Reklama

Właściciel baru kandydatem na prezesa Herthy. Obiecuje tytuł i piwo z Berlina

Paweł Marszałkowski

Opracowanie:Paweł Marszałkowski

05 listopada 2024, 19:21 • 2 min czytania 2 komentarze

Mój plan na Herthę? Najpierw awans, potem mistrzostwo w 2030 roku – zapowiada Olaf Brandt, który obecnie prowadzi bar z przekąskami przed Stadionem Olimpijskim w Berlinie, ale już 17 listopada zamierza zasiąść w fotelu prezesa klubu ze stolicy Niemiec.

Właściciel baru kandydatem na prezesa Herthy. Obiecuje tytuł i piwo z Berlina

Olaf Brandt ma 55 lat i jest właścicielem baru, w którym w kiełbaskę i piwo zaopatrują się fani Herthy. Sam również jest jednym z kibiców i ma dość indolencji berlińczyków. Dlatego postanowił kandydować w wyborach na prezesa klubu.

Denerwuje mnie, że w klubie pracuje więcej amatorów niż profesjonalistów. Dlatego mam u boku zespół ekspertów, z którymi szybko zbudujemy coś poważnego. Dość poruszania się w ślimaczym tempie – mówi Brandt w rozmowie z „Bildem”.

Siedem dni w tygodniu siedzę przy moim grillu na Placu Olimpijskim. W przeciwieństwie do innych kandydatów jestem naprawdę przystępny i dostępny dla każdego – zauważa 55-latek. – Rozmawiałem z ludźmi biznesu, którzy są bardzo zainteresowani moją wizją, czyli awansem i mistrzostwem Niemiec w 2030 roku. Powiedzieli mi: „Możemy się z tym utożsamić i zainwestowalibyśmy, gdybyś został prezydentem”.

Zanim jednak Hertha powalczy o mistrzostwo, zdaniem Brandta musi pozbyć się ze stadionu obcego piwa.

Reklama

Na stadionie nie jest już serwowany Berliner Kindl. Jesteśmy stolicą, a serwują tutaj piwo z Bremy. Tego nie da się przebić. To szczyt wstydu – oburza się kandydat na prezesa.

Czy Olaf Brandt będzie mógł wdrożyć swoje postulaty, przekonamy się 17 listopada. Wówczas odbędą się wybory do zarządu Herthy. Ale niczego nie można wykluczyć. W końcu w lipcu 2022 roku prezydentem klubu został były ultras z zakazem stadionowym Key Bernstein. Zmarł on jednak w tym roku i konieczne są elekcje uzupełniające.

WIĘCEJ NA WESZŁO:

Fot. Newspix

Kaszub. Urodził się równo 44 lata po Franciszku Smudzie, co może oznaczać, że właśnie o nim myślał Adam Mickiewicz, pisząc słowa: „A imię jego czterdzieści i cztery”. Choć polskiego futbolu raczej nie zbawi, stara się pracować u podstaw. W ostatnich latach poznał zapach szatni, teraz spróbuje go opisać - przede wszystkim w reportażach i wywiadach (choć Orianą Fallaci nie jest). Piłkę traktuje jako pretekst do opowiedzenia czegoś więcej. Uzależniony od kawy i morza. Fan Marka Hłaski, Rafała Siemaszki, Giorgosa Lanthimosa i Emmy Stone. Pomiędzy meczami pisze smutne opowiadania i robi słabe filmy.

Rozwiń

Najnowsze

Niemcy

Komentarze

2 komentarze

Loading...