Bohater nieoczywisty. Fan Realu Madryt od dziecka, który jeszcze w 2022 roku jechał na finał Ligi Mistrzów jako sympatyk Królewskich, żeby z trybun podziwiać idoli. Trafił do drużyny latem w trybie awaryjnym, a wczoraj wprowadził swój ukochany klub do finału Ligi Mistrzów. Po ekscytującym półfinale 34-letni napastnik podzielił się swoimi odczuciami.
Bayern Monachium prowadził w meczu z Realem Madryt od 68. minuty po golu Daviesa. Gdy wydawało się, że będziemy mieli niemiecki finał w Lidze Mistrzów, Real, a właściwie to Joselu, zadał dwa decydujące ciosy. Hiszpański napastnik pojawił się na boisku na ostatnie dziesięć minut, ustrzelił dublet i wprowadził Real do finału.
– Zawsze marzysz, że znajdziesz się w takim momencie. Pierwszy gol to była obecność w tym danym momencie, bycie sprytnym, przeżywanie akcji. W tym okresie oni też byli już zmęczeni, bo długo się bronili. Te minuty w obronie też zaczynasz w końcu odczuwać. Śnisz o takich wieczorach, chociaż moje sny nie są tak piękne jak ten wieczór. Jako napastnik marzysz o golach, a jeśli są tak ważne, to tym lepiej – mówił po meczu w strefie mieszanej rozemocjonowany Joselu.
– O czym pomyślałem po drugim golu? O mojej żonie i dzieciach. Na końcu to oni cierpieli ze mną przez całą karierę. Szczególnie żona, ona zawsze wspierała mnie w trudnych chwilach za granicą. Miałem bardzo trudne chwile, ale ona zawsze była obok mnie. Taki wieczór jest przede wszystkim dla niej – podkreślał hiszpański napastnik, który do Realu jest tylko wypożyczony z Espanyolu. Strzelił w tym sezonie już 16 goli w barwach Realu, licząc wszystkie rozgrywki.
WIĘCEJ O LIDZE MISTRZÓW:
- Podróż z nieba do piekła Neuera. Real znowu pokazał jaja i zagra w finale!
- Trela: Magia europejskich wieczorów. Najmniej spodziewany sukces w dziejach BVB
- Gorzki koniec ery Mbappe. PSG nie ma leku na gen frajerstwa
- Szanujmy Viniciusa Juniora
Fot. Newspix
tłumaczenie za: realmadryt.pl