Reklama

Raków dostał latem ofertę za Iviego Lopeza z zaskakującego kierunku

Paweł Wojciechowski

Opracowanie:Paweł Wojciechowski

19 października 2024, 15:33 • 2 min czytania 5 komentarzy

Ivi Lopez znowu błyszczy w Ekstraklasie, choć jeszcze kilka miesięcy temu przeżywał prawdziwy dramat. Piłkarz pod wodzą Marka Papszuna odzyskał formę, a jego drużyna wróciła do ligowej czołówki. W rozmowie z Przeglądem Sportowym hiszpański napastnik przyznał też, że latem otrzymał zaskakującą ofertę ze znanego europejskiego klubu.

Raków dostał latem ofertę za Iviego Lopeza z zaskakującego kierunku

Nie ma już prawie śladu po koszmarnej kontuzji, jakiej doznał Ivi Lopez ubiegłego lata. Podczas przedsezonowych przygotowań zerwał więzadła krzyżowe i do treningów wrócił wiosną tego roku. Jednak dopiero teraz widać w nim tego samego piłkarza, który był królem strzelców Ekstraklasy i Graczem Sezonu w naszej najwyższej klasie rozgrywkowej.

Czy to efekt zmiany szkoleniowca na dobrze znanego mu Marka Papszuna, tego nie wiemy, ale faktem jest, że w dwóch ostatnich meczach Rakowa zanotował dwa gole i asystę i znacznie przyczynił się do dwóch kolejnych zwycięstw ekipy spod Jasnej Góry. – Wróciłem, żeby zdobyć mistrzostwo Polski i znów być najlepszym piłkarzem – przyznał w rozmowie z Przeglądem Sportowym gwiazda Rakowa Częstochowa.

Jednym z ciekawszych wątków wywiadu z Hiszpanem była oferta, która wpłynęła latem do klubu z Częstochowy od Slavii Praga. Czeskie władze z pewnością wciąż pamiętały jego doskonałe występy przeciwko ich zespołowi w eliminacjach Ligi Konferencji dwa lata temu. Choć temat ostatecznie nie został podjęty, Ivi wiedział o tej propozycji.

– Byłem zdziwiony, że piłkarzem, który tak długo pauzował, zainteresował się taki utytułowany klub. Było to miłe i łechcące, nie będę ukrywać. Ale mimo że wiem, iż oferta była, Raków nigdy do mnie nie przyszedł z tym tematem. Słyszałem plotkę, że nie chciał mnie nigdzie puścić i dlatego postawił zaporową cenę. Cieszę się, bo ja też nigdzie nie chciałem odchodzić. Wiem, grałbym teraz w europejskich pucharach, ale chciałem pokazać wszystkim, że czas, w którym nie grałem, a Raków na mnie czekał, nie był czasem straconym – przyznał 30-latek.

Reklama

WIĘCEJ NA WESZŁO:

Fot. Newspix

Kibic FC Barcelony od kiedy Koeman strzelał gola w finale Pucharu Mistrzów, a rodzice większości ekipy Weszło jeszcze się nawet nie znali. Fan Kobe Bryanta i grubego Ronaldo. W piłce jak i w pozostałych dziedzinach kocha lata 90. (Francja'98 na zawsze w serduszku). Ma urodziny tego dnia co Winston Bogarde, a to, że o tym wspomina, potwierdza słabość do Barcelony i lat 90. Ma też urodziny tego dnia co Deontay Wilder, co nie świadczy o niczym.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

5 komentarzy

Loading...