Reklama

Piątkowski przywitał się z hiszpańską dyskoteką. Bez punktów, ale miejsca w składzie nie odda

Dominik Piechota

Autor:Dominik Piechota

13 stycznia 2024, 23:30 • 4 min czytania 5 komentarzy

Kamil Piątkowski zadebiutował na hiszpańskich boiskach i chociaż Granada, jak przez większość tego sezonu, klasycznie przegrała, Polak był najpewniejszym defensorem swojej drużyny. Betis wygrał derby Andaluzji 1:0 po trafieniu Isco, a 23-latek pozostawił po sobie bardzo dobre wrażenie i nie powinien opuścić wyjściowej jedenastki. Piątkowski bardziej niż o regularną grę powinien się martwić o to, czy Granada będzie w stanie utrzymać się w LaLiga.

Piątkowski przywitał się z hiszpańską dyskoteką. Bez punktów, ale miejsca w składzie nie odda

Jeśli witać się z ligą hiszpańską, to właśnie w taki sposób: na Estadio Benito Villamarin, czyli na jednym z najbardziej klimatycznych i urokliwych obiektów na Półwyspie Iberyjskim. Imponujący hymn Betisu mogący wywołać ciarki na ciele był zwiastunem tego, co czeka Kamila Piątkowskiego, a później zostało już tylko gonić za tańczącym z piłką Isco, zresztą bohaterem i MVP spotkania. Granada faworytem nie była, ale wierzyła, że 2024 rok będzie nowym otwarciem, dlatego strata punktów wiąże się z takim rozczarowaniem.

https://twitter.com/ElArabismo/status/1746251079392612651

23-letni polski obrońca od razu wyszedł w pierwszym składzie po zaledwie tygodniu treningów, co pokazuje, z jakimi nadziejami sprowadzała go Granada. – Ostatni raz zagrał miesiąc temu, ale przyszedł do nas w dobrej formie. Ma cechy stopera, które bardzo nam się podobają: jest agresywny, skoncentrowany, dobrze wyprowadza piłkę. Pewnym problemem jest nieznajomość języka hiszpańskiego, ale Kamil już zaczął lekcje i nie powinno mu to przeszkadzać, bo świetnie odnalazł się w nowej grupie. Jego adaptacja przebiega bardzo dobrze – komplementował go trener Alexander Medina.

I od razu posłał go do boju na Betis, aby miał przetarcie z Isco, Willianem Jose, Luizem Henrique czy Ayoze Perezem, który szybko zszedł z kontuzją po brutalnym, urugwajskim wejściu Bruno Mendeza. Cała Granada od początku była bardzo agresywna i zaznaczała mocno swoją obecność na boisku,a to pozwalało wierzyć, że ekipa ze strefy spadkowej rzeczywiście nawiąże walkę. Jednak kiedy gospodarze nabierali prędkości, widać było różnicę jakości w umiejętnościach.

Reklama

https://twitter.com/LaLigaExtra/status/1746274821917343912

Jak wyglądał debiut Kamila Piątkowskiego? Naprawdę obiecująco. Od początku skoncentrowany i zmotywowany, aby się pokazać, stawiający na proste rozwiązania, ofiarny, blokujący groźne strzały i rzucający się na piłkę. Zawsze był dobrze ustawiony, dobrze czytał grę i agresywnie podążał za rywalami. Willian Jose nie zaistniał specjalnie przy nim oraz Ignasim Miguelu. Najwięcej szumu Betis robił na skrzydłach za sprawą Luiza Henrique albo próbując strzałów z dystansu. Przy jedynym trafieniu zespołu Manuela Pellegriniego, Polak nie miał nic do powiedzenia – w 76. minucie Isco dostał trochę miejsca i wykończył akcję, a piłka jeszcze poodbijała się od Matiasa Arezo. Sobota w nocy, więc to czas na dISCOtekę – zachwycał się hiszpański komentator.

https://twitter.com/CANALPLUS_SPORT/status/1746287673361244420

Zaryzykowałbym stwierdzenie, że mimo wszystko Piątkowski był najpewniejszym defensorem Granady i wyglądał na szefa linii obrony, mimo że to dopiero jego pierwsze spotkanie. Zasłużył na to, aby w następnej kolejce znów wyjść od początku na nie byle jakiego rywala – Atletico z Griezmannem oraz Moratą. Kamil Piątkowski w takiej dyspozycji będzie grał wszystko w drużynie z Andaluzji i na pewno zbierze cenne minuty na tle naprawdę konkretnych przeciwników.

Bardziej powinien się obawiać o to, czy ten sezon dla Granady jest jeszcze do uratowania. Celta Vigo poszła oczko w górę, beznadziejna Sevilla nadal ma pięć punktów więcej. Nie wygląda to na prosty temat, tym bardziej jeśli ofensywa Mediny będzie wyglądała tak bezpłciowo. To spotkanie pokazało nam, że 36-letni Jose Callejon jest bliższy emerytury niż okazji bramkowych, a Bryan Zaragoza odkąd podpisał kontrakt z Bayernem Monachium, zupełnie zgasł. W zasadzie stał się chodzącym chaosem. I o ile kiedyś to jeszcze działało na jego korzyść, teraz nie wygląda na skrzydłowego, który mógłby realnie wzmocnić Bawarczyków.

Reklama

Piątkowski przekonał się, jak wygląda hiszpańska dyskoteka w sobotni wieczór, gdy Isco czy Assane Diao tańcują z piłką. I trzeba powiedzieć, że był w stanie nadążyć za ich krokami. Dla niego to pół roku w LaLiga może być fantastyczną okazją, aby się wypromować. Kwestia, czy entuzjazm nie zgaśnie, skoro co weekend będzie trzeba oswajać się z porażką. Z Betisem nawiązali walkę, walczyli dzielnie, mieli nawet nieuznaną wyrównującą bramkę w końcówce, ale to jeszcze za mało, aby krzyknąć światu: “my jeszcze uratujemy to utrzymanie”.

Dobre wiadomości są takie, że powinniśmy oglądać Piątkowskiego regularnie w lidze hiszpańskiej.

Złe natomiast, że z Atletico Madryt wcale nie będzie prościej o punkty, a zaczyna się robić gorąco na dnie tabeli.

BETIS – GRANADA 1:0 (0:0)

Isco 76′

WIĘCEJ NA WESZŁO:

Fot. Granada CF

Kiedy tylko może, ucieka do Ameryki Południowej, żeby złapać trochę fantazji i przypomnieć sobie, w jak cywilizowanym, ułożonym świecie żyjemy. Zaczarowany futbolem z krajów Messiego i Neymara, ale ciągnie go wszędzie, gdzie mówią po hiszpańsku albo portugalsku. Mimo że w każdym tygodniu wysłuchuje na przemian o faworyzowaniu Barcelony albo Realu, od dziecka i niezmiennie jest sympatykiem wielkiej Valencii. Wierzy, że piłka to jedynie pretekst, aby porozmawiać o ważniejszych sprawach dla świata, wsiąknąć w nową kulturę i po prostu ruszyć na miejsce, aby namacalnie dotknąć tego klimatu. Przed ołtarzem liga hiszpańska, hobbystycznie romansuje z polskim futbolem.

Rozwiń

Najnowsze

Hiszpania

Komentarze

5 komentarzy

Loading...