Papszun, Feio i dwie kompletnie różne rzeczywistości [KOMENTARZ]

Jakub Radomski

16 września 2024, 08:04 • 5 min czytania

Słuchając po meczu Legia – Raków (0:1) Marka Papszuna i Goncalo Feio, można było dostać rozdwojenia jaźni. Trener Rakowa mówił, że spodziewał się dużo więcej po Legii, a Portugalczyk – że jego zespół na pewno był lepszy, a przegrał, bo taki po prostu czasami jest futbol. Szkoda tylko, że dużo ciekawiej było, gdy obaj trenerzy mówili o meczu, wbijając sobie szpilki, niż kiedy 22 piłkarzy rywalizowało na boisku. Na pierwszy strzał na bramkę (strzał w ogóle!) musieliśmy czekać do 35. minuty.

Papszun, Feio i dwie kompletnie różne rzeczywistości [KOMENTARZ]
Reklama

Marek Papszun mówił przed meczem, że to będzie przede wszystkim spotkanie dwóch silnych drużyn, a nie jakiś osobisty pojedynek: on kontra Goncalo Feio. Pracowali razem w Rakowie w latach 2020-2022, Portugalczyk był zaufanym asystentem, ale na skutek m.in. bójki z kierownikiem drużyny opuścił zespół z Częstochowy.

Feio, spytany przed spotkaniem, czy na boisku i przy ławkach nie będzie dochodziło do prowokacji: – Nie sądzę, by to poszło w tę stronę. Czeka nas przede wszystkim mecz piłkarski. Myślę, że oba sztaby będą przede wszystkim skupione na pomocy swoim zespołom.

Reklama

Zaskoczony Papszun

Prowokacji na boisku nie było, choć Feio dokładnie po minucie i 30 sekundach dostał ostrzeżenie od sędziego technicznego (protestował po jednej z pierwszych decyzji głównego arbitra), a jeszcze w pierwszej połowie obejrzał trzecią już w tym sezonie żółtą kartkę. Tuż po zakończeniu spotkania najpierw udał się na środek boiska, by pocieszać swoich piłkarzy. Później gratulował wygranej piłkarzom Rakowa i kilku członkom ich sztabu. Ale czy obaj rzeczywiście potrafili odłożyć na bok historie z przeszłości i skupić się jedynie na rzeczowej, merytorycznej ocenie spotkania? Niekoniecznie. Pokazały to konferencje prasowe, na których szkoleniowcy stworzyli dwie zupełnie różne narracje o tym samym meczu. Pokazała to też mowa ciała i sposób odpowiadania na pytania – zwłaszcza w przypadku Feio.

Papszun, na początku konferencji: – Nie spodziewałem się, że piłkarze Legii stworzą tak mało sytuacji, szczególnie przy wyniku 1:0 dla nas.

Podobne zdanie, wspominając o bezradności Legii, powiedział też wcześniej na antenie Canal Plus.

Marek Papszun podczas meczu 

Później stwierdził jeszcze, że regularnie ocenia piłkarzy w skali od 1 do 10 i o ile spora część graczy w przegranym 0:1 meczu z Piastem Gliwice zagrała na mniej niż 5, a to jest takie minimum, o tyle w spotkaniu przeciwko Legii wydaje mu się na gorąco, że nie było żadnego takiego zawodnika. Że wszyscy byli co najmniej przyzwoici.

Feio: „Lepsza drużyna przegrała”

Feio, gdy przyszedł na konferencję prasową, w swoim stylu przywitał się podaniem ręki z każdym z obecnym dziennikarzy. To coś, co ma w zwyczaju. Podobnie zachował się przy Łazienkowskiej prowadzący Jagiellonię Adrian Siemieniec, z dziennikarzami wita się też w ten sposób Mateusz Stolarski, który objął Motor Lublin po odejściu Feio.

Portugalczyk na początku mówi, że to był taktyczny, zamknięty i nieładny dla oka mecz, jednocześnie sugerując, że stało się tak ze względu na sposób gry Rakowa. Później stwierdza, że lepsza drużyna, która stworzyła sobie więcej sytuacji, przegrała, ale tak czasami w futbolu bywa.

Pytanie dziennikarza z Częstochowy: – Był pan asystentem Papszuna i często pan wspominał, że wiele się od niego nauczył.

Feio od razu wchodzi w słowo i mówi: – On też ode mnie.

Na twarzy powaga, zero uśmiechu.

Nie chce odpowiedzieć konkretnie na pytanie, kto na tę chwilę jest lepszym trenerem: on czy Marek Papszun.

Gdy Portugalczyk został zapytany o to, jak to jest, że trener Rakowa mówi o Legii, która stworzyła mało okazji, a on przekonuje, że jego zespół był lepszy, Feio zaczyna wymieniać sytuacje bramkowe. – My mamy strzał Augustyniaka i obronę Trelowskiego. Raków był bezradny przy stałych fragmentach gry, kiedy Nsame trafił w poprzeczkę. To jest bezradność. Gola strzelili za pierwszym razem, gdy byli w naszym polu karnym i oddali strzał. Byli bezradni, gdy Kapustka uderzał i trafił w bramkarza. Też byli bezradni, gdy Kapuadi strzelał z pola karnego i był tam praktycznie sam. A Raków? Tylko bramka i mieli tę kontrę, gdy zaryzykowałem i zdjąłem obrońcę, wpuszczając napastnika. To pokazuje dość jasno, kto był dzisiaj bliżej zwycięstwa – tłumaczył Portugalczyk. Później przypomni jeszcze statystykę strzałów, których Legia oddała 10, a Raków dwa.

Kogoś najwidoczniej zabolało to słowo „bezradność”.

Temat dronów wiecznie żywy

Powrócił też temat dronów. Przypomnijmy: wszystko zaczęło się od wypowiedzi Feio, który stwierdził kilkanaście dni przed spotkaniem: – Nie chcę powiedzieć za wiele. Mam nadzieję, że oni nie wysyłają jakiegoś drona, jak ostatnio. Nagrywanie treningów przeciwnika nie jest w porządku.

Na odpowiedź z obozu przeciwnika nie musiał długo czekać. Prezes Rakowa, Piotr Obidziński, nazwał tę sugestię prowokacją na marnym poziomie, a później częstochowski klub wykazał się ciekawą akcją marketingową. Raków na platformie X poinformował o specjalnej zniżce na drony, produkowane przez sponsora klubu, firmę „X-kom.pl”. Wystarczyło wpisać specjalny kod – „FLYFE10”, co w oczywisty sposób można było odczytywać jako „Fly Feio”. Podobno drony zaczęły się dużo lepiej sprzedawać.

Feio pocieszający swoich piłkarzy 

Wczoraj w Kanale Sportowym Wojciech Cygan, przewodniczący Rady Nadzorczej Rakowa, powiedział: – Jeśli trener Feio chciał pomóc naszemu partnerowi opróżnić magazyny, to mu dziękujemy. Gdy będzie mieć kolejny pomysł na akcję marketingową, niech zgłosi się do nas.

Po stronie Rakowa szyderka, ironia, a po stronie Legii? Feio został dziś zapytany o słowa Obidzińskiego i Cygana. – Kogo? Kogo? – spytał dwa razy, jakby sugerując, że nie wie, kim jest Obidziński. Później stwierdził, że nie denerwują go tego typu słowa. Opowiedział, że gdy przejął Legię i przygotowywał ją do spotkania z Rakowem, ich wszystkie trzy treningi przed spotkaniem nagrywały drony, należące do przeciwnika. A po chwili dodał jeszcze, że jego zdaniem to w ogóle nie jest śmieszne.

Tak wypowiada się człowiek, którego w ogóle nie denerwuje ten wątek?

Coś więcej niż mecz

Już przed meczem z obozu Legii płynęły sygnały, że dla Feio to coś więcej niż tylko spotkanie piłkarskie. Że dochodzą również personalne ambicje. Dziś widzieliśmy to po obu stronach, choć bardziej u Portugalczyka. Wydaje się bardzo realne, że kolejne mecze największego medialnie polskiego klubu z być może najsilniejszym personalnie, obok Lecha Poznań, dalej będą pełne wbijania szpileczek, zwłaszcza jeżeli w obu drużynach pracować będą ci sami szkoleniowcy.

Szkoda tylko, że pierwszy strzał na bramkę przy Łazienkowskiej obejrzeliśmy w 35. minucie. Emocje, nieco sztucznie tłumione, mieliśmy na konferencji, ale zabrakło ich na boisku.

Choć Feio wie, kto jest temu bardziej winny.

Fot. Newspix.pl 

WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE NA WESZŁO:

 

 

Bardziej niż to, kto wygrał jakiś mecz, interesują go w sporcie ludzkie historie. Najlepiej czuje się w dużych formach: wywiadach i reportażach. Interesuje się różnymi dyscyplinami, ale najbardziej piłką nożną, siatkówką, lekkoatletyką i skokami narciarskimi. W wolnym czasie chodzi po górach, lubi czytać o historiach himalaistów oraz je opisywać. Wcześniej przez ponad 10 lat pracował w „Przeglądzie Sportowym” i Onecie, a zaczynał w serwisie naTemat.pl.

Rozwiń

Najnowsze

Reklama

Ekstraklasa

Ekstraklasa

Duży powrót do Ekstraklasy! Jacek Bednarz znów będzie dyrektorem

redakcja
9
Duży powrót do Ekstraklasy! Jacek Bednarz znów będzie dyrektorem
Ekstraklasa

Piłkarz Jagiellonii zaprezentował muzyczny talent [WIDEO]

redakcja
3
Piłkarz Jagiellonii zaprezentował muzyczny talent [WIDEO]
Reklama
Reklama