Reklama

Były piłkarz Legii: Broendby i groźne – hahaha. Nie mają kim straszyć

Arek Dobruchowski

Opracowanie:Arek Dobruchowski

14 sierpnia 2024, 11:06 • 3 min czytania 40 komentarzy

Legia Warszawa w pierwszym meczu III rundy el. Ligi Konferencji UEFA wygrała 3:2 z Broendby na wyjeździe. Arkadiusz Gmur, były obrońca „Wojskowych”, który od 30 lat mieszka w Danii, w rozmowie z Robertem Błońskim dla „sport.tvp.pl”, podkreśla, że to podopieczni Goncalo Feio są faworytami rewanżu i odpadniecie na tym etapie kwalifikacji byłoby katastrofą. Ponadto, mocnymi słowami skrytykował kilku zawodników Legii.

Były piłkarz Legii: Broendby i groźne – hahaha. Nie mają kim straszyć

– Niech legioniści zakodują, że grają u siebie z europejskim średniakiem, a nie jakąś nieosiągalną dla nich potęgą. Nie widzę innej opcji, by ich nie pokonali. Widzę tylko jedno wyjście: awans do fazy play-off. Każdy inny wynik uznam za sporą sensację […] Odpadnięcie byłoby katastrofą – zaczął Arkadiusz Gmur, który zawodnikiem Legii był w latach 1988-93. Rozegrał dla tego klubu 91 spotkań, zdobył mistrzostwo oraz dwa razy Puchar Polski.

Jednokrotny reprezentant Polski z Polski wyjechał w 1994 roku. Na początku grał w Aarhus, a później w takich klubach jak Herning Fremad BK, Alborg Chang i Holstebro BK. Wszystkie te kluby są z Danii. To tam Gmur zakończył karierę i postanowił osiedlić się na stałe.

Zdaniem byłego piłkarza Legii losy tego dwumeczu rozstrzygną się w podstawowym czasie gry, nie będzie potrzebna ani dogrywka, ani rzuty karne, jeśli „Wojskowi” zagrają bez… Marca Guala.

– Sądzę, że wszystko rozstrzygnie się w regulaminowym czasie. Na korzyść Legii. O ile zagra w jedenastu, a nie w dziesięciu, jak w Broendby. To, co wyprawiał tam Marc Gual wołało o pomstę do nieba. Podwinięte spodenki i tatuaże – to wszystko, z czego go zapamiętałem. Za moich czasów, kiedy polski piłkarz wyjeżdżał zagranicę, musiał być dwa razy lepszy od miejscowych, żeby grać. A teraz? Niektórzy legioniści kopią się w głowę tak mocno, że słyszę to nawet ja, tutaj w Danii. Krew się we mnie burzy i ręce pocą, jak na to patrzę. Weźmy tego Nsame – kto to jest? Jakby mi Jacek Zieliński pozwolił, sam bym mu walizki spakował i odesłał do domu. Na razie wydaje się nieporozumieniem. Dno i cztery metry mułu.

Reklama

Arkadiusz Gmur, który twierdzi, że jest na bieżąco z ligą duńską, delikatnie rzecz ujmując, nie docenia rywala Legii. Na pytanie, czy Broendby jest tak samo groźne na wyjazdach jak u siebie, odpowiedział: – Broendby i groźne – hahaha. Ciężko się odnieść do tych słów. Moim zdaniem nie mają kim straszyć. To przeciętny zespół – mieszanka doświadczenia i młodości. Solidny duński zespół, którego nie należy się bać.

Rewanż z Broendby odbędzie się już w najbliższy czwartek o godz. 18. przy Łazienkowskiej. Jeśli Legia przejdzie Duńczyków, to w następnej fazie zmierzy się ze zwycięzcą pary Auda Ķekava – Drita Gnjilane. W pierwszym spotkaniu Łotysze wygrali u siebie z ekipą z Kosowa 1:0.

WIĘCEJ NA WESZŁO:

Fot. Newspix

Entuzjasta młodzieżowego futbolu. Jest na tym punkcie tak walnięty, że woli oglądać Centralną Ligę Juniorów niż Ekstraklasę. Większą frajdę sprawia mu odkrywanie nowych talentów niż obserwowanie cały czas tych samych twarzy, o których mówi się, że są „solidnymi ligowcami”. Twierdzi, że szkolenie dzieci i młodzieży w Polsce z roku na rok się prężnie rozwija, ale niestety w Ekstraklasie dalej są trenerzy, którzy boją się stawiać na zdolnych młodych chłopaków. Aczkolwiek nie samą juniorską piłką człowiek żyje - masowo pochłania również mecze Premier League, a w jego żyłach płynie niebieska krew sympatyka londyńskiej Chelsea.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

40 komentarzy

Loading...