Reklama

Mecz przyjazny dzieciom, staruszkom i kobietom w ciąży. Bez bramek w Monachium

Antoni Figlewicz

Autor:Antoni Figlewicz

29 listopada 2023, 23:13 • 3 min czytania 5 komentarzy

Bayern o nic, Kopenhaga o bardzo dużo. Stawka tego meczu była dla obu stron bardzo różna, ale zaangażowanie podobne. Można dziś było odnieść wrażenie, że jedni i drudzy chcą, a to zwykle podstawa dobrze spędzonego wieczoru z Ligą Mistrzów. Mecz ten można polecić dzieciom, staruszkom i kobietom w ciąży — emocji nie było w nim zbyt wiele, ale widowisko stało na wysokim poziomie.

Mecz przyjazny dzieciom, staruszkom i kobietom w ciąży. Bez bramek w Monachium

Akcja za akcją, mało przepychanek, niewiele fauli i brak głupich zagrań. Odbiór pierwszej połowy był bardzo przyjemny. Oczywiście to Bawarczycy prowadzili grę, ale ekipa z Danii nie zamierzała dziś wystąpić w roli chłopców do bicia. Kopenhaga przyjechała do Monachium po komplet punktów i mogła go z tego Monachium wywieźć. Ale po kolei…

Poczytaj mi mamo

Pierwszą dogodną szansę po kwadransie gry zmarnowali gospodarze. Mathys Tel czekał i czekał, i czekał, aż piłka spadnie mu na nogę na piątym metrze od bramki Kamila Grabary. Jak już się doczekał, uderzył bardzo mocno i bardzo niecelnie. Kiepskie zachowanie pod bramką Kopenhagi próbował nadrobić aktywnością na lewym skrzydle i nas chyba kupił — zgrabnie mijał rywali, dobrze dogrywał i robił wiatr. To wszystko powinien robić skrzydłowy bazujący na, co prawda nieistniejącym, “Podręczniku dobrego skrzydłowego”.

Za inną lekturę mógłby się zabrać jeden z graczy gości. W pierwszej połowie niezłą sytuację koncertowo zmarnował Roony Bardghji i jemu polecilibyśmy “Jak dobrze strzelać. Poziom podstawowy”. Niepilnowany uderzał z około trzynastu metrów, w dodatku po dobrym podaniu od Lukasa Leragera, ale piłka minęła bramkę o prawie metr. Najbardziej szkoda tej szansy było trenerowi gości Jacobowi Neestrupowi — jego nerwowa reakcja to jedyny moment pierwszej połowy, w którym można było rozważyć zasłonięcie oczu wrażliwym maluchom siedzącym przed telewizorami.

Kontynuujmy jednak nasz kącik czytelniczy — przez chociaż jedną z części bramkarskiej trylogii “Świetny bramkarz” przebrnął już Kamil Grabara. Tylko w ciągu czterdziestu pięciu minut wyłapał kilka dośrodkowań i widowiskowo sparował strzał Thomasa Mullera. Sytuacja była trudna, bo Niemiec stał bardzo blisko bramki gości — tym bardziej należy wyczyn golkipera Kopenhagi docenić. Co więcej, przez kolejne czterdzieści pięć minut Grabara był równie nieomylny.

Reklama

Na dobry wieczór — dobry Grabara

Tym samym Polak zasłużył na własny nagłówek w naszym tekście. Nie miał dziś rąk pełnych roboty, ale koledzy z nim za plecami, mogli mówić o dużym komforcie. Pewny w rozegraniu, dobry na przedpolu, bezbłędny na linii — o to na jego pozycji chodzi. Bramkarz jest po to, żeby obrońcy nie musieli trząść portkami przy każdej akcji rywala, a Grabara wywiązał się ze swoich zadań co najmniej nieźle.

W drugiej części meczu bramkarz gości odbił dwa strzały Harry’ego Kane’a i wzorowo współpracował z kolegami. Koledzy natomiast, w samej końcówce podstawowego czasu gry, solidnie przetrenowali Manuela Neuera. W polu karnym zrobiło się naprawdę gorąco, ale doświadczony golkiper Bayernu dwukrotnie w ciągu kilku sekund uratował gospodarzy przed stratą gola. Wielokrotny reprezentant Niemiec niedawno przedłużył kontrakt z aktualnym mistrzem Bundesligi, a dziś udowodnił, że nowa umowa nie została mu dana na wyrost. Dla takich interwencji warto Neuerowi płacić.

BAYERN 0:0 KOPENHAGA

WIĘCEJ O LIDZE MISTRZÓW:

Wolałby pewnie opowiadać komuś głupi sen Davida Beckhama o, dajmy na to, porcelanowych krasnalach, niż relacjonować wyjątkowo nudny remis w meczu o pietruszkę. Ostatecznie i tak lubi i zrobi oba, ale sport to przede wszystkim ciekawe historie. Futbol traktuje jak towar rozrywkowy - jeśli nie budzi emocji, to znaczy, że ktoś tu oszukuje i jego, i siebie. Poza piłką kolarstwo, snooker, tenis ziemny i wszystko, w co w życiu zagrał. Może i nie ma żadnych sportowych sukcesów, ale kiedyś na dniu sąsiada wygrał tekturowego konia. W wolnym czasie głośno fałszuje na ulicy, ale już dawno przestał się tego wstydzić.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Dwadzieścia dowodów na to, że Efthymios Koulouris to najlepszy napastnik ligi

Szymon Janczyk
46
Dwadzieścia dowodów na to, że Efthymios Koulouris to najlepszy napastnik ligi

Liga Mistrzów

Ekstraklasa

Dwadzieścia dowodów na to, że Efthymios Koulouris to najlepszy napastnik ligi

Szymon Janczyk
46
Dwadzieścia dowodów na to, że Efthymios Koulouris to najlepszy napastnik ligi
Anglia

Jeźdźcy bez głowy z United i nudne City. To musiało się skończyć bez goli

Jakub Radomski
2
Jeźdźcy bez głowy z United i nudne City. To musiało się skończyć bez goli