Czyste konto? Cieszy. Gra w obronie? Już nie. Dwa gole? Cieszą. Gra w ataku i kreacji? Już nie. I taki to był mecz z Łotwą. Świeciły jednostki, jak Nicola Zalewski czy Jakub Kiwior w ataku. Zawodziły również jednostki, jak Jan Bednarek, Damian Szymański i Jakub Kiwior w obronie. Oto jak w skali 1-10 oceniliśmy polskich piłkarzy po meczu towarzyskim.
ŁUKASZ SKORUPSKI – 5
Niemalże bezrobotny. Na jego bramkę raz tylko leciała piłka po niezbyt mocnym strzale głową. Poradził sobie bez problemów. W przerwie zastąpił go Marcin Bułka. Najważniejszą informacją dla Skorupskiego jest jednak to, że po jedenastu latach od debiutu zaliczył dziewiąty występ w reprezentacji Polski, dystansując tym samym legendarnego Sebastiana Przyrowskiego. W końcu.
JAN BEDNAREK – 3
Po zejściu Lewandowskiego otrzymał opaskę kapitańską, co tylko pokazuje słabość tej reprezentacji. Chyba sam Bednarek zdawał sobie sprawę z faktu, że na nią nie zasługuje i przed końcem oddał ją czym prędzej Grosickiemu, jakby od tego zależały losy tego sparingu.
Mimo to nawet w tak letnim meczu potrafił zarobić żółtą kartkę. Miał być szefem obrony, ale jak zwykle swoimi niepewnymi zagraniami wprowadzał mnóstwo chaosu. Na początku drugiej połowy przewrócił się w polu karnym, ni to z głodu, ni to ofiarnym rzutem. Po prostu z bezsilności. Ale zupełnie nas to nie dziwi, bo to nie pierwszy raz w tej kadrze. Dokładnie 53. raz.
MATEUSZ WIETESKA – 4
Najsolidniejszy z trójki z tyłu, często starał się wychodzić ze swojej strefy, asekurując kolegów, ale zupełnie nie poradził sobie w roli centralnej postaci w trzyosobowego bloku obrony. Nie potrafił dobrze ustawić linii defensywy przy dośrodkowaniach z gry i rzutów wolnych Łotwy, co sprawiło, że niżej notowani rywale często dochodzili do strzałów, a w polu karnym panował ogromny chaos. Sam przegrał jeden pojedynek powietrzny, po którym Raimonds Krollis uderzył na bramkę Bułki.
JAKUB KIWIOR – 5
Jakub Kiwior w ofensywie – 7. Jakub Kiwior w obronie – 3. Średnia z tych ocen wychodzi 5, dlatego taką notę dostaje zawodnik Arsenalu.
To jego symulka przed rzutem rożnym sprawiła, że Antonijs Cernomordijs oddał jedyny celny strzał dla Łotwy w pierwszej połowie. Obciął się również przy wrzutce z lewej strony boiska, co naprawiać wybiciem w aut musiał Zalewski. W drugiej połowie złamał linię defensywy, otwierając drogę do uderzenia na bramkę Janisowi Ikaunieksowi. W ataku spisał się jednak dużo lepiej. Czuł się bardzo dobrze w wyprowadzeniu. To on wyłożył piłkę na strzał Lewandowskiemu na początku pierwszej części gry. Zaliczył również dwie asysty drugiego stopnia przy trafieniach Frankowskiego i “Lewego”. O ile w pierwszym przypadku podał w tempo do Zalewskiego, o tyle w drugim jedynie przekazał futbolówkę wahadłowemu Romy, a ten zrobił resztę.
PRZEMYSŁAW FRANKOWSKI – 5
Już na samym początku meczu mógł zanotować asystę, ale Rihards Matrevics w efektowny sposób obronił strzał z powietrza Sebastiana Szymańskiego. Chwilę później cieszył się już jednak z gola po podaniu Zalewskiego. I to by było na tyle z akcji Frankowskiego. Próbował szarpać, podawać prostopadle, ale niewiele z tego wychodziło. Do tego był dość niepewny w obronie. W pierwszej połowie musiał gonić za kontrą po stracie. W drugiej popełnił nieodpowiedzialny faul przed polem karnym, co poskutkowało groźnym uderzeniem Ikaunieksa. Strzał z rzutu wolnego Łotysza z dużym trudem obronił Bułka.
DAMIAN SZYMAŃSKI – 3
Jak to typowa “szóstka” w meczu, w którym twoja drużyna przeważa, Damian Szymański się nie napracował. Starał się asekurować obrońców, ale nie miał do tego zbyt wielu okazji, więc przez większość czasu krył powietrze. W rozegraniu niemalże nie istniał. A gdy przyszło mu do przyjęcia piłki i odegrania do kolegi, też zawiódł, narażając kadrę na groźną kontrę Łotyszy, którą faulem przerwał Frankowski.
JAKUB PIOTROWSKI – 4
To pojawił się z lewej, to z prawej, to w środku, ale konkretów było niewiele. Na tle takiego rywala jak Łotwa – i będziemy to powtarzać z uporem maniaka – oczekuje się dużo więcej, szczególnie że w meczu z Czechami i w Łudogorcu Razgrad udowadniał, że ma ciąg na bramkę. Długimi fragmentami znikał jak cały nasz środek pola. Na tle Damiana Szymańskiego radził sobie jednak znacznie lepiej.
NICOLA ZALEWSKI – 7
Największy wygrany nie tylko starcia z Łotwą, ale również listopadowego zgrupowania reprezentacji Polski. Wszystkie trzy gole, jakie strzeliliśmy w obu meczach to zasługa Zalewskiego. Do asysty z Czechami dołożył kolejne dwa końcowe podania w towarzyskim spotkaniu. Najpierw na pustą bramkę wyłożył piłkę Frankowskiemu, a po przerwie idealnie dograł futbolówkę na głowę Lewandowskiego. Sam mógł strzelić gola, ale w dogodnej okazji trafił wprost w Matrevicsa. Do tego uratował nas przed stratą bramki, skutecznie asekurując Kiwiora. Co prawda nie ustrzegł się błędów w wyprowadzeniu, ale i tak był naszym najlepszym piłkarzem.
Do końca spotkania mógł jeszcze pokazać coś więcej, ale siepacz z Łotwy potraktował go brutalnie w starciu o piłkę, narażając na groźną kontuzję stawu skokowego. Kulejąc, Zalewski zszedł z boiska i już na nie nie wrócił. Oby to nie było nic poważnego, bo w takiej formie powinien otrzymać więcej szans w klubie od Jose Mourinho.
SEBASTIAN SZYMAŃSKI – 5
Świetne wszedł w mecz, rozprowadzając grę i oddając trzy strzały. Później przygasł, tak samo, jak gra reprezentacji Polski. Pod nieobecność Piotra Zielińskiego miał wziął odpowiedzialność za kreację i udawało mu się to tylko fragmentami. Jak to często bywało w kadrze, Sebastian Szymański znikał i tak też było na tle przeciętnej Łotwy. W zasadzie świetnie grał tylko przez pierwsze kwadranse obu połów. To zdecydowanie za mało.
ROBERT LEWANDOWSKI – 6
W meczu z Czechami zawiódł. Jego kompilacja nieudanych zagrań krążyła w internecie. Na tle Łotyszy widać było jednak różnicę klas, co umiejętnie wykorzystywał. Cofał się po piłkę, zagrywał dobre prostopadłe podania. W pierwszej połowie Nicola Zalewski okradł go z asysty, trafiając wprost w bramkarza rywali. W drugiej części gry wahadłowy Romy zrewanżował się kapitanowi, dośrodkowując świetną na głowę Lewandowskiego. Napastnik zdobył przepiękną bramkę z głowy, już 83. w kadrze.
ADAM BUKSA – 3
Gdyby nie to, że na początku pierwszej połowy świetnie przepchnął się przed polem karnym, rozprowadzając nasz atak do lewej strony, skąd poszła akcja bramkowa, na boisku byłby zupełnie bezproduktywny. Niemal każda piłka do niego kończyła się stratą i naszą zmarnowaną okazją na gola. Chyba wyłącznie dlatego, że na ławce Michał Probierz nie miał już żadnego napastnika, trzymał Buksę do końca meczu.
REZERWOWI:
MARCIN BUŁKA – 6
Debiut w reprezentacji Polski, ale jakże zasłużony i wypracowany ciężką pracą w Nicei. Obronił dwa groźne strzały Łotyszy i interweniował jeszcze kilka razy przy mniej niebezpiecznych akcjach. Finalnie nie dał się ani razu zaskoczyć i zanotował ósme z rzędu, a dziesiąte w tym sezonie czyste konto. A był to w tym sezonie dopiero jego trzynasty występ w klubie i reprezentacji.
KAROL ŚWIDERSKI – 4
Wszedł z ławki i zamiast napędzać akcje do przodu, to pałętał się w rozegraniu. Wychodziło mu to marnie z powodu ogromnych deficytów w przyjęciu piłki. Po drugiej stracie naraził kadrę na groźną kontrę, którą przerwał ofiarnym wślizgiem, za który otrzymał żółtą kartkę.
KAROL STRUSKI – 3
Zdecydowanie mniej aktywny niż Slisz i strasznie nieporadny. Być może zjadł go debiut w reprezentacji Polski, ale to żadne wytłumaczenie. Akurat zawodnik, o którym jeszcze na początku sezonu niewielu kibiców słyszało, powinien pokazać odpowiednim zaangażowaniem, walką i intensywnością, że zasługuje na grę z orzełkiem na piersi. W wykonaniu Struskiego nie było tego widać.
BARTOSZ SLISZ – 4
Po wejściu z ławki pokazywał się do gry. Szarpał, łapał faule, starał się rozrzucać grę raz na prawo, raz na lewo, ale i tak nie potrafiliśmy z tego nic wykorzystać. Brak mu takiej przebojowości, jaką prezentuje w Legii Warszawa. Do tego zaliczył nieodpowiedzialną stratę na kontrę.
KAMIL GROSICKI, BARTŁOMIEJ WDOWIK – Grali za krótko, by ich ocenić.
WIĘCEJ O REPREZENTACJI POLSKI:
- Bochniewicz: Mówienie, że któremuś reprezentantowi się nie chce to farmazon
- Brzydota nocy. Jak Boniek przegrał jako trener
- Trela: Bezkrólewie. Dlaczego polski środek obrony trzeba zbudować od zera
Fot. Newspix