Reklama

Dwaj najmłodsi trenerzy w Lidze Konferencji doprowadzą polskie kluby do gry wiosną? [ANALIZA]

AbsurDB

Autor:AbsurDB

02 października 2024, 13:21 • 9 min czytania 8 komentarzy

Gdyby stworzyć jedenastkę najdroższych graczy Ligi Konferencji – w całości składałaby się z zawodników Chelsea. Wygrana tych rozgrywek przez polski zespół graniczyłaby z cudem, ale nowy format wskazuje, że powinny one utrzymać się w grze co najmniej do początku 2025 roku. Czy to się uda? Wiele zależy od pomysłów taktycznych dwóch najmłodszych trenerów w stawce: Gonçalo Feio i Adriana Siemieńca.

Dwaj najmłodsi trenerzy w Lidze Konferencji doprowadzą polskie kluby do gry wiosną? [ANALIZA]

Nowe zasady

Rozgrywki prowadzone są w nowym systemie. Nie ma już gry w grupach. Zastąpiła je faza ligowa, w której wszystkie 36 drużyn sklasyfikowanych będzie w jednej wielkiej tabeli. Osiem najlepszych klubów po sześciu rundach spotkań awansuje bezpośrednio do 1/8 finału, a drużyny z miejsc od 9.  do 24. zagrają w barażach o grę w 1/8 finału. Te drużyny, które zajmą miejsce wyższe od 16. będą w play-offach rozstawione. Szczegółowe zasady nowej fazy grupowej znajdziecie w naszym tekście:

Faza ligowa europejskich pucharów. Jak to będzie wyglądało w praniu?

Rozgrywki w najmniej prestiżowym pucharze będą odbywać się według analogicznych zasad, jakie obowiązują od tego sezonu w Lidze Mistrzów i Lidze Europy. Jedyną różnicą jest to, że Legia i Jagiellonia grają jedynie sześć meczów, zamiast ośmiu spotkań w rozgrywkach wyższego poziomu. Miejmy nadzieję, że to ograniczenie obowiązywać będzie jedynie na początku reformy europejskich pucharów, a UEFA po jej pozytywnej ocenie rozszerzy Ligę Konferencji o dwie dodatkowe kolejki. Nie ma spadków między pucharami po fazie ligowej, zatem nasz eksportowy duet nie będzie na żadnym etapie tego sezonu musiał mierzyć się z drużynami z Ligi Europy.

Kto gra z kim i gdzie oglądać polskie kluby

W pierwszej kolejce w środę 2 października zagrają:

Reklama

O 16:30

Başakşehir – Rapid Wiedeń,

Vitória Guimarães – NK Celje.

O 18:45

Heidenheim – Olimpija Lublana.

W czwartek, 3 października o 18:45 odbędą się mecze:

Reklama

Legia Warszawa – Real Betis,

Cercle Brugge – Sankt Gallen,

Astana – TSC Bačka Topola,

Dynama Mińsk – Heart of Midlothian,

Noah Erywań – Mladá Boleslav,

Molde – Larne,

Omónia – Víkingur Reykjavík.

Natomiast w czwartek o 21:00:

FC Kopenhaga – Jagiellonia Białystok,

Fiorentina – The New Saints,

Chelsea – Gent,

FC Lugano – HJK,

Petrocub Hîncești – Páfos,

Borac Banja Luka – Panathinaïkos,

LASK- Djurgården,

Shamrock Rovers – APOEL Nikozja.

Mecze polskich drużyn nie będą niestety transmitowane w kanałach otwartych. Ustawa obejmuje bowiem jedynie Ligę Mistrzów i… Puchar UEFA, a nie została dostosowana do nowych europejskich rozgrywek. Pozostają zatem relacje na kanałach Polsatu Sport.

Kto zagra?

W rozgrywkach zagrają reprezentanci 29 krajów. Dwóch reprezentantów będą miały Słowenia, Polska, Szwajcaria, Austria i Belgia. A aż trzech będzie miał Cypr, którego stolica Nikozja jest  jedynym miastem z dwoma klubami w tych rozgrywkach. Oprócz tamtejszej Omonii i APOEL-u, wystąpi także Pafos. Po raz pierwszy swojego reprezentanta w fazie grupowej lub ligowej będzie miała Walia – The New Saints oraz Irlandia Północna – Larne.

Nie wszystkim dana będzie gra na własnym stadionie. Nie sprawdziły się plotki o braku zgody na grę Jagiellonii w Białymstoku ze względu na odległość od lotniska. Astana ze względu na remont swojego obiektu grać będzie na Stadionie Centralnym w Ałmaty, leżącym… 750 kilometrów na południe.

Z tego samego powodu Lugano zagra w Thun. Dynama Mińsk ze względu na sankcje wobec Białorusi grać będzie bez kibiców w azerskim Sumgaicie. Stadion Noah nie spełnia wymogów UEFA, więc klub zagra na Stadionie Republikańskim, podobnie Petrocub na obiekcie Zimbru w Kiszyniowie, Pafos w Limassol, Vikingur w Kópavogur, a Larne na Windsor Park w Belfaście. To jednak nic przy nietypowej sytuacji The New Saints reprezentujących Walię, którzy występować będą na stadionie w Shrewsbury na terenie Anglii. Choć trzeba zaznaczyć, że domowy stadion The New Saints także leży za walijską granicą w angielskim Oswestry.

Kto wygra Ligę Konferencji?

Zdecydowanie najsilniejszymi uczestnikami fazy ligowej jest trio reprezentujące czołowe ligi Europy: Betis, Fiorentina (która ma szansę trzeci raz z rzędu zagrać w finale) i przede wszystkim Chelsea, która według rankingu Elo jest klubem mocniejszym, niż wszyscy uczestnicy nie tylko Ligi Konferencji, ale nawet Ligi Europy. Łączna wartość piłkarzy The Blues jest wyższa o 90 milionów euro od łącznej wartości 33 pozostałych uczestników tych rozgrywek razem wziętych – wszystkich poza Fiorentiną i Betisem. Niesamowicie wygląda jedenastka najdroższych piłkarzy Ligi Konferencji. Składa się ona… wyłącznie z graczy Chelsea.

Jeżeli natomiast wykluczymy z niej londyńczyków, to znajdą się w niej tylko gracze Betisu i Fiorentiny! Dopiero, gdy spróbujemy skonstruować skład bez uwzględnienia trzech najsilniejszych klubów, trafiamy na zróżnicowaną jedenastkę z udziałem bramkarza Cercle Brugge Warlesona, dwóch obrońców Gentu (Torunarigha i Watanabe), Huescasa i Elyounoussiego z Kopenhagi, lewego obrońcy Løvika z Molde, Händela z Guimaraes, Wannera z Heidenheim i trzech graczy Panathinaikosu, którymi są Ounahi oraz Tetê i Ioannidis na szpicy. Niestety daleko do znalezienia się w niej takim piłkarzom, jak wart 2,4 mln euro Rúben Vinagre z Legii, czy wyceniany na 1,5 mln euro Darko Czurlinow z Jagiellonii.

Nieco niżej wśród kandydatów do awansu plasuje się niemiecki kopciuszek z Heidenheim, który jeszcze dwa sezony temu grał w 2. Bundeslidze i debiutuje w kontynentalnych rozgrywkach. Miał on jednak dość pechowe losowanie, bo poza Chelsea, zmierzy się u siebie z Olimpiją i Sankt Gallen, a na wyjeździe z Hearts, Basaksehir i Pafos, co oznacza, że może mieć problem z awansem do czołowej ósemki. Powinien się w niej znaleźć Panathinaikos, który wylosował bardzo korzystnych rywali z każdego koszyka (Djurgarden, HJK, The New Saints, Borac i Dynama Mińsk) poza pierwszym, w którym trafił na Chelsea. Na bezpośredni awans do 1/8 finału liczą także Molde, Gent i Kopenhaga, a więc zespoły doświadczone w grze w dotychczasowych fazach grupowych. Gent wystąpi w Lidze Konferencji rekordowy czwarty raz – o jeden więcej od Fiorentiny i HJK. Zagrozić im spróbują reprezentanci krajów z okolic dziesiątego miejsca w rankingu UEFA: Vitoria Guimaraes oraz pogromcy Wisły: Cercle Brugge i Rapid Wiedeń.

Rekordy indywidualne

Spośród dwudziestu ośmiu najlepszych strzelców w dotychczasowej historii Ligi Konferencji, którzy strzelili w niej sześć lub więcej goli (jest wśród nich Michał Skóraś), żaden nie zagra w obecnej edycji! Rozgrywki te okazują się być świetną trampoliną do wskoczenia na wyższy poziom. Trójka, która strzeliła dotąd po dwanaście bramek to: Eran Zahavi, który zagra z Maccabi w Lidze Europy oraz Arthur Cabral i Vangelis Pavlidis, grający w Benfice w Lidze Mistrzów. Najwięcej goli spośród uczestników rozpoczynającej się edycji ma Fredrik Gulbrandsen z Molde (sześć bramek) – kat Legii z lutego tego roku.

Co ciekawe – nikt nie zachował w Lidze Konferencji więcej czystych kont, niż Filip Bednarek, który nie wpuścił gola w meczu z Beer Szewą, Villarrealem oraz dwukrotnie z Bodo/Glimt i Djurgarden. Na równi z nim są Rui Patricio, Areola, Paschalakis, Popović oraz Pietro Terracciano, który może ten wynik wyśrubować w tym sezonie jeśli wygryzie z bramki Fiorentiny Davida de Geę.

Jedną z najdłuższych kadencji trenerskich spośród uczestników tegorocznej Ligi Konferencji ma za sobą Manuel Pellegrini, który od czterech lat prowadzi Betis. W wieku 71 lat Chilijczyk jest też najstarszym trenerem w stawce. Mało nerwowi są też prezesi klubów skandynawskich, w których od ponad pięciu lat pracują: Erling Moe w Molde, Arnar Gunnlaugsson w Vikingurze Reykjavik oraz duet Kim Bergstrand i Thomas Lagerlöf w Djurgarden. Jeszcze stabilniej jest na Zielonej Wyspie: Stephen Bradley prowadzi Shamrock, a Tiernan Lynch – Larne od ponad siedmiu lat. Nic to jednak przy Franku Schmidcie, który od 2007 roku wyciągnął Heidenheim z czwartej ligi do Europy. W zeszłym roku pisał o nim Michał Trela.

„Szwabski Ted Lasso, Juergen Klopp dla ubogich”

Tylko dwaj trenerzy mają mniej niż 35 lat – Gonçalo Feio w Legii i Adrian Siemieniec w Jagiellonii! Miejmy nadzieję, że panowie pokażą Europie powiew świeżej polskiej myśli szkoleniowej.

Legia może spróbować przeskoczyć baraże

Wszystkie możliwe sposoby porównywania uczestników Ligi Konferencji wskazują, że brak awansu którejś z polskich drużyn co najmniej do play-offów będzie niespodzianką, a Legia może realnie myśleć nawet o przeskoczeniu jednej rundy i awansie bezpośrednio do 1/8 finału. Warszawiaków najtrudniejsze zadanie czeka w pierwszym spotkaniu z Betisem.

W drugiej kolejce czeka ich wyjazd na mecz z TSC Backa Topola. To silny klub, patrząc na wyniki w lidze serbskiej (od pięciu lat nie wypadł poza czołową szóstkę) i katastrofalnie słaby, patrząc na wyniki w Europie, gdzie jedyny mecz wygrał cztery lata temu w Mołdawii, a od tego czasu w jedenastu spotkaniach zdobył dwa punkty za remis… 6:6 z FCSB i 2:2 z Olympiakosem. TSC wozi się na wysokim współczynniku serbskiej ligi nabijanym przez kluby z Belgradu. Dzięki temu przegrywając sromotnie rok temu w play-offach o Ligę Mistrzów, a w tym roku o Ligę Europy i tak miękko ląduje w niższej klasy rozgrywkach.

W trzeciej kolejce legioniści zagrają z Dynamem Mińsk, w czwartej polecą na Cypr zmierzyć się z Omonią, w piątej zagrają z Lugano, by na koniec zagrać w Sztokholmie z Djurgarden. Według rankingu Opta Lugano to zespół poziomu Pogoni Szczecin, Białorusini – GKS-u Katowice, Djurgarden – Cracovii, Omonia – Rakowa, a TSC – Radomiaka. Poza spotkaniem z Hiszpanami Legię czeka zatem zestaw pięciu pojedynków bardzo zbliżonych poziomem trudności do meczów Ekstraklasy. Z symulacji wynika, że nawet sześć, a z pewnością siedem punktów powinno wystarczyć do zajęcia 24. miejsca w tabeli oznaczającego grę w barażach. Nawet odliczając mecz z Betisem, jeżeli Legia utrzyma w pozostałych pięciu spotkaniach niezbyt wysoką średnią półtora punktu na mecz, jaką notuje obecnie w Ekstraklasie, wystarczy to na grę w play-off.

Prognozowana liczba punktów Legii po fazie ligowej według rankingu Elo to dziewięć oczek, co plasuje ją na trzynastym miejscu. Jego zajęcie oznacza grę w barażach, ale z rozstawieniem, czyli starcie z przeciwnikiem z 19. lub 20. miejsca po fazie ligowej, a następnie w ewentualnej 1/8 finału z drużyną z trzeciego lub czwartego miejsca. Do zajęcia ósmego miejsca potrzebne będzie około 12 punktów, co oznacza, że aby to osiągnąć, można sobie będzie pozwolić na tylko dwa potknięcia.

Jagiellonia powinna zagrać w play-off

Jagiellonia pierwszy mecz gra w Kopenhadze, następnie Białystok odwiedzą Mołdawianie z Petrocubu oraz Molde. W następnych kolejkach Jaga wyjeżdża do słoweńskiego Celje i czeskiej Mladej Boleslavi, a na końcu Podlasie odwiedzi Olimpija Lublana. Według rankingu Opta Molde to poziom Lecha, a Kopenhaga jest mocniejsza od wszystkich polskich klubów. Mladą Boleslav można porównać do Piasta, Celje do Górnika Zabrze, Olimpiję do Pogoni, a Petrocub do Radomiaka. Przed Żółto-Czerwonymi zatem trudniejsze zdanie, ale powinni zdobyć osiem oczek, co plasuje ich na 22. pozycji po sezonie zasadniczym. Oznaczałoby to trudne baraże z 11. lub 12. zespołem w tabeli (można oczekiwać rywala klasy Rapidu, Legii, czy Omonii).

W nowym systemie warto walczyć o wyższe miejsce, bo nawet jeżeli nie da ono startu w fazie pucharowej rundę później, to pozwala na grę z niżej notowanymi przeciwnikami w kolejnych etapach rozgrywek.

W nowym systemie liczyć się będzie nie tylko każdy punkt. Jedno oczko więcej pozwoli przeskoczyć niejednego rywala w bardzo ciasnej tabeli końcowej. Znaczenie mieć może nawet każda pojedyncza bramka zdobyta i stracona przez polski zespół. Przy tak małej liczbie meczów pewne jest, że wiele drużyn w końcowej tabeli mieć będzie tyle samo punktów. Na przykład prognozowanych do zdobycia dziewięciu oczek jest aż siedem drużyn. Powinno to zwiększyć znacząco emocje, jakich będziemy świadkami śledząc występy naszych reprezentantów. Ich kulminacją będzie ostatnia rozgrywana jednocześnie kolejka, w której grono drużyn awansujących dalej zmieniać się będzie jak w kalejdoskopie z każdym golem na każdym z osiemnastu stadionów.

WIĘCEJ O LIDZE KONFERENCJI:

Fot. Newspix

Kocha sport, a w nim uwielbia wyliczenia, statystki, rankingi bieżące i historyczne, którymi się nałogowo zajmuje. Kibic Górnika Wałbrzych.

Rozwiń

Najnowsze

Liga Konferencji

Komentarze

8 komentarzy

Loading...