Hiszpania wybrała jedenaście stadionów, które 31 lipca przekaże do akceptacji FIFA. W oficjalnej ofercie hiszpańskiej federacji znajdowało się piętnaście obiektów, z których cztery miały być odrzucone przed podjęciem ostatecznej decyzji. RFEF próbowała zwiększyć liczbę hiszpańskich stadionów, na których rozgrywany będzie Mundial, ale nie uzyskała na to zgody ani władz FIFA, ani współgospodarzy, czyli Portugalii i Maroka.
Ostatecznie z listy wypadły, jak się można było spodziewać, dwa trzydziestotysięczne obiekty w Murcii i Gijon. Jak podaje “Marca”, wczoraj dołączyły do nich stadiony w Vigo i Walencji. Szczególnie brak tego ostatniego jest szokiem dla kibiców z trzeciego co do wielkości miasta kraju. Trzeba zaznaczyć, że Valencia CF i władze miasta są same sobie winne. Nową Mestallę zaczęto bowiem budować w 2007 roku i… do dziś nie jest gotowa. Stadion miał mieć osiemdziesiąt tysięcy miejsc, ale przez kłopoty finansowe plany były kilkukrotnie modyfikowane, a jego pojemność redukowana. W 2014 klub kupił singapurski inwestor Peter Lim i zadeklarował, że budowa zakończy się na stulecie klubu w 2019. Nic z tego nie wyszło, niedokończona konstrukcja straszy mieszkańców, a klub pogrąża się w marazmie, od pięciu lat nie potrafiąc wybić się powyżej dziewiątego miejsca w lidze. Wybrana rok temu nowa burmistrz Maria Jose Catala próbowała jeszcze ratować sytuację, ale udzielane niecały tydzień gwarancje nie wystarczyły.
Gdzie będziemy zatem mogli obejrzeć najlepszych piłkarzy świata? Madryt i Barcelona udostępnią po dwa stadiony: Santiago Bernabeu, które ma gościć finał, Metropolitano należące do Atletico, Camp Nou oraz obiekt Espanyolu – Cornella-El Prat. Także w Kraju Basków będzie można oglądać mecze w dwóch miejscach: na San Mames w Bilbao i Anoecie w San Sebastian.
O fantastycznym sezonie tego regionu poczytacie w artykule Szymona Janczyka: Ukłońmy się więc Baskom, którzy na przestrzeni ostatnich dwunastu miesięcy odcisnęli swoje piłkarskie piętno na Starym Kontynencie. Ukłońmy się, a potem odwiedźmy ich, zaciekawmy się tym, jak działają, zastanówmy się, co można u nich podpatrzeć i podebrać.
Obiekt Barcelony jest już w trakcie renowacji, a pozostałe wyżej wymienione stadiony są już gotowe. Inne areny, na które wskazuje czwartkowa “Marca”, czeka jeszcze nieco pracy. Właśnie rozpoczął się remont La Romaredy w Saragossie. Pozostałe cztery hiszpańskie obiekty czeka przebudowa. Będą to: Riazor, na którym gra Deportivo La Coruna, La Rosaleda w Maladze, Estadio Gran Canaria w Las Palmas oraz La Cartuja w Sewilli. Wielkie kontrowersje wśród hiszpańskich kibiców budzi ten ostatni. Uważają oni, że w samej Sewilli są dwa lepsze obiekty: sześćdziesięciotysięczny stadion Betisu oraz czterdziestotysięczny Sevilli FC. Jednak to La Cartuja, która po przebudowie będzie mieścić ponad siedemdziesiąt tysięcy fanów dzięki likwidacji bieżni lekkoatletycznej, jest ulubionym miejscem hiszpańskiej federacji.
Z czysto geograficznego punktu widzenia, jeden z hiszpańskich obiektów leży w Afryce. To Estadio Gran Canaria na Wyspach Kanaryjskich. Hiszpania postanowiła bowiem w znacznym stopniu docenić wiele różnych regionów, co ważne w tym borykającym się z problemami wewnętrznymi kraju. Wciąż trwają tendencje separatystyczne w Katalonii, a Merino i Oyarzabal zostali w rodzinnym mieście nazwani zdrajcami po zdobyciu mistrzostwa Europy.
Oyarzabal nazwany zdrajcą w rodzinnym mieście
Jednak stadion w Las Palmas będzie tylko delikatnym afrykańskim akcentem na mistrzostwach świata w 2030 roku. Podstawowym będzie fakt, że będą się one odbywały także na sześciu obiektach w Maroku: w Rabacie, Tangerze, Agadirze, Marrakeszu i Fezie, a także na liczącym sto piętnaście tysięcy widzów planowanym stadionie w Casablance. Biorąc pod uwagę fanatyzm marokańskich kibiców oraz ich aktywność kibicowską pod względem opraw i fanatycznego dopingu, to może być całkiem niezła część mundialu – znacznie lepsza od południowoafrykańskich wuwuzeli. Do tego gospodarzami turnieju będą też Estadio do Dragao w Porto oraz Estadio da Luz i Alvalade w Lizbonie.
Jeżeli tego wam mało, to dla uczczenia stulecia pierwszych mistrzostw, które toczyły się w Ameryce Południowej, trzy mecze otwarcia turnieju odbędą się w Argentynie, Urugwaju i Paragwaju. Mimo wszystko łączne odległości, które będą musieli przebyć polscy kibice, gdyby udało nam się zakwalifikować na Mundial w 2030 roku, będą mniejsze, niż podczas najbliższych mistrzostw w Kanadzie, Stanach Zjednoczonych i Meksyku.
Czytaj więcej na Weszło:
- Nie ma już Josue, ale są najlepsi piłkarze w Polsce. Mistrzostwo to obowiązek
- Jagiellonia w obronie mistrzostwa Polski
- Animucki: Centralny VAR to już realny projekt, może wystartować w 2026 roku
- Liga klubów z problemami. To od trenerów zależy, czy nowy sezon będzie dobry
- Urocza logika Paolo Urfera
Fot. Newspix