Właśnie zakończyła się przerwa w rozgrywkach tureckiej Super Lig motywowana niedawnym pobiciem sędziego przez jednego z prezesów. Nim jednak oficjele Tureckiej Federacji Piłkarskiej mogli odetchnąć z ulgą, to natychmiastowo, już w pierwszej kolejce po wznowieniu wybuchła następna afera.
Chodzi o spotkanie Trabzonsporu z Instanbulsporem, gdzie właściciel tego drugiego klubu… zgarnął wszystkich swoich zawodników z boiska, na znak protestu wobec decyzji sędziego. Arbiter uznał, że goście nie popełnili w swoim polu karnym faulu, nie przerywając gry. Ci z tego skorzystali z najlepszy możliwy sposób, zdobywając kilka sekund później bramkę w 68. minucie.
Wśród zawodników podniosła się wrzawa, a otoczony sędzia Sansalan poddał sytuację do analizy VAR. Ten jednak orzekł, że przepisy nie zostały naruszone, popierając pierwotny werdykt. Zareagował na to prezydent gospodarzy, Ecmel Faik Sarialioglu, który zszedł na boisko i zaprosił wszystkich piłkarzy swojego klubu z powrotem do szatni.
Żaden z nich już na boisko nie wrócił, a spotkanie zostało przerwane.
V Turecku už se zase nedohrál zápas. ♂️ Hráči Istanbulsporu odešli ze hřiště na protest proti rozhodování rozhodčího a odmítli v utkání nadále pokračovat. pic.twitter.com/sFySCxC610
— Livesport.cz (@LivesportCZ) December 19, 2023
CZYTAJ WIĘCEJ O INNYCH KRAJACH:
- Rabij: Jak Santos do drugiej ligi spadał
- Szalony koncept pewnego Czecha. Jak Bohemians podbili antypody
- Największe więzienie świata. Piłkarskie sceny z konfliktu Izraela i Palestyny
fot. Newspix