Reklama

Stępiński o krok od Ruchu. Ostateczna klęska projektu Norymberga

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

23 lipca 2015, 12:59 • 2 min czytania 0 komentarzy

Pisaliśmy przed kilkoma dniami – większość biedniejszych klubów Ekstraklasy ma ogromny problem ze znalezieniem napastnika. Mariusz Stępiński, który w Wiśle częściej grał na skrzydle i nikogo swoją grą nie rzucił na kolana, latem i tak mógł przebierać w ofertach polskich klubów. To ta lepsza informacja. Gorsza jest bowiem taka, że Norymberga znów zweryfikowała go negatywnie, i tym razem ostatecznie – nie potrzebuje go w 2. Bundeslidze nawet w szerokiej kadrze.

Stępiński o krok od Ruchu. Ostateczna klęska projektu Norymberga

Stępińskiego chciała Wisła, długo czekała na odpowiedź Niemców czy uda się go wypożyczyć po raz drugi. Ale po co wypożyczać, kiedy można definitywnie pozbyć się zbędnych kosztów? Zresztą, nietrudno też o wniosek, że Kraków nie był dla Stępińskiego optymalnym miejscem. Są  w Ekstraklasie takie, gdzie będzie miał większe szanse, by odgrywać ważne role. Jednym z nich mogła być Korona, która również pozostawała w kontakcie z zawodnikiem i jego agencją menedżerską. Przez pewien czas uważała go za kandydata numer jeden do wzmocnienia linii ataku. Jednak na tym możliwość wyboru wciąż się Stępińskiemu nie kończyła.

Ostatecznie zagra w Ruchu, gdzie Fornalik na głos upominał się o transfer ofensywnego zawodnika, twierdząc, że Efir i Visnakovs to za mało. Oby okazało się, że ze Stępińskim już wystarczająco. Transfer – i to definitywny, bo podkreślamy, że nie chodzi o kolejne wypożyczenie z Niemiec – od finalizacji dzielą już tylko testy medyczne.

Przygoda Stępińskiego z Norymbergą kończy się spektakularną klapą. On sam oczywiście będzie opowiadał, że nie absolutnie nie żałuje i wiele się nauczył, ale podsumujmy fakty. Utalentowany 18-latek wyjechał z polskiej ligi, by po dwóch latach wrócić, nie mając rozegranego ani jednego meczu w drugiej Bundeslidze. Jakikolwiek skaut, trener czy dyrektor w zagranicznym klubie spojrzy na jego CV, da mu to do myślenia. Przed Stępińskim długa droga. W Ekstraklasie, w której rozegrał dotąd 58 meczów, znów musi zapracować na miano tego, którym warto się w silniejszej lidze zainteresować.

I niech tylko go nie zmyli, że ma 20 lat i ciągle dużo czasu. Za pierwszym razem wyjeżdżał na zasadzie „transferu potencjału”. Wystarczyło, że  był młody i zagrał jeden sezon, w którym strzelił parę goli. Teraz z każdym rokiem o taki wyjazd będzie trudniej.

Reklama

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...