Uniwersum polskiej piłki pędzi jak szalone. Lada chwila może się okazać, że pierdzieć w pasiak pójdzie środkowy obrońca wicemistrza Polski. Radovan Pankov z Legii Warszawa już oficjalnie jest oskarżony w sprawie zajść po meczu z AZ Alkmaar. Holendrzy szukają na niego haka, ale czy wyniknie z tego coś więcej niż niepotrzebne zamieszanie?
Radovan Pankov będzie sądzony w Holandii. Kilka tygodni po zajściach w Alkmaar, gdy na stadionie AZ zamknięto i zaatakowano zawodników Legii Warszawa, serbskiemu obrońcy zostały postawione zarzuty. Tamta noc skończyła się aresztem dla Pankova, któremu — wbrew relacjom świadków — zarzucono spowodowanie uszczerbku na zdrowiu pracownika ochrony.
Za kratkami towarzyszył mu Josue, kapitan drużyny, który nie chciał zostawić kolegi samego. Portugalczyk żadnych oskarżeń jednak nie usłyszał i prawdopodobnie nie usłyszy. Jego sprawa wydaje się być czysta i zamknięta. Furteczkę trzeba jednak lekko uchylić na wypadek, gdyby Holendrom coś się odwidziało.
Nie takie fikołki w wykonaniu Niderlandczyków już widzieliśmy. W końcu ekipa z Alkmaar potrafiła pobić Dariusza Mioduskiego, ważną personę w spokrewnionym z UEFA stowarzyszeniu ECA, a na ulicach urządzano łapanki, w których kłopoty groziły ludziom za samo posiadanie polskiego paszportu.
Systemowa polonofobia w Alkmaar. „Straszono, że jak ktoś pojawi się w centrum, idzie do aresztu”
O tym, że Holendrzy z Alkmaar dali popis agresji i ksenofobii, a teraz próbują umyć rączki i przerzucić odpowiedzialność na Polaków, wiemy jednak od dawna. A co wiadomo w sprawie Radovana Pankova?
Radovan Pankov oskarżony przez Holendrów po meczu z Alkmaar. Czy piłkarz Legii Warszawa trafi do więzienia?
– Fakt, że postępowanie zostało odroczone na tak długi czas, najlepiej dowodzi, że te zarzuty nie są poważne — mówi nam Bartosz Zasławski, rzecznik prasowy Legii Warszawa. – Ogólnie mówiąc, ponieważ nie ma bezpośredniego przełożenia na prawo polskie, w kwestii Radovana chodzi o naruszenie nietykalności cielesnej. Wierzymy, że nasz zawodnik jest niewinny i wspieramy go na każdym etapie postępowania. Nie pojawiły się żadne nowe okoliczności – o zarzutach było wiadomo zaraz po jego powrocie z Holandii, więc dziwi nas nieco obecność tego tematu w przestrzeni publicznej. Zachowujemy spokój.
Od działaczy polskiego klubu słyszymy, że sprawa jest dość śliska. Wygląda to tak, jakby Holendrzy nie za bardzo wiedzieli, co można obrońcy Legii zarzucić, więc próbują „podpiąć” go pod najróżniejsze paragrafy. Krótko mówiąc: wygląda to jak szukanie haka, a nie walkę o ukaranie kogoś, na kogo ma się twarde i jednoznaczne dowody.
Warszawianie nie lekceważą jednak tematu, wszak wszystko będzie się rozstrzygało w Holandii. AZ Alkmaar od samego początku czyni starania, żeby winą za wszelkie grzechy obarczyć Legię. Skazaniem Pankova mogliby pomachać przed UEFA jak trofeum: patrzcie, mieliśmy rację. Legia działa więc na miejscu, żeby patrzeć lokalsom na ręce.
– Klub wynajął holenderskiego prawnika, który pracuje z nami od początku sprawy. Jest wysokiej klasy specjalistą, dział prawny ma z nim stały kontakt i monitoruje sytuację. Jesteśmy spokojni i przekonani o naszej niewinności. Rozumiemy pewne formalności, które muszą zostać spełnione. W tej sprawie toczy się postępowanie również w polskiej prokuraturze – w kierunku pobicia członków sztabu i drużyny oraz rasizmu i ksenofobii w stosunku do Polaków w Alkmaar. Prokuratura zebrała już bardzo obszerny materiał dowodowy. Legię w tym postępowaniu reprezentuje kancelaria Kondracki Celej.
Angielskie inspiracje Runjaicia. W Tottenhamie widział Legię, chce grać wysoko jak Aston Villa
Radovan Pankov w teorii miałby stawić się na przesłuchanie w sprawie wydarzeń w Alkmaar w styczniu. Nie jest jednak sztywna i twarda data, sporo może się jeszcze zmienić. Tak samo, jak nie wiadomo, czy Serb w ogóle będzie musiał lecieć do Holandii. Słyszymy, że możliwą opcją będzie reprezentowanie go przez prawnika na miejscu i łączenie z zawodnikiem poprzez wideorozmowę.
W międzyczasie toczy się też sprawa AZ Alkmaar w UEFA. Bartosz Zasławski tłumaczy nam, że relacje z holenderskim klubem ani trochę się nie poprawiły. Żadnych kontaktów i chęci współpracy nie ma, choć oczywiście Legia zastosuje się do regulacji europejskiej federacji w sprawie przyjazdu AZ do Warszawy. Nieco kuriozalne będzie to, że dopiero wtedy nastąpi wymuszone spotkanie obydwu stron. UEFA wymaga takowego, żeby omówić organizację spotkania.
– Trwa ekstraordynaryjne postępowanie UEFA w sprawie wydarzeń z Alkmaar. Federacja zbiera materiały. Nie jest zobowiązana sztywnymi terminami. My niezwłocznie przesłaliśmy pełną dokumentację z dowodami w postaci materiałów wideo i zeznań niezależnych świadków. Powołaliśmy się na wiele przepisów UEFA. Warto podkreślić, że to nie jest kwestia opinii Legii albo AZ Alkmaar, takie same procedury obowiązują wszystkie kluby.
WIĘCEJ WYJAZDOWYCH RAPORTÓW NA WESZŁO:
- Od Peaky Blinders do przestępczej stolicy Anglii. Historia gangów Birmingham [REPORTAŻ]
- Mostar. Miasto, które płacze kulami [REPORTAŻ]
- Tu dorastał Erling Haaland. Odwiedzamy Bryne [REPORTAŻ]
- Zrinjski ukradł stadion, Velez zdominował miasto. Derby Mostaru to więcej niż futbol
fot. FotoPyK