Barcelona walczy w tym sezonie o… dwa trofea. We wtorek przyjmie u siebie w ramach rewanżu PSG (stan 3:2 dla Barcy), gra o półfinał Ligi Mistrzów, a w weekend zmierzy się z Realem Madryt. Jeśli wygra, zmniejszy stratę do lidera na pięć punktów, co dałoby dodatkowe emocje na sześć ostatnich kolejek. Mimo to, nie wiadomo, kto będzie szkoleniowcem zespołu w następnym sezonie. Xavi zapowiedział swoje odejście, a Joan Laporta szuka następcy. Albo jak podają hiszpańskie media, już go znalazł.
Zgodnie z informacjami “Sportu” zarząd Barcelony podjął jednomyślną decyzję. Od kampanii 2024/2025 nowym trenerem miałby być Rafa Marquez, który od lipca 2022 roku prowadzi rezerwy klubu. To byłoby zgodne z założeniem, że Barcę powinni prowadzić jej byli piłkarze.
Ale, nie oszukujmy się, byłoby to też rozwiązanie dobre z punktu widzenia finansów. Wielcy trenerzy nie są dostępni dla Barcelony z prostego powodu – klub nie ma na nich pieniędzy. Opcja z “wychowankiem” klaruje się wobec tego na najbezpieczniejsze wyjście, przy czym warto zaznaczyć, że Meksykanin miałby objąć stery w pierwszym zespole dopiero po odejściu Xaviego. A to, mimo twardego stanowiska Hiszpana, wcale nie jest takie pewne.
Marquez do tej pory poprowadził Barcelonę B w 72 meczach. Co ważne, walczy obecnie o awans do Segunda, wykorzystując do tego dużą grupę młodzieży. Gdyby on sam zrobił awans wewnątrz klubu, miałby jeszcze jeden ważny argument, jakim jest przegląd piłkarzy z La Masii. Może to nawet jeden z najważniejszych aspektów, jaki biorą pod uwagę włodarze “Dumy Katalonii”.
Fot. Newspix