Reklama

Czy warto wierzyć w Cristiano Ronaldo?

Szymon Janczyk

Autor:Szymon Janczyk

05 lipca 2024, 16:35 • 7 min czytania 10 komentarzy

Cristiano Ronaldo nie zdobył jeszcze bramki na mistrzostwach Europy. Nie pomógł mu rzut karny, nie wystarczyło dziewiętnaście innych strzałów. Świat ogląda zmierzch idola całkiem inny od tego, który serwuje nam Toni Kroos.

Czy warto wierzyć w Cristiano Ronaldo?

Nie sprowadzę gry Cristiano Ronaldo na EURO 2024 do szaleńczej pogoni za bramką, w której ten nie ogląda się na nikogo i na nic. Faktem jest, że w niektórych momentach jego pomysły na strzelenie gola wyglądają karykaturalnie, zwłaszcza gdy spojrzymy na strzały z dystansu i kolejne pudła z rzutów wolnych. Druga strona medalu jest jednak taka, że Ronaldo jest w czołówce zawodników najlepiej obsługujących swoich kolegów.

Asysta, sześć kluczowych podań, wskaźnik expected assist na tak wysokim poziomie, że lepiej wypada pod tym względem jedynie Cody Gakpo.

W takich okolicznościach wrzutki o egoiście, który trzyma w garści cały zespół, byłyby mocno nie na miejscu. Dyskusja o tym, czy Cristiano Ronaldo wolno posadzić na ławce; czy Portugalia nie radziłaby sobie lepiej bez niego, już jednak rozgorzała i wcale nie jest bezpodstawna. Faktem jest przecież, że obecność CR7 na boisku determinuje styl gry całego zespołu, co przy braku efektów w postaci jego bramek każe się zastanowić, czy Roberto Martinez aby na pewno wykorzystuje to, co ma w garażu.

Gdzie są chłopcy z tamtego lata? Droga Francji i Portugali z Saint-Denis do Hamburga

Reklama

Cristiano Ronaldo i reprezentacja Portugalii. Czy to wciąż ma sens?

Fakty są dla Cristiano Ronaldo nieubłagane. Na bramkę strzeloną poważnej drużynie czeka mniej więcej dwa lata. Wciąż jest jednym z najskuteczniejszych graczy na tej planecie, bije rekordy w lidze saudyjskiej, która przecież jest nawet silniejsza od rozgrywek, w których oglądamy jego największego antagonistę, Lionela Messiego. Zrobiłem jednak prosty eksperyment i w najbardziej miarodajny sposób sprawdziłem, przeciwko jakim drużynom trafia do siatki CR7.

W reprezentacji kraju za wyznacznik jakości wziąłem ranking Elo. Za mocnych rywali uznałem pierwszą pięćdziesiątkę tego zestawienia. Polska jest w nim na trzydziestym dziewiątym miejscu, za pięćdziesiątką nie znajdziemy żadnej drużyny, która wyszła z grupy na mistrzostwach Europy i ledwie kilka, które na turniej w ogóle się zakwalifikowały.

Ostatnim zespołem z TOP50, który przyjął sztukę od Cristiano Ronaldo, była Szwajcaria. Dwunastego czerwca 2022 roku w Lidze Narodów Portugalczyk wpakował jej dwie bramki, do których dorzucił jeszcze asystę.

Od tamtej pory CR7 rozegrał dwadzieścia trzy mecze w reprezentacji kraju i choć czasami mierzył się z wystarczająco silnymi rywalami, żeby przerwać tę passę, jeszcze tego nie zrobił. Strzelił Irlandii, Liechtensteinowi, Bośni i Hercegowinie, Słowacji, Islandii, Luksemburgowi i Ghanie. Żadna z wymienionych drużyn narodowych nie przewyższa nawet dorobku punktowego Polski w rankingu Elo.

Podczas mistrzostw Europy Cristiano Ronaldo zmierzył się z dziewiętnastym, dwudziestym dziewiątym, trzydziestym ósmym i czterdziestym drugim zespołem tego zestawienia. Nie dowiózł, nie trafił. Z Francją łatwiej nie będzie, bo Trójkolorowi są w czołowej trójce klasyfikacji. Tak silnej drużynie w narodowych barwach strzelił ostatnio podczas EURO 2020, gdy dwukrotnie pokonał Hugo Llorisa z jedenastu metrów.

Reklama

Czy trzy lata później wciąż jest w stanie być skutecznym na tym poziomie?

W klubie Cristiano Ronaldo strzela drużynom gorszym od Radomiaka

Wielu argumentów za tym nie mamy. Zawsze wyskoczy ktoś, kto stwierdzi, że to przecież Cristiano Ronaldo i nie należy go skreślać, co może i trąca banalnym wytłumaczeniem, ale przecież nie jest też do końca nieprawdą. Ciężko stawiać krzyżyk na jednym z najwybitniejszych, który tak często dokonywał rzeczy niebywałych, że walnięcie bramki Francuzom, obojętnie w jaki sposób, nie wygląda na rzecz, którą mógłby zrobić co najwyżej Pan Iniemamocny.

Ciężko jednak ignorować to, że nawet na niwie klubowej Portugalczyk od blisko dwóch lat nie udowodnił, że stać go na trafianie z najlepszymi. Tak, od kiedy gra w Arabii Saudyjskiej, mierzy się z nimi rzadziej. Saudyjczycy mają jednak dwóch przedstawicieli w rankingu pięćdziesięciu najlepszych drużyn świata według danych i analiz firmy „Opta” – Al-Nassr oraz Al-Hilal. Znów: to najlepszy istniejący sposób porównania takich rzeczy, na pewno nie idealny, ale wciąż miarodajny.

Z Hilal Cristiano Ronaldo spotkał się już pięciokrotnie, ale w trakcie 476 minut, które spędził na boisku, ani razu nie pokonał bramkarza odwiecznego rywala swojej drużyny (w szóstym, przedsezonowym spotkaniu w ramach Ligi Arabskiej, bramkę w końcu zdobył). Od momentu przeprowadzki na Bliski Wschód najlepszym zespołem, któremu strzelił gola, jest Al-Taawoun, ekipa Aschrafa El-Mahdiouiego. Dwieście dziewięćdziesiąta druga siła świata według „Opta”, za Jagiellonią Białystok, Legią Warszawa, Rakowem Częstochowa, Lechem Poznań i Pogonią Szczecin.

Szaleństwo czy wybitny plan? Jak i po co Arabia Saudyjska chce przejąć futbol

Gdy zerkniemy na podobne zestawienie, tyle że oparte na kursach bukmacherskich, które na punkty przelicza portal „Soccer-Rating.com”, Al-Taawoun wyprzedzą jeszcze Śląsk Wrocław, Korona Kielce, Cracovia, Zagłębie Lubin, Piast Gliwice, Górnik Zabrze, Widzew Łódź i Radomiak Radom.

Kogoś z czołowej pięćdziesiątki Cristiano Ronaldo po raz ostatni ustrzelił w październiku 2022 roku, kiedy wpisał się na listę strzelców z Evertonem. Jeśli nadal upominacie się, że Portugalczyk pewnie strzeliłby komuś jeszcze, ale po wyjeździe do Arabii Saudyjskiej brakło mu ku temu okazji, dodam, że nawet w kontynentalnych rozgrywkach w Azji CR7 nie trafiał akurat z najsilniejszymi rywalami.

Dwieście szóstego Persepolis nie napoczął, trzysta pięćdziesiątego Shabab Al-Alhi także. Udało się w ostatniej chwili upolować Al Ain z miejsca pięćset sześć. Z Al-Duhail czy tadżyckim Istiqlol nie było już takich problemów, ale to drużyny zajmujące odpowiednio 1436. i 1703. pozycję w rankingu Opta. Poziomem najbliżej im do Warty Poznań i Górnika Łęczna.

Bez Cristiano Ronaldo Portugalia mogłaby grać inaczej

Mimo wszystko wciąż prawdopodobne jest, że Cristiano Ronaldo strzeli jeszcze jakiegoś gola na mistrzostwach Europy, że dopnie swego nawet z tą silną Francją i będzie mógł krzyknąć to, co Kazimierz Greń napisał niegdyś Zbigniewowi Bońkowi. Dywagacje o tym, czy czekanie na moment, w którym CR7 w końcu się odgryzie, ma sens, nie dotyczą jednak tylko jego skuteczności.

Roberto Martinez jest w nieco lepszej sytuacji niż Michał Probierz — gdyby odstawił weterana, nie zostałby z lichą nadzieją, że a nuż ktoś wskoczy w jego buty.

Przede wszystkim reprezentacja Portugalii mogłaby pokazać wtedy trochę inną twarz. Ta obecna jest mocno skupiona na przykład na dośrodkowaniach w pole karne. Podczas mistrzostw Europy tylko Czesi posłali ich więcej, przy czym pamiętajmy: zaliczane do tego są także płaskie dośrodkowania, a do Cristiano Ronaldo częściej adresuje się górne piłki.

Portugalczykom wychodzi to średnio, 22% takich zagrań dociera do celu, to wynik gorszy niż średnia z obecnego turnieju.

Jak już wspomniałem Ronaldo wciąż jest dla zespołu w pewnych obszarach użyteczny. Nawet jeśli nie strzela, to w polu karnym nie ma zawodnika, który byłby bardziej aktywny, a to przecież oznacza absorbowanie uwagi obrońców, tworzenie miejsca innym i tak dalej. Ale czy CR7 przejawia atuty napastnika „pod Raków”, to znaczy: pracującego poza polem karnym, skutecznego w powietrzu, dającego swojej drużynie coś więcej niż umiejętności typowo strzeleckie?

Weźmy na przykład Benjamina Sesko. Słoweniec spartolił dwie dogodne okazje (xG min. 0,2 według “StatsBomb”), czyli tyle, ile Ronaldo. Erik Janża mówił nam jednak, jak wielką pracę wykonuje w defensywie i że Słoweńcy bardzo go za to cenią. Pod względem skuteczności w powietrzu i aktywności w pressingu Sesko wypada lepiej niż Portugalczyk, tak samo zresztą jak inni wybitnie nieskuteczni: Romelu Lukaku (trzy pudła) czy Christoph Baumgartner.

Wszyscy dają też więcej solowymi akcjami, dryblingami, prowadzeniem piłki, zwiększając szanse zespołu na gola.

Goncalo Ramos może nie jest nazwiskiem, które wzbudza takie zaufanie, że można mieć pewność, iż akurat on zagwarantuje więcej. Pewniej wygląda w tym kontekście Diogo Jota. W obydwu przypadkach mówimy jednak po prostu o tym, że Portugalia mogłaby funkcjonować inaczej bez Cristiano Ronaldo, co nie jest żadną kontrowersją. Inaczej, nie wiadomo, czy lepiej, ale może chociaż bardziej uniwersalnie, ciut nowocześniej.

Roberto Martinez nie wymaga od CR7 wielkiego zaangażowania w grę kombinacyjną, kapitan drużyny w rzeczywistości ma piłkę przy nodze bardzo rzadko, to inni biegają i budują za niego. Pozostaje jednak pytanie: czy skoro jeden zawodnik nie okazuje się przesadnie użyteczny ani w fazie gry bez piłki, ani w momencie wykończenia akcji, to czy wciąż warto stawiać go ponad resztą?

Jeśli reprezentacja Portugalii nie przełamie kolejnych barier i zakończy mistrzostwa Europy bez medalu, ta kwestia będzie męczyć Roberto Martineza tak samo, jak pytania o to, czy mógł osiągnąć więcej z belgijskim złotym pokoleniem.

WIĘCEJ O EURO 2024:

Nie wszystko w futbolu da się wytłumaczyć liczbami, ale spróbować zawsze można. Żeby lepiej zrozumieć boisko zagląda do zaawansowanych danych i szuka ciekawostek za kulisami. Śledzi ruchy transferowe w Polsce, a dobrych historii szuka na całym świecie - od koła podbiegunowego przez Barcelonę aż po Rijad. Od lat śledzi piłkę nożną we Włoszech z nadzieją, że wyprodukuje następcę Andrei Pirlo, oraz zaplecze polskiej Ekstraklasy (tu żadnych nadziei nie odnotowano). Kibic nowoczesnej myśli szkoleniowej i wszystkiego, co popycha nasz futbol w stronę lepszych czasów. Naoczny świadek wszystkich największych sportowych sukcesów w Radomiu (obydwu). W wolnych chwilach odgrywa rolę drzew numer jeden w B Klasie.

Rozwiń

Najnowsze

EURO 2024

Komentarze

10 komentarzy

Loading...