Reklama

Nie tym razem. Świątek przegrała z Sabalenką

Kacper Marciniak

Opracowanie:Kacper Marciniak

18 sierpnia 2024, 20:00 • 3 min czytania 14 komentarzy

Aryna Sabalenka przez jakiś czas nie była widoczna w kobiecym tourze. Z powodu kontuzji zrezygnowała z Wimbledonu. Potem też (co zapowiedziała wcześniej) odpuściła występy w igrzyskach olimpijskich w Paryżu. Białorusinka postanowiła w stu procentach skupić się na kończącej sezon rywalizacji na kortach twardych. Ale dzisiaj potwierdziła, że formy jej nie brakuje. I niestety: Iga Świątek, która od dłuższego czasu świetnie radziła sobie z Białorusinką, tym razem w Cincinnati musiała uznać jej wyższość.

Nie tym razem. Świątek przegrała z Sabalenką

Biorąc pod uwagę, jak często mówimy o rywalizacji Świątek z Sabalenką, nieco zaskakujący może być bilans ich bezpośrednich spotkań. Przed dzisiejszym meczem Polka wygrała z Białorusinką 8 z 11 meczów. Na dodatek jej zwycięstwem zakończyły się trzy poprzednie starcia z Aryną – w półfinale WTA Finals i w meczach o tytuł w Rzymie i Madrycie. Jak się jednak dziś okazało: statystyki to tylko statystyki. Sabalenka była dziś w 1/2 turnieju w Cincinnati po prostu lepiej dysponowana.

26-latka nie tylko posyłały kolejne pociski w polu serwisowym, ale bardzo agresywnie returnowała przy podaniach Polki. To sprawiło, że szybko uzyskała w pierwszym secie przełamanie. Świątek co prawda po chwili odpowiedziała jej tym samym, ale był to tylko przebłysk lepszej gry raszynianki. Bo generalnie na korcie rządziła Sabalenka. Pierwszą partię wygrała w zaledwie 35 minut. Oj, nie tego spodziewaliśmy się zobaczyć w Cincinnati.

Czy Iga odżyła w drugiej partii? Po części. Bo to jednak dalej Aryna była stroną przeważającą, ale nasza tenisistka zdecydowanie nie dawała jej za wygraną. Przy stanie 40:0 w siódmym gemie (1:5 z perspektywy Świątek) Białorusinka miała zapewnione trzy piłki meczowe, ale… nie zdołała ich wykorzystać. Wszystko przez wytrzymującą wojnę nerwów Świątek. Ostatecznie Polka zdołała utrzymać swoje podanie, a potem nawet przełamać Sabalenkę, co mogło być początkiem wielkiego comebacku. Ale niestety: Iga nie poszła za ciosem. Bo kolejnego gema już przegrała.

Ostatecznie Białorusinka i Polka spędziły na korcie godzinę i 50 minut, w trakcie których druga z nich obroniła dziewięć (!) meczboli. Brzmi to fajnie, ale ostatecznie to Aryna odniosła zwycięstwo. I to dość pewne, mimo wielu niewykorzystanych szans na szybsze zamknięcie meczu. Można odnieść wrażenie, że Białorusinka była dzisiaj świeższa od Polki, która w ciągu ostatnich miesięcy stoczyła jednak kilka turniejów więcej. Z drugiej strony: to nie tak, że Sabalenka dopiero co wróciła na korty, bo w sierpniu grała już w Toronto i Waszyngtonie.

Reklama

Cóż, to co najważniejsze na kortach twardych, dopiero nadejdzie. Tegoroczne US Open wystartuje 26 sierpnia. Świątek potencjalnie ma sporo punktów do zdobycia – bo w poprzednim sezonie w Nowym Jorku została zatrzymana już w czwartej rundzie, przez Jelenę Ostapenko.

Tym razem Iga na pewno będzie liczyć na zwycięstwo. I być może na rewanż z Sabalenką.

Iga Świątek – Aryna Sabalenka 3:6, 3:6

Fot. Newspix.pl

Na Weszło chętnie przedstawia postacie, które jeszcze nie są na topie, ale wkrótce będą. Lubi też przeprowadzać wywiady, byle ciekawe - i dla czytelnika, i dla niego. Nie chodzi spać przed północą jak Cristiano czy LeBron, ale wciąż utrzymuje, że jego zajawką jest zdrowy styl życia. Za dzieciaka grywał najpierw w piłkę, a potem w kosza. Nieco lepiej radził sobie w tej drugiej dyscyplinie, ale podobno i tak zawsze chciał być dziennikarzem. A jaką jest osobą? Momentami nawet zbyt energiczną.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Co zazwyczaj mówi piłkarz po transferze do Rakowa? Ja tylko przejazdem

Paweł Paczul
13
Co zazwyczaj mówi piłkarz po transferze do Rakowa? Ja tylko przejazdem

Tenis

Komentarze

14 komentarzy

Loading...