To się naprawdę rzadko zdarza – jedenastka Kozaków zdominowana przez piłkarzy Cracovii! Niewiele mają w tym sezonie kibice „Pasów” powodów do radości, zresztą nie tylko z czysto sportowych względów, no i wciąż muszą oni z troską zerkać za siebie, bo przecież krakowskiej ekipie nadal grozi degradacja. Tym większą sensacją był efektowny triumf Cracovii nad Górnikiem Zabrze. No i w takich okolicznościach nie mogliśmy nie docenić najjaśniejszych postaci tego widowiska. Niewykluczone przecież, że to już ostatni moment chwały „Pasów” w tym sezonie.
Ten medal ma też naturalnie drugą stronę – w Badziawiakach zaroiło się bowiem od zabrzan.
Najlepsza i najgorsza jedenastka 31. kolejki Ekstraklasy
Jako się rzekło, Cracovia w sezonie 2023/24 była zespołem, który właściwie nigdy nie zasługiwał na wielkie komplementy.
Oczywiście zdarzały się „Pasom” udane występy, ale na ogół nawet jej zwycięstwa nie robiły na nikim większego wrażenia, bo odnoszone były w – delikatnie rzecz ujmując – niemrawym stylu. Wyłączając może triumf 6:0 nad Radomiakiem, ale akurat wtedy rywale krakowskiej ekipy od drugiej minuty meczu grali w osłabieniu, więc to też trochę inna, wyjątkowa sytuacja. Co tu dużo gadać – nie przez przypadek Cracovia wciąż nie może być pewna utrzymania w Ekstraklasie. Często wypominaliśmy jej bezpłciowość, ale w bieżącej kampanii ligowej „Pasom” nie udało się wypracować, choćby statusu średniaka. Jest jeszcze gorzej. A zatem Cracovia znajduje się w zupełnie innym położeniu niż Górnik Zabrze, notujący rezultaty ewidentnie ponad stan i sensacyjnie liczący się w rywalizacji o najwyższe cele.
Cóż się zatem mogło wydarzyć w naszej ukochanej Ekstraklasie?
No oczywiście, że walcząca o utrzymanie Cracovia rozwalcowała rozpychającego się łokciami w czołówce Górnika 5:0. No jasne, że jedną z bramek zapisał na swoim koncie Kamil Glik, którego powrót na polskie boiska może uchodzić za jedno z większych rozczarowań całego sezonu.
Nie na byłym stoperze reprezentacji Polski będziemy się jednak tutaj koncentrować, choć także i on – obok Michała Rakoczego, Karola Knapa, Otara Kakabadzego i Patryka Makucha – znalazł się w jedenastce Kozaków. Specjalnie wyróżnić pragniemy bowiem ostatniego z wymienionych zawodników, już po raz czwarty nominowanego przez nas do najlepszej jedenastki kolejki w tym sezonie. Widać zatem, że nie bez powodu przed dwoma laty o ściągnięcie Makucha z Miedzi Legnica biło się pół Ekstraklasy, a Cracovia wyłożyła za niego przeszło pół miliona euro. Kiedy 25-latek ma swój dzień, to potrafi zanotować naprawdę znakomite zawody. Problemem w jego przypadku jest jednak regularność, a raczej jej brak. Spójrzmy choćby na dorobek strzelecki Makucha – dublet z Zagłębiem w sierpniu, bramka z Ruchem w grudniu, kolejna z Radomiakiem w lutym, no i na dokładkę trafienie w omawianym starciu z Górnikiem. Od przebłysku, do przebłysku. Sęk w tym, że te przebłyski następują co parę miesięcy. Nawet gdybyśmy wzięli też pod uwagę asysty, okresy całkowitej posuchy w przypadku Makucha trwają o wiele za długo.
Zresztą, w podobny sposób możemy podsumować ten sezon na przykład w wykonaniu Rakoczego. Od czasu do czasu 22-latek przypomina, dlaczego uważa się go za jednego z najzdolniejszych ligowców, by potem znowu raz za razem notować bezbarwne występy. No a umówmy się – fajnie od czasu od czasu walnąć szóstką Radomiaka albo piątką Górnika, ale jednak ważniejsze jest, by tego rodzaju spektakularnych spotkań nie przeplatać seriami meczów mniej lub bardziej nieudanych.
Swoją drogą – rywalizacja o mistrzostwo kraju na finiszu, a w jedenastce Kozaków nie mamy ani jednego przedstawiciela klubów z czołówki. Za to drużyna Badziewiaków, o, tam to już mamy do czynienia z prawdziwą dominacją przedstawicieli zespołów celujących w europejskie puchary.
Ze szczególnym uwzględnieniem piłkarzy Górnika Zabrze. Nie będziemy się już nad podopiecznymi Jana Urbana pastwić, chociaż trzeba przyznać, że balonik oczekiwań pękł w ich przypadku z niesamowicie donośnym hukiem. Taka klęska, w takim momencie, z takim rywalem… Katastrofa.
Warto natomiast odnotować osobnym akapitem kolejną nominację do Badziewiaków dla Antego Crnaca. Oczywiście w ostatnich latach przez skład Rakowa Częstochowa przewinęło się tak wielu nędznych napastników, ewidentnie odstających klasą od reszty zespołu, że Crnac na tym tle nie wypada summa summarum najgorzej, ale gdyby 20-latek był choćby odrobinę skuteczniejszy, to być może dziś atmosfera wokół mistrzów Polski nie byłaby aż tak kiepska, a dni Dawida Szwargi na ławce trenerskiej Rakowa nie byłby policzone. W przegranym starciu z Zagłębiem Lubin chorwacki napastnik miał wszelkie argumenty, by dostarczyć swojej drużynie paliwa co najmniej jednym lub dwoma trafieniami. Ale nie potrafił postawić kropki nad „i”. Inna sprawa, że ze stawianiem kropki nad „i” mają w tej chwili problemy właściwie wszystkie czołowe drużyny w Ekstraklasie. Dlatego rywalizacja o tytuł przepoczwarzyła się w wyścig ślimaków.
CZYTAJ WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Pracoholizm, zaufanie Papszuna, bójka z kierownikiem. Goncalo Feio w Rakowie
- Brak napastnika, projekt Afryka i pozycja dyrektora. Kulisy zimowego okna w Rakowie
- Samuel Cardenas: Historia, styl i filozofia Rakowa przekonuje piłkarzy [WYWIAD]
fot. NewsPix.pl