Reklama

Wszyscy podziwiają akcję Lecha? Najbardziej Daniel Łukasik.

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

27 lipca 2015, 14:30 • 2 min czytania 0 komentarzy

Każdy, kto choć trochę interesuje się naszą rodzimą kopaną, słyszał zapewne, że w tej kolejce Ekstraklasy byliśmy świadkami całkiem kozackiej akcji. Lech Poznań w doliczonym czasie gry rozklepał Lechię prawie tak efektownie, jak Barcelona regularnie klepie ogórków w lidze hiszpańskiej. Może trochę przeszarżowaliśmy z porównaniem, ale wszystko dlatego, że trzeba doceniać takie akcje w wykonaniu polskich drużyn, bo – delikatnie rzecz ujmując – nie oglądamy ich zbyt często.

Wszyscy podziwiają akcję Lecha? Najbardziej Daniel Łukasik.

Ten laurkowy wstęp był konieczny również dlatego, że nie chcemy byście odnieśli wrażenie, że staramy się deprecjonować rozegranie poznaniaków. Broń Boże, nic z tych rzeczy. Nie zmienia to jednak faktu, że po wielokrotnym obejrzeniu tej akcji, cały czas zastanawiamy się nad zachowaniem piłkarza Lechii, Daniela Łukasika. Obecnie rozważamy trzy hipotezy.

Pierwsza: Łukasik, który w każdy meczu już po kwadransie wygląda mniej więcej tak, jakby rano przebiegł Runmageddon, w końcówce sobotniego meczu był naprawdę tak wypompowany, że nie był w stanie lepiej zachować się w tej sytuacji.

Druga: Łukasik nie docenił piłkarzy Lecha lub w ogóle nie zdawał sobie sprawy, że tę akcję można rozegrać w ten sposób, co jest o tyle prawdopodobne, że jeśli nas pamięć nie myli, to sam nigdy nie brał udziału w podobnej.

Trzecia: jest wręcz przeciwnie – Łukasik docenił poznaniaków i to do tego stopnia, że postanowił skwapliwie wykorzystać fakt, że ma najlepszą miejscówkę do podziwiania tej akcji. Zwróćcie uwagę na to w powtórce – jego głowa pracuje w podobny sposób jak makówki kibiców w trakcie długiej wymiany na kortach Wimbledonu.

Reklama

Przypatrzcie się uważnie.

I co? Która z opcji jest waszym zdaniem najbardziej prawdopodobna? Różnych obiboków przerabialiśmy w tej lidze, ale zachowanie Łukasika w tej sytuacji to wyjątkowy miks pressingu a la Pączek Iwański i szaleńczego powrotu do defensywy, który był specjalnością Dalibora Stevanovicia. Miał trzy-cztery okazje, by przerwać akcje gospodarzy, ale nie podjął ani jednej dobrej decyzji. Co tam „dobrej” – Łukasik nie podjął praktycznie żadnej. Piłkarz Lechii nie ma najlepszej serii – nie dalej jak wczoraj pisaliśmy o jego trudnościach ze strzelaniem bramek, ale jak się okazuje ma on też poważniejsze problemy.

Daniel, jak chcesz pooglądać dobrą piłkę wybierz się do Barcelony i usiądź na trybunach jak człowiek. Termin znajdziesz, wszak Liga Mistrzów ci nie grozi, a i pensję masz taką, że cię stać.

Foto. FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...