Reklama

Real = emocjonalny Vinicius. Drużyna na plecach niestabilnego geniusza

Dominik Piechota

Autor:Dominik Piechota

10 marca 2024, 20:30 • 6 min czytania 3 komentarze

Rafa Benitez ze swoją Celtą Vigo zaliczył sentymentalny powrót na Santiago Bernabeu, lecz nie wiązało się to z niczym przyjemnym. Grano praktycznie do jednej bramki. Pracowała główka Antonio Rudigera, 38-letni Luka Modrić zagrał spotkanie prawie perfekcyjne, jakby chciał się zrewanżować za ten mityczny zakaz grania zewniakiem, a Vinicius, jak na niego przystało, gwarantował emocje. Wygrana Realu 4:0 sprawia, że nadal ma 7 punktów przewagi nad Gironą oraz 8 pkt nad Barceloną.

Real = emocjonalny Vinicius. Drużyna na plecach niestabilnego geniusza

W tygodniu Królewscy świętowali 122. urodziny i awans do ćwierćfinału Champions League, ale poziom w całym dwumeczu z Lipskiem był mocno rozczarowujący i po prostu nieprzystający, jak na standardy madryckiego klubu. Carlo Ancelotti nie chciał kolorować rzeczywistości, tylko wprost pokusił się o krytykę – tak nie można grać w piłkę w tym klubie. Real więc miał prawo wpisać się w dalszy obraz tej szarości albo zareagować i od początku pokazać klasę przy 73 tysiącach widzów na Estadio Santiago Bernabeu.

I chociaż grali bez zawieszonego Jude’a Bellinghama, a Dani Carvajal czy Toni Kroos odpoczywali, od razu rzucili się do ataku. Nikt też nie mógł dopuszczać skuchy, bo w piątek Lamine Yamal uratował Barcelonę z Mallorcą (1:0), a Girona w sobotę zrobiła swoje z Osasuną (2:0).

Celta w zasadzie była jedynie obserwatorem i statystą w tym widowisku. Rafa Benitez przyzwyczaił, że jego drużyna wolała nastawiać się na kontrataki, ale tu nikt nie pytał go o zdanie. Po prostu zostali zepchnięci na własną połowę i postawili wszystko na modlitwę o skuteczne interwencje Vicente Guaity, co wychodziło byłemu bramkarzowi Valencii kapitalnie. To on w pojedynkę utrzymywał Galicyjczyków przy życiu. Do czasu.

https://twitter.com/ELEVENSPORTSPL/status/1766887737347469336

Reklama

Najlepszym dowodem na to było trafienie dla gospodarzy: Real próbował na trzy razy, Guaita jak ośmiornica próbował odbijać piłkę wszystkimi kończynami, koledzy się przyglądali, więc Vinicius w końcu skierował piłkę do bramki. To trafienie wzięło się z rzutu rożnego – najpierw skuteczna wrzutka Luki Modricia, potem królowanie w powietrzu Antonio Ruedigera, a na końcu podwójna dobitka Viniego.

I ostatnio rzeczywiście to Brazylijczyk nieustannie robi różnicę. Poprzednie cztery gole Królewskich to właśnie dzieło Brazylijczyka.

  • Remis z Valencią (2:2)? Dublet Viniego, który dał cenny punkt
  • Awans z Lipskiem (1:1)? Kluczowa kontra wykończona przez Viniego
  • Liga z Celtą? Na dzień dobry również Brazylijczyk

Znów 23-latek był na ustach wszystkich, bo w jednym spotkaniu pokazał kilka skrajnie różnych twarzy. Przerzucał piłkę nad głowami przeciwników, jakby bawił się na Copacabanie, zdobywał ważne bramki, rywale otrzymywali żółte kartki na nim, a zarazem odcinało mu całkowicie prąd i skakał z rękami do przeciwników, jakby był jakimś pierwszoroczniakiem, a nie kandydatem do Złotej Piłki.

Niestety, ale Vinicius jest tak samo genialny i magiczny, co nieobliczalny. Brakuje mu stabilności emocjonalnej, co kiedyś może się odwrócić przeciwko Realowi. Nie trzeba wielkiej wyobraźni, aby znaleźć sędziów, którzy wyrzuciliby Brazylijczyka z boiska po tym, co zrobił w rewanżu z Lipskiem, gdy złapał za szyję rywala. Równie dobrze mógł (i powinien) opuścić boisko, przez co jego drużyna grałaby w dziesiątkę i być może nawet pożegnała się z Ligą Mistrzów.

I w spotkaniu z Celtą też mieliśmy takiego obrazki, gdy nie trzymał ciśnienia. Jak choćby wtedy, kiedy w absolutnie bezczelny sposób faulował go Oscar Mingueza. Gdy Vini się rozpędził, ten trzymał go za koszulkę przez dobre kilka sekund, pokazując, że materiał tych trykotów jest naprawdę najwyższej klasy. Cyniczny, brzydki, taktyczny faul. Czy Vini miał prawo się wkurzyć? Jak najbardziej. Ile można znosić, że przeciwnik nie może cię dogonić, więc trzyma cię za koszulkę przez dobre pięć sekund. Ale zasady, to zasady. Należy mu się żółta.

Brazylijczyk natomiast w emocjach wystartował do niego z rękami, popchnął go na ziemię i w efekcie ucierpiał dokładnie tak samo, jak ten goniący go z wyciągniętym językiem Mingueza. Obaj dostali po żółtej kartce. A w świat znowu idzie obrazek, że Vini nie trzyma nerwów na wodzy, mimo że akcja była sprowokowana całkowicie przez faul wychowanka Barcelony.

Reklama

To jedna z wielu takich sytuacji polaryzujących wokół Viniciusa.

Piłkarsko? Był najlepszy na placu gry, obok Luki Modricia czy Eduardo Camavingi.

Emocjonalnie? Trudno z nim sympatyzować, bo wieloma gestami pozbawia się wsparcia tych neutralnych kibiców.

Nigdy w swojej karierze nie widziałem tak prześladowanego piłkarza – mówił Carlo Ancelotti, chcąc okazać wsparcie Viniemu.

https://twitter.com/AlkrwyM15683/status/1766898273107821007

Prawda jednak leży gdzieś pośrodku, bo chociaż często trwa polowanie na Viniciusa, rywale po prostu wiedzą, jak łatwo jest wyprowadzić go z równowagi i wyłączyć ze spotkania, bo jego myśli wędrują w zupełnie innym kierunku. 23-letni Brazylijczyk jest tak samo genialny i zjawiskowy, co niestabilny emocjonalnie, a to kiedyś może odwrócić się mocno przeciwko Realowi. To, co dzieje się z nim ostatnio, nie ma żadnego podłoża rasistowskiego. Jest zwyczajnie próbą destabilizacji wrażliwego, emocjonalnego zawodnika, który swoim stylem bycia nie wywołuje żadnej sympatii wśród przeciwników.

Takich ataków na Viniego będzie więcej. Sporo widzieliśmy prób chamskich wejść w nogi Brazylijczyka, ale chcąc być liderem Realu i piłkarzem tej klasy, musi znosić to lepiej. Prędzej czy później trafi na sędziego, który nie będzie wobec niego pobłażliwy.

Vini finalnie jednak robił różnicę i napędzał kluczowe ataki Królewskich tak, jak przy trafieniu na 3:0 w rozstrzygniętym już spotkaniu. Nie ma wątpliwości, że jest liderem i zawodnikiem gwarantującym show. Ale zawsze reakcje na jego zachowania będą skrajne: jednych sombrero nad rywalem oczaruje, innych jeszcze bardziej wkurzy. Natomiast jest na ustach wszystkich zwyczajnie przez swoją klasę. I ostatnio Real gra tak, jak mu Vinicius zagra w tych najważniejszych chwilach.

https://twitter.com/ELEVENSPORTSPL/status/1766907923169529949

Królewscy długo czekali na zamknięcie tego spotkania, cały czas rezultat wisiał na włosku, ale kolejne bramki były kwestią czasu. Wisiały w powietrzu. I tak, jak początkowo Vicente Guaita był bohaterem, tak zapisujemy go na liście winnych przy trafieniach numer dwa i trzy. Antonio Ruediger zapracował na trafienie na 2:0, lecz futbolówka jeszcze odbiła się od pleców Guaity. Później minął się z piłką przy dośrodkowaniu i Celta znowu wbiła sobie swojaka.

Na koniec kibice Królewskich dostali wisienkę na torcie, bo w protokole zapisał się turecki talent Arda Guler, co zawsze daje nadzieję, że jego sytuacja nieco się zmieni. Póki co nawet zdrowy Turek jest przyspawany do ławki rezerwowych i nie odgrywa ważnej roli w drużynie Carlo Ancelottiego, tym razem w rozstrzygniętym spotkaniu zrobił użytek z pięciu minut otrzymanych od włoskiego szkoleniowca.

https://twitter.com/ELEVENSPORTSPL/status/1766909079513977181

Królewscy finalnie bardzo mocno obili swojego byłego trenera Rafę Beniteza, a jego Celta Vigo do samego końca będzie się bić o utrzymanie w LaLiga. Real natomiast zareagował w najlepszy możliwy sposób na męczarnie w Champions League. Vinicius robił różnicę, ale Ancelotti wie, że jeszcze mnóstwo pracy przed nim, aby zapanować nad temperamentem brazylijskiego cracka.

REAL MADRYT – CELTA VIGO 4:0 (1:0)

Vinicius Junior 21′, Vicente Guaita 79′ (samobój), Carlos Dominguez 88′ (samobój), Arda Guler 90+4.

WIĘCEJ O HISZPAŃSKIEJ PIŁCE:

Fot. Newspix

Kiedy tylko może, ucieka do Ameryki Południowej, żeby złapać trochę fantazji i przypomnieć sobie, w jak cywilizowanym, ułożonym świecie żyjemy. Zaczarowany futbolem z krajów Messiego i Neymara, ale ciągnie go wszędzie, gdzie mówią po hiszpańsku albo portugalsku. Mimo że w każdym tygodniu wysłuchuje na przemian o faworyzowaniu Barcelony albo Realu, od dziecka i niezmiennie jest sympatykiem wielkiej Valencii. Wierzy, że piłka to jedynie pretekst, aby porozmawiać o ważniejszych sprawach dla świata, wsiąknąć w nową kulturę i po prostu ruszyć na miejsce, aby namacalnie dotknąć tego klimatu. Przed ołtarzem liga hiszpańska, hobbystycznie romansuje z polskim futbolem.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Dobra wiadomość dla trenera Kolendowicza. Podstawowy zawodnik wraca do gry

Bartosz Lodko
0
Dobra wiadomość dla trenera Kolendowicza. Podstawowy zawodnik wraca do gry

Hiszpania

Ekstraklasa

Dobra wiadomość dla trenera Kolendowicza. Podstawowy zawodnik wraca do gry

Bartosz Lodko
0
Dobra wiadomość dla trenera Kolendowicza. Podstawowy zawodnik wraca do gry

Komentarze

3 komentarze

Loading...