Reklama

Habemus arbitrum! Doczekaliśmy się sędziego na międzynarodowym poziomie.

redakcja

Autor:redakcja

21 lipca 2015, 03:55 • 3 min czytania 0 komentarzy

Przez lata kompletna bryndza i wstyd. Polska – 40-milionowy kraj – nie potrafiła wyszkolić jednego sędziego na przyzwoitym poziomie. Nie drugiego Colliny czy Friska, ale kogoś, kto nie przynosiłby wstydu i łapał się na duże imprezy. Teraz, nawet nie liczymy po jakim czasie, zobaczyliśmy biały dym i możemy krzyknąć: habemus arbitrum! Szymon Marciniak, za którego – nie ukrywamy – trzymaliśmy kciuki, został włączony do grona sędziowskiej śmietanki. Naprawdę duży szacunek, bo jak do tej pory produkowaliśmy co najwyżej drugiej kategorii zsiadłe mleko. 

Habemus arbitrum! Doczekaliśmy się sędziego na międzynarodowym poziomie.

Nie tak dawno poprowadził finał młodzieżowych mistrzostw Europy, za który to mecz dostał mniej więcej tyle samo pochwał co najlepsi piłkarze. Dokładny, skrupulatny, podążający za akcją, bezkompromisowy, panujący nad sytuacją. I gratulacje od całego sędziowskiego światka. Szczerze? Nie przypominamy sobie sytuacji, żeby aż tyle dobrego mówiono o arbitrze, który w medialnej hierarchii jest przecież daleko za drużynami, trenerami czy nawet kibicami. Puste słowa szybko zostały przekute w namacalny sukces. W najwyższej sędziowskiej klasie jest obecnie 29 arbitrów. Felix Brych, Victor Kassai, Nicola Rizzoli, Szymon Marciniak – część z nich wyjedzie za niecały rok na Euro do Francji. Robi wrażenie.

– Po finale EURO w dorosłej piłce,  U-21 jest następne w kolejce. To Pierluigi nas wyznaczył i można dziś powiedzieć, że miał nosa. Teraz to może brzmi tak górnolotnie i nie chcę, abyście odnieśli wrażenie, że zaraz zacznę latać. Dziś jest chwila euforii, tym bardziej, że mam za sobą bardzo długi, ale udany sezon. Prowadziłem 56 albo 57 meczów, w tym kilka w europejskich pucharach. Cóż sobie więcej wymarzyć? To dopiero mój drugi rok w I kategorii sędziów UEFA. Oczywiście mam jeszcze jedno marzenie, bo niedługo powinny być podejmowane decyzje komisji odnośnie awansów dla sędziów. Nie ma co się czarować, że mam olbrzymią szansę, ale chodzę po ziemi. Jakakolwiek decyzja zostanie podjęta, to dalej będę ciężko pracował. Mam o co walczyć, bo za rok czekają na mistrzostwa Europy we Francji – mówił nam po finale, ewidentnie przeczuwając nadchodzący awans. Całość rozmowy do przeczytania TUTAJ.

W poprzednim sezonie, oprócz wspomnianego finału, sędziował też chociażby ćwierćfinał Ligi Europy czy mecze grupowe Ligi Mistrzów. Co awans, oprócz podwyżki, oznacza w praktyce? Pole manewru jest właściwie nieograniczone. Marciniak znalazł się w grupie, z której wybiera się sędziujących najważniejsze mecze Ligi Mistrzów. Niewykluczony, a być może nawet prawdopodobny, jest też bilet na mistrzostwa Europy. Teraz wszystko zależy od niego.

Z sukcesami sędziów jest trochę jak z sukcesami piłkarzy. Tak jak ciągle wracamy do 1974 czy 1982, tak samo wspomina się Michała Listkiewicza, który prowadził mecze mistrzostw świata czy Europy. A było to ponad dwadzieścia lat temu. Sędziowskiego rodzynka już mamy. Teraz przydałoby, żeby za wyznaczonym trendem poszli też i piłkarze, dla których jedyną w tym momencie przepustką do klasy elite byłby awans na Euro.

Reklama

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...