Reklama

Amorim po zwycięstwie z City: Nie będę patrzył na to, co mówią

Paweł Wojciechowski

Opracowanie:Paweł Wojciechowski

06 listopada 2024, 07:33 • 2 min czytania 1 komentarz

Ruben Amorim może triumfować po ekscytującym meczu, jaki jego (jeszcze) podopieczni ze Sportingu Lizbona. Jego zespół zrobił mu kapitalny prezent pokonując na Jose Alvalade faworyzowany Manchester City aż 4:1. Dla szkoleniowca był to przedostatni mecz w roli szkoleniowca biało-zielonych.

Amorim po zwycięstwie z City: Nie będę patrzył na to, co mówią

W trakcie przerwy reprezentacyjnej 39-letni Amorim przeniesie się do Manchesteru i obejmie lokalnego rywala The Citizens – Manchester United. Będące w ogromnym kryzysie Czerwone Diabły będą jednak dużo większym wyzwaniem dla Portugalczyka.

Sam szkoleniowiec mówił o tym podczas konferencji prasowej: – Premier League to jest inny świat, inna presja. Ale będzie fajnie. Jestem gotowy na to wyzwanie. Czy będę jutro czytał angielską prasę? Nie. Będzie tak, jak wtedy, gdy przyszedłem do Sportingu. Nie będę czytał żadnej prasy przez sześć miesięcy. Wiem, jak jest. Aby pracować bez rozpraszania uwagi, nie będę patrzył na to, co mówią – zapewniał dwukrotny mistrz Portugalii ze Sportingiem.

Na razie jednak Amorim cieszy się z kolejnej wiktorii. W swoim ostatnim meczu w roli trenera Sportingu zmierzy się z SC Braga w ligowym starciu. Aktualny obrońca tytułu prowadzi w Liga Portugal z kompletem dziesięciu zwycięstw, a w wirtualnej tabeli Champions League na razie zajmuje drugie miejsce z dziesięcioma punktami w czterech spotkaniach.

Amorim zapytany na konferencji prasowej o samo zwycięstwo z mistrzem Anglii odparł: – Dziś wieczorem było napisane, że tak musi być. W pierwszej połowie nie graliśmy dobrze, City nie wykorzystało swoich szans, ale bramka nas uspokoiła. Następnie w drugiej połowie: pierwsze zagranie – gol, drugie zagranie – karny. Tak miało być. Czy to był mój najlepszy moment w Sportingu? Nie. Najlepszy moment był wtedy, gdy przegraliśmy tutaj 5:0 z City, a na koniec kibice oklaskiwali nas na trybunach. Wiedzieli, że jesteśmy na dobrej drodze.

Reklama

WIĘCEJ O LIDZE MISTRZÓW:

Fot. Newspix

Kibic FC Barcelony od kiedy Koeman strzelał gola w finale Pucharu Mistrzów, a rodzice większości ekipy Weszło jeszcze się nawet nie znali. Fan Kobe Bryanta i grubego Ronaldo. W piłce jak i w pozostałych dziedzinach kocha lata 90. (Francja'98 na zawsze w serduszku). Ma urodziny tego dnia co Winston Bogarde, a to, że o tym wspomina, potwierdza słabość do Barcelony i lat 90. Ma też urodziny tego dnia co Deontay Wilder, co nie świadczy o niczym.

Rozwiń

Najnowsze

Liga Mistrzów

Komentarze

1 komentarz

Loading...