Reklama

Tęsknicie za fazą grupową europejskich pucharów? Nie zagrałby w niej… żaden klub z Polski!

AbsurDB

Autor:AbsurDB

19 września 2024, 10:59 • 15 min czytania 46 komentarzy

Wystartowały nowe europejskie puchary. Skończyliśmy z nudną fazą grupową, od tego roku UEFA we wszystkich trzech rozgrywkach wprowadza fazę ligową, w której przybyło kilka miejsc. Zmieniły się także zasady kwalifikacji i rozstawień w rundach eliminacyjnych. Sprawdziłem jakie kluby zakwalifikowałyby się do fazy grupowej, gdyby tegoroczne eliminacje rozegrać według starych reguł. Wnioski są zatrważające dla polskich kibiców. Gdyby eliminacje rozgrywane były według starych zasad, w fazie grupowej nie zagrałby… żaden nasz zespół. Sprawdźmy, jak wyglądałaby faza grupowa, gdyby pozostawić ubiegłoroczne reguły europejskich rozgrywek?

Tęsknicie za fazą grupową europejskich pucharów? Nie zagrałby w niej… żaden klub z Polski!

Aby odpowiedzieć na to pytanie przenalizowałem dokładnie ubiegłoroczny schemat rozgrywek i spróbowałem nałożyć go na obecny. Do podziału miejsc między kraje użyłem rzeczywistego rankingu UEFA od sezonu 2018/19 do 2022/23. Za obrońców tytułów w Lidze Mistrzów, Europy oraz Konferencji przyjąłem oczywiście kluby, które w maju wygrały te rozgrywki. Wykluczyłem także ligę rosyjską oraz dokonałem odpowiednich przesunięć w eliminacjach każdego z pucharów po uwzględnieniu powyższych zasad. Z każdego z krajów zakwalifikowałem odpowiednie drużyny zgodnie z tabelami ligowymi oraz finałami krajowych pucharów. Pod tym akurat względem zmian nie było zbyt wiele. Jeżeli nie masz ochoty zapoznać się ze szczegółową metodologią mojej analizy, przejdź od razu do części z wynikami.

Założenia analizy

Pod względem liczby drużyn, które każdy z krajów delegował do pucharów, nowa formuła zmienia niewiele. Oczywiście dodatkowe miejsce w Lidze Mistrzów otrzymały dwie najlepsze ligi w rankingu European Performance Spots uwzględniającym wyłącznie ubiegły sezon: Serie A i Bundesliga. Borussię Dortmund i Bolognę przesuwam zatem do Ligi Europy, w której zagrałyby według starych zasad, Hoffenheim i Lazio spadają w związku z tym do Ligi Konferencji, w której w starym systemie nie zagrałyby Heidenheim i Fiorentina, więc z niej wypadają.

Z kolei piętnaste w klasyfikacji Czechy otrzymały dodatkowe miejsce w nowej Lidze Konferencji dla piątego zespołu, którym okazała się Mladá Boleslav, którą z tego względu usuwam ze swojej analizy, jeżeli chcemy sprawdzić, jak rozgrywki toczyłyby się według zeszłorocznych zasad. Miejsce zyskała także piąta liga w rankingu – francuska Ligue 1, dlatego w mojej analizie Lille zamiast w eliminacjach Ligi Mistrzów gra w Lidze Europy, a Lyon wypada z niej do Ligi Konferencji, w której zastępuje Lens. 

Reklama

Poza usunięciem zespołów, które zagrały w tym roku w Europie tylko dzięki reformie, konieczne były dość liczne przesunięcia dotyczące tego, w jakich rozgrywkach startuje każda drużyna z każdego kraju. Bez wchodzenia w szczegóły, ułożyłem wszystko w taki sposób, by zestaw klubów startujących w Europie był dokładnie taki, jak wyglądałby, gdyby nie wprowadzono reformy rozgrywek. Już to było dość dużym wyzwaniem, biorąc pod uwagę, że rok temu obowiązywały chociażby zupełnie inne zasady dotyczące przesunięć w eliminacjach wynikających ze startu obrońców tytułu, czy też wykluczenia Rosjan, a także rozstawień przy spadku z jednych rozgrywek do drugich, czy też pamiętając o szalonym systemie priorytetów w fazie play-off Ligi Europy.

Największe zmiany dotyczą właśnie Ligi Europy, w której poprzednio grali zdobywcy pucharu jedynie z lig do okolic szesnastego miejsca w rankingu, a w tym sezonie dopuszczono do niej nawet kraje spoza pierwszej trzydziestki, czego beneficjentem była Wisła Kraków. Wszystkie te dodatkowe zespoły w mojej analizie musiały wystartować w Lidze Konferencji.

Prawdziwe schody zaczęły się za to przy próbie oceny, jak wyglądałyby wyniki eliminacji w starym systemie. Postanowiłem, że uwzględnię w maksymalny sposób wszystkie te pary, które rzeczywiście zostały wylosowane w tym sezonie i byłyby możliwe do wylosowania z uwzględnieniem rozstawień według starych zasad.

W pierwszej rundzie Ligi Konferencji oznacza to, że uwzględniłem wszystkie rzeczywiste wyniki par tej rundy, poza parą Kalev Tallinn – Urartu, ponieważ według uprzednich reguł ten drugi klub straciłby rozstawienie, dzięki któremu w pierwszym meczu mierzył się z Estończykami. Co jednak z pozostałymi dziesięcioma drużynami, które także startowałyby w pierwszej rundzie Ligi Konferencji zgodnie z poprzednio obowiązującymi regułami? Podzieliłem je na koszyk rozstawiony i nierozstawiony tak, jak zrobiłaby to UEFA. W tych przypadkach, gdy dana para zmierzyła się w rzeczywistości w tym sezonie, uwzględniałem wynik, jaki padł na boisku, a zwycięzca przechodził dalej.

W przypadku pozostałych drużyn układałem pary na podstawie rankingu UEFA i założyłem awans dalej tego z klubów w parze, który w rzeczywistości zaszedł dalej w tegorocznych eliminacjach. W rzadkim przypadku, gdy oba kluby w teoretycznej parze dotarły w rzeczywistości do tej samej rundy, przyznawałem awans temu z nich, który zanotował w niej lepszy wynik punktowy i ewentualnie bramkowy, czyli ten, któremu w prawdziwych rozgrywkach najmniej zabrakło do awansu.

Podsumowując – wszędzie gdzie to możliwe uwzględniłem rzeczywiste pary drużyn z tego sezonu (i ich rzeczywistych zwycięzców), a pozostałe zostały przyjęte zgodnie z założeniami ubiegłorocznych rozgrywek, a za wygranego w takiej parze przyjąłem tę drużynę, która dalej zaszła w prawdziwych eliminacjach. 

Reklama

Tegoroczne puchary według zeszłorocznych zasad

Liga Mistrzów

W rundzie prekwalifikacyjnej (która w rzeczywistości w tym sezonie się nie odbyła) wygrała Santa Coloma, bo jest jedynym z jej czterech uczestników, który wygrał w tym roku swój dwumecz. Jednak według ubiegłorocznych zasad, musiałaby w niej startować nawet nasza Jagiellonia. Zdążyliśmy już zapomnieć, że to reforma pucharów dała naszemu mistrzowi start od drugiej rundy, a przecież jeszcze Raków musiał zaczynać od pierwszego etapu kwalifikacji.

I tu zaczynają się problemy, bo Jagiellonia w tej rundzie nie byłaby rozstawiona. Mało tego – nie mogłaby trafić od razu na litewski Poniewież, bo on rozgrywał w niej swój mecz z HJK Helsinki, zgodnie z rzeczywistym przebiegiem tej rundy w tym roku. Podzieliłem zatem pozostałe kluby według rankingu UEFA i mistrz Polski z czwartym najniższym współczynnikiem spośród pozostałych bez pary nierozstawionych zespołów trafia na drużynę z czwartym najwyższym rankingiem, czyli… Malmo FF. W tegorocznych eliminacjach Szwedzi dotarli aż do fazy play-off Ligi Mistrzów, zaś Jaga jedynie do trzeciej rundy, by następnie przegrać w play-off Ligi Europy, więc zgodnie z poprzednimi założeniami awans, chcąc nie chcąc, musiałem przyznać naszym rywalom. 

W drugiej rundzie eliminacji nie doszłoby zatem do wygranego pojedynku białostocczan z Poniewieżem. W trzeciej rundzie ścieżki mistrzowskiej prawie wszystkie pary pokryły się z rzeczywistością, poza Szachtarem, który wyeliminował Bodo/Glimt oraz Dinamem Zagrzeb, które pokonało Slovana Bratysława. W tym ostatnim przypadku decydowało dopiero wyższe zwycięstwo w fazie play-off Chorwatów, którzy wygrali 5-0 z Karabachem, a Słowacy jedynie 4-3 z Midtjylland. Slovan zawdzięcza zatem awans do Ligi Mistrzów nowemu systemowi, w którym w rzeczywistości trafił w trzeciej rundzie na APOEL, co zgodnie z ubiegłorocznymi zasadami teoretycznie by nie nastąpiło. W moim modelu Cypryjczycy utraciliby bowiem rozstawienie wcześniej i odpadli z Midtjylland. 

Ostatecznie ze ścieżki mistrzowskiej weszłyby do fazy grupowej Dinamo Zagrzeb, Sparta i Young Boys (tak jak w rzeczywistości) oraz Szachtar, który dzięki reformie otrzymał w niej miejsce bezpośrednio. Ze ścieżki tej w tym roku awans wywalczyła także Crvena Zvezda, ale ten klub według starych zasad otrzymałby w niej miejsce bez eliminacji. 

Prawdziwa ścieżka ligowa przyniosła w tym roku awans Lille i Salzburgowi. Pierwszy klub, jak już pisałem, według starych zasad nie przystąpiłby w ogóle do eliminacji Ligi Mistrzów, tylko zagrał w Lidze Europy. Drugim klubem, który wywalczyłby awans tą drogą byłaby Benfica, której reforma dała bezpośrednie miejsce w fazie ligowej. Liczy ona w tym roku 36 zespołów, zatem o cztery więcej, niż przez lata uczestniczyły w rozgrywkach grupowych. Które kluby są zatem beneficjentami powiększenia najbardziej elitarnych rozgrywek klubowych? Są to Bologna, Borussia Dortmund (dzięki klasyfikacji EPS dla dwóch najlepszych lig za dany sezon), Lille (dzięki dodatkowemu miejscu dla piątej ligi w rankingu) oraz Slovan Bratysława, który skorzystał z bonusowego miejsca dla ścieżki mistrzowskiej. 

Postanowiłem ponadto sprawdzić, jak wyglądałyby grupy tegorocznej Ligi Mistrzów, gdyby eliminacje odbywały się według starych zasad. Kolejność losowania kulek z poszczególnych koszyków wziąłem z prawdziwego losowania tegorocznej fazy ligowej. Przypominam, że do ubiegłego roku, w pierwszym koszyku rozstawione było nie osiem najlepszych klubów Europy, a mistrzowie ośmiu najlepszych lig. W wyniku tego niezwykle silny byłby drugi koszyk, w którego skład wchodziłyby: Bayern, Lipsk, Barcelona, Liverpool, Atletico, Arsenal, Juventus i Benfica. Pierwsze cztery kluby z wymienionych, w tegorocznym prawdziwym losowaniu umieszczone zostały w pierwszym koszyku. 

Grupy tegorocznej Ligi Mistrzów utworzone według ubiegłorocznych zasad prezentują się wyjątkowo nudno, szczególnie w porównaniu do nowego systemu. W grupie A (City, Bayern, Brugia, Celtic), D (Real, Liverpool, Young Boys, Brest) czy F (Bayer, Arsenal, Dinamo, Sparta) trudno wyobrazić sobie walkę o zajęcie drugiego miejsca. Z kolei wyjątkowo słabo prezentuje się grupa G (PSV, Benfica, Crvena Zvezda, Sturm), ale ona jest przynajmniej w miarę wyrównana. 

Liga Europy

Na przykładzie tych rozgrywek najlepiej widać, jak wiele dała Polsce reforma pucharów. Według starych zasad Wisła w ogóle by do Ligi Europy nie przystąpiła, a Jagiellonia, odpadając już w pierwszej rundzie Ligi Mistrzów, spadłaby nie tu, a do Ligi Konferencji. Zamiast sześciu spotkań rozegranych przez mistrza i zdobywcę Pucharu Polski w drugich najważniejszych rozgrywkach klubowych, mielibyśmy ich okrągłe zero. Obraz całkiem udanych eliminacji zmieniłby się diametralnie tylko przez nieco inny system rozgrywek. Bardzo często w Polsce nie doceniamy, jak wielki wpływ (zarówno pozytywny, jak i negatywny) na wyniki naszych klubów mają wprowadzane przez UEFA zmiany, takie jak reforma Platiniego, utworzenie Ligi Konferencji, czy fazy ligowej.

Kto zatem zagrałby w Lidze Europy? Z Ligi Mistrzów spadłyby do niej tak, jak w rzeczywistości: Twente, Rangers, Union Saint Gilloise, Fenerbahce, Dynamo Kijów, Karabach, Malmo, Galatasaray i Midtjylland. Miejsca zabrakłoby dla Bodo/Glimt wyeliminowanego przez Slovana. 

Najciekawszy jest przypadek Partizana – klubu, który na zmianach stracił najwięcej. W rzeczywistości przegrał wszystkie dwumecze – w 2. rundzie Ligi Mistrzów z Dynamem Kijów, w Lidze Europy – z Lugano, a w Lidze Konferencji z Gentem ostatecznie lądując poza pucharami. W starym systemie, Partizan startowałby od trzeciej rundy ścieżki ligowej. Co to oznacza? Że przegrywając pierwszy dwumecz miałby i tak zagwarantowaną fazę grupową Ligi Europy!

Niezależnie od reformy pucharów, miejsce w fazie grupowej Ligi Europy miałyby zapewnione Roma, United, Eintracht, Tottenham, Sociedad, Alkmaar, Nicea i Bilbao oraz zwycięzca Ligi Konferencji – Olympiakos. Dortmund i Bologna zagrałyby w niej zamiast w Lidze Mistrzów, a Porto, które w tym roku otrzymało miejsce w Lidze Europy wywalczyłoby je i tak, ale przez eliminacje. 

Kto jeszcze awansowałby z kwalifikacji? Sześć klubów pokryłoby się z prawdziwymi zwycięzcami play-offów: Anderlecht, Ludogorec, FCSSB, RFS Ryga, Maccabi Tel-Awiw i PAOK, a Slavia zagrałaby w Lidze Europy dzięki eliminacjom, a nie spadając z Ligi Mistrzów, jak to miało miejsce w rzeczywistości. 

Dość niezwykła byłaby sytuacja dwóch klubów skandynawskich. Szwedzki Elfsborg w prawdziwych rozgrywkach w rundzie play-off wyeliminował po rzutach karnych norweskie Molde. Tyle, że według ubiegłorocznego systemu, zdobywca Pucharu Szwecji przystąpiłby do eliminacji Ligi Konferencji, gdzie trafiłby w fazie play-off na Lazio i ostatecznie nie zagrał w żadnej fazie grupowej! Molde zatem jest jedynym zespołem, który paradoksalnie zagrałby w Lidze Europy, gdyby… nie została powiększona do 36 zespołów.

Jak wyglądałyby zatem grupy tegorocznej Ligi Europy według zasad sprzed reformy? Ponownie, w większości grup (A, B, D, G, H) trudno wyobrazić sobie nawiązanie walki przez dwa słabsze zespoły o pierwsze dwa miejsca. 

Liga Konferencji

W drugiej rundzie ścieżki mistrzowskiej, dla przegranych w pierwszych meczach eliminacji Ligi Mistrzów, wszystkie rzeczywiste sześć par było możliwe do powtórzenia. Jednak poza tą dwunastką wzięłyby w niej udział jeszcze cztery drużyny, w tym Jagiellonia. Brak w tej rundzie rozstawień, ale ranking zestawiłby w niej mistrza Polski z Boracem Banja Luka. Zespoły te nie zmierzyły się ze sobą w tym sezonie, jednak zgodnie z założeniami awans powinienem przyznać temu z nich, który zaszedł dalej w eliminacjach, a gdy odpadły w tej samej fazie – temu, który zanotował w niej lepszy wynik.

Oba kluby dotarły do baraży o Ligę Europy, jednak Jagiellonia przegrała w dwumeczu z Ajaksem aż 1-7, a Borac dopiero po rzutach karnych został wyeliminowany przez Ferencvaros. Białostocczanie opadają zatem już w rundzie, która nie daje żadnych szans na fazę grupową. Ostatecznie ze ścieżki mistrzowskiej awans wywalczyłyby: Larne, Celje, HJK, APOEL oraz pogromca Jagi: Borac. Dwa ostatnie kluby znalazły się w niej także w rzeczywistych rozgrywkach, a awans tą drogą odebrałyby Vikingurowi oraz The New Saints. 

Z Ligi Europy do najsłabszych rozgrywek europejskich przeszłyby niezależnie od systemu: Dinamo Mińsk, Petrocub, LASK, TSC, Shamrock i Hearts. 

Aż dziesięć dość mocnych klubów w starym systemie zagrałoby w Lidze Konferencji zamiast Ligi Europy. Byłyby to: Ajax, Lazio, Braga, Lyon, Ferencvaros, Viktoria Pilzno, Bodo/Glimt, Hoffenheim, Nicea oraz Besiktas. W większości przypadków po prostu przed reformą startowałyby one tylko w najsłabszym z pucharów.

Servette jest jednym z trzech (oprócz Molde i Partizana) klubów, które mimo zwiększenia liczby miejsc dostępnych w każdym z pucharów, na reformie stracił. W starym systemie zdobywca Pucharu Szwajcarii zaczynałby w rundzie play-off Ligi Europy. Przegranie dwumeczu oznaczało grę w fazie grupowej Ligi Konferencji. W nowym systemie klub z Genewy odpadł w trzeciej rundzie Ligi Europy, a następnie w play-off najsłabszego z pucharów odpadł z Chelsea. Jest zatem jedynym, który zagrałby w małej, 32-zespołowej Lidze Konferencji, a nie zagra w niej po powiększeniu do 36 klubów. Co ciekawe, nie zmienia się łączna liczba szwajcarskich klubów w Europie, bo dzięki zwiększeniu liczby miejsc, w najmłodszym z pucharów zagra Sankt Gallen. 

Zgodnie z moją analizą, zespołami, które zagrają w fazie ligowej, a nie grałyby w grupowej są poza Mladą Boleslavią, Fiorentiną i Heidenheim: Rapid Wiedeń, Astana, Cercle, The New Saints, Sankt Gallen, Panathinaikos, Vikingur, Noah Erywań oraz… Legia i Jagiellonia! Ale o tym za chwilę.

Grupy Ligi Konferencji, gdyby została przeprowadzona według poprzednich reguł wyglądają bardzo smutno bez polskich uczestników. Jednak nawet próbując sobie wyobrazić grę Legii w grupie G (z Kopenhagą, Lugano i Dinamem Mińsk), albo H (z LASK, Servette i Larne) trzeba stwierdzić, że wyjście z nich nie byłoby takie proste. Tym bardziej, gdy wyobrazimy sobie Jagiellonię losowaną z ostatniego koszyka na przykład w grupie C (Braga, Pilzno, Olimpija) czy F (Chelsea, Basaksehir, Shamrock) albo D (Lyon, Hoffenheim, Omonia). 

Tymczasem w nowym systemie ligowym według obliczeń już po losowaniu prawdziwych par naszego duetu, oba polskie kluby mają ponad 50% szans na awans z fazy ligowej do fazy pucharowej. To kolejny dowód na zbawienny wpływ reformy na możliwości, które tworzą się przed polskimi klubami. Tym razem korzyść wynika z ograniczenia roli koszyków. Skoro i tak gra się tyle samo meczów z rywalami z każdego z koszyków, nie jest się już na tak straconej pozycji będąc w ostatnim z nich, jak był to w starym systemie. Jagiellonia będąc wśród drużyn z najniższym rankingiem UEFA miałaby bowiem przed reformą losowanych rywali wyłącznie teoretycznie silniejszych od siebie, a nie także na swoim poziomie, jak obecnie. 

Polskie kluby

W starym systemie warszawiacy trafiliby w drugiej rundzie na walijski Caernarfon, a w trzeciej na Broendby – tak samo, jak miało to w rzeczywistości miejsce w tegorocznych rozgrywkach. W decydującej fazie Wojskowi nie mogliby jednak zagrać z Dritą. W trzeciej rundzie Kosowianie nie byliby bowiem w starym systemie rozstawieni i wyeliminowałaby ich Olimpija Lublana. Kto byłby zatem rywalem Legii w play-off? Analiza wskazuje na Vitorię Guimaraes. Oba kluby wygrały swoje dwumecze w prawdziwej rundzie play-off, jednak Portugalczycy aż 7-0 rozgromili Zrinjskiego, a Legioniści z Dritą wygrali 3-0, co niestety ponownie oznacza awans naszych rywali. 

Co z naszymi pozostałymi reprezentantami? Wisła zaczęłaby w drugiej rundzie Ligi Konferencji, gdzie rywalem byłby Banik. Byłby to niezwykle ciekawy pod względem kibicowskim mecz. Czesi zakończyli tegoroczną przygodę na trzeciej rundzie, a Wisła dotarła o szczebel dalej, zatem przyznaję jej awans. W trzeciej rundzie krakowianie powtórzyliby jednak dwumecz z Rapidem Wiedeń, który w tym roku przegrali 1-8, co oznaczałoby koniec przygody z pucharami. 

Ścieżka Śląska byłaby natomiast identyczna, jak w rzeczywistości i po wyeliminowaniu Rygi odpadłby z Sankt Gallen, co oznacza, że… żaden polski klub nie zagrałby w fazie grupowej europejskich pucharów, gdyby rozgrywane były według ubiegłorocznych zasad! Wpływ na nasze punkty rankingowe takiego zdarzenia byłby katastrofalny. Wszyscy nasi sąsiedzi w rankingu, do których niewiele tracimy, a nawet tacy, nad którymi mamy dziś przewagę mieliby szansę na nabicie istotnej liczby punktów w fazie grupowej, a nasz wynik zatrzymałby się na bardzo niskim poziomie wyłącznie punktów z eliminacji i ciągnąłby się za nami przez długie pięć rankingowych lat. 

Kto zyskał, kto stracił?

W nowej formule miejsce w Lidze Mistrzów w trwającym sezonie zyskała zatem Serie A i Bundesliga, a także liga francuska i słowacka. Ligue 1 straciła jednak miejsce w Lidze Konferencji, a Nike Liga w Lidze Europy, więc suma ich drużyn w fazie ligowej wychodzi na zero. W Lidze Europy miejsce zyskali Czesi i Szwedzi, a Holendrzy, Portugalczycy, Turcy i Węgrzy zdobyli miejsce w tych rozgrywkach kosztem Ligi Konferencji. W drugich co do ważności rozgrywkach miejsce utracili Serbowie. W najmniej prestiżowym z pucharów o jeden klub więcej, niż w starym systemie wywalczyła Austria, Belgia, Grecja, Armenia, Islandia, Kazachstan i Walia. Ich korzyści bledną jednak przy aż dwóch dodatkowych miejscach Ekstraklasy w Lidze Konferencji. Jesteśmy zatem zdecydowanie największymi beneficjentami nowego systemu w tym roku. Czy nasz człowiek w UEFA świadomie doprowadził do zmiany formatu na korzystny dla nas? Chyba nie do końca, skoro podkreślił ostatnio, że ma co do niego obawy. 

Poniższy schemat prezentuje przepływy klubów między składem faz grupowych europejskich pucharów według starych zasad (z lewej), a składem fazy ligowej zgodnie z nowymi regułami:

Tabela prezentująca o ile więcej/mniej klubów ma w danym pucharze liga w stosunku do poprzedniego systemu europejskich pucharów:

Podsumowanie

Oczywiście można polemizować z przyjętym przeze mnie systemem rozstrzygania par, w sytuacjach gdy nie są one identyczne z rzeczywistymi. Jednak starałem się opracować system, który w największym stopniu wiązałby wyniki z prawdziwymi tegorocznymi rezultatami. Przyjmując jego zasady nie byłem w stanie przewidzieć, że aż tak niekorzystnie odbije się on na wyniku polskich klubów. Niezależnie od założeń, nie da się nie zauważyć, że nowy system okazał się sprzyjający dla klubów Ekstraklasy (a właściwie także 1. Ligi) w stopniu, z którego chyba nie do końca zdajemy sobie sprawę. 

Trzeba zaznaczyć, że analizę potencjalnego składu fazy grupowej według starych zasad należy traktować z mocnym przymrużeniem oka, jako zabawę. Pokazuje ona jednak, że sam system rozgrywek może zmienić sposób postrzegania wyniku danej ligi o sto osiemdziesiąt stopni. Czasem herbata staje się słodsza od mieszania. 

WIĘCEJ NA WESZŁO:

fot. Newspix

Kocha sport, a w nim uwielbia wyliczenia, statystki, rankingi bieżące i historyczne, którymi się nałogowo zajmuje. Kibic Górnika Wałbrzych.

Rozwiń

Najnowsze

Liga Europy

Komentarze

46 komentarzy

Loading...