Statystyczny portal “Whoscored.com” opublikował listę graczy z najwyższym procentem udanych dryblingów. W czołówce zestawienia znalazł się Nicola Zalewski. Reprezentant Polski był gorszy tylko od Kyliana Mbappe oraz Jamala Musiali.
Nicola Zalewski dał się poznać w reprezentacji Polski jako piłkarz, który potrafi zrobić różnicę w ofensywie. Istnieje wiele opinii, które sugerują, że to najlepszy zawodnik za kadencji Michała Probierza. Jego duży luz w dryblingu widoczny jest gołym okiem. Potwierdzają to również statystyki i okazuje się, że zawodnik Romy prezentuje się znakomicie w skali europejskiej.
Best dribble success rates in the #EURO2024 group stage (10+ attempted):
◎ 64.3% – Kylian Mbappé 🇫🇷
◎ 60.0% – Jamal Musiala 🇩🇪
◎ 60.0% – Nicola Zalewski 🇵🇱
◎ 54.5% – Pedro Neto 🇵🇹
◎ 53.9% – Georges Mikautadze 🇬🇪 pic.twitter.com/qfCwWbWH0J— WhoScored.com (@WhoScored) June 27, 2024
W zestawieniu przygotowanym przez portal “Whoscored.com” znaleźli się gracze, którzy podczas fazy grupowej przeprowadzili minimum dziesięć prób dryblingów. Okazuje się, że Zalewski zaliczył aż 60% skuteczność, co daje trzeci najlepszy wynik na EURO 2024. Lepsi są tylko Kylian Mbappe oraz Jamal Musiala. Warto zwrócić uwagę na fakt, że francuski zawodnik dokonał tego wyczynu w dwóch meczach, co jeszcze bardziej akcentuje jego genialne walory piłkarskie. Możemy być jednak dumni z tego, że reprezentant Polski znalazł się w tym zestawieniu. Dryblingi zawodnika Romy przynoszą wiele pożytku naszej kadrze.
Warto zwrócić uwagę również na gracza, który zajmuje piąte miejsce w tej klasyfikacji. Gruzin Georges Mikautadze to najlepszy do tej pory strzelec turnieju, który zdobył trzy bramki. Poza trafieniami widać, że 23-letni napastnik dobrze czuje się on w rozegraniu, a liczby pokazują, że dryblingi również nie są mu obce. To jeden z największych wygranych EURO 2024 i wszystko wskazuje na to, że wkrótce będzie przebierać w ofertach.
WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Georges Mikautadze. Król Metz niespodziewanie rządzi na Euro 2024
- Piszczek asystentem w BVB. To nadzieja polskich trenerów!
- Amerykanie ich wyzwolili, a potem najechali. Trudna historia „Los Canaleros”