Arka miała szansę, by pokonać Piasta i awansować w Pucharze Polski, ale chyba nie bardzo chce się w te rozgrywki bawić, więc bilety do kolejnej rundy wziął Piast.
Natomiast zacznijmy od organizacyjnego skandalu – piłkarze obu zespołów nie przekazali, że na mecz należy przyjść na 21:30, a nie na 20:30. W pierwszej połowie i jedni, i drudzy nie mieli żadnej ochoty do grania, działo się mniej niż może się nie dziać w najnudniejszym spotkaniu. Odnotowano jeden celny strzał, który obroniłby pijany słoń na wrotkach.
Absolutny koszmar. Może to kwestia niezrozumienia ze zmianą czasu, trudno powiedzieć, niemniej – albo 20:30, albo 21:30, bądźmy konkretni.
W drugiej połowie coś się ruszyło. „Coś”, bo emocje zauważono przez pierwsze 15 minut drugiej części gry: najpierw słupek Navarro, potem gol Skóry i natychmiastowa odpowiedź Rosołka. Dalej już klasyczne tańce nieśmiałych gimnazjalistów, ale biorąc pod uwagę całkowity brak wydarzeń przed przerwą – duża zmiana.
Duże emocje w Gdyni! Skóra wyprowadził Arkę na prowadzenie, ale Rosołek szybko odpowiedział i jest remis ⚽️
Czeka nas dogrywka?
🔴📲 Transmisja online ▶️ https://t.co/gj9xxdYvdi pic.twitter.com/NQiow3wUOU
— TVP SPORT (@sport_tvppl) October 30, 2024
Dlaczego jednak można uważać, że Arka nie zrobiła wszystkiego, by Piasta pokonać? No bo grała u siebie, miała za rywala rozmemłanego Ekstraklasowicza, który wyszedł w mocno rezerwowym składzie. Niestety – sama odpowiedziała tym samym, kombinując z personaliami, grając dość bojaźliwie, a jeszcze trener nie dawał sygnałów do ataku.
Skrzydłowy Ratajczyk schodzi z kontuzją w pierwszej połowie? Wchodzi za niego Navarro, obrońca. Aktywny Gojny schodzi po nieco ponad godzinie. Sobczak na boisku zameldował się dopiero w 86. minucie. Oliveira też tuż przed dogrywką.
Tymczasem naprawdę można było depnąć, ułatwić życie Czubakowi, dograć mu parę piłek (bo gdy ją już miał, dawał radę), zaskoczyć gości, kiedy była okazja. Arka z trenerem czekali jednak nie wiadomo na co.
No to Vuković zaczął wpuszczać pierwszy skład i w dogrywce gliwiczanie zrobili swoje, bez czekania na karne. Najpierw lagę od swojego bramkarza wykorzystał Szczepański, a potem Piasecki trafił z karnego.
Piast idzie dalej, ale chyba wszyscy zadowoleni, skoro Arka wolała odpuścić te rozgrywki.
Arka Gdynia – Piast Gliwice 1:3 po dogrywce
Skóra 57′ – Rosołek 60′ Szczepański 114′ Piasecki 117′
WIĘCEJ NA WESZŁO: