Legia Warszawa nie rzuciła na kolana w meczu z Lechem Poznań, ale względem ostatnich tygodni i tak trzeba postawę drużyny Kosty Runjaicia docenić. Stołeczny zespół bardzo szybko przeszedł od kompromitujących popisów defensywnych do czterech czystych kont z rzędu. W spotkaniu z Kolejorzem wicemistrzowie Polski udowodnili, że nie jest to przypadek.
Passa czystych kont Legii Warszawa rozpoczęła się w pucharowym meczu z pierwszoligowym GKS-em Tychy, przedłużyło ją spotkanie z Radomiakiem w Radomiu, a potem rewanż ze Zrinjskim Mostar. Prawdziwym testem miał być jednak ligowy szlagier z Lechem Poznań, czyli zespołem znacznie lepszym niż wcześniej wymienieni rywale.
Egzamin został zdany, bo Lech przy Łazienkowskiej 3 niespecjalnie zagroził Kacprowi Tobiaszowi. I nie ma sensu zganiać tego tylko na słabą postawę Kolejorza.
Gdyby zagrali za zamkniętymi drzwiami, nic byśmy nie stracili
Czwarte czyste konto z rzędu. Legia Warszawa poprawiła grę w obronie
Legia Warszawa dotychczas broniła bardzo źle. Według “StatsBomb” jej rywale oddawali najgroźniejsze strzały w Ekstraklasie. To znaczy: wartość tych uderzeń wskazywała na to, że są one oddawane z bardzo dobrych pozycji i są po prostu bardzo dobrymi szansami na bramki.
Przykładowo: można spojrzeć na to tak, że Stal Mielec oddała tylko trzy strzały na bramkę Legii. Są jednak strzały mniej i bardziej groźne. “Jakość” pojedynczego strzału zawodników Stali to wg “StatsBomb” 0,16, więc szanse na gola były naprawdę spore i niewielka liczba uderzeń nie była problemem. Stal wykorzystała to, co miała.
Kiedy rozszerzymy temat o wszystkie pozostałe spotkania tego sezonu, do czego posłużą nam dane “WyScout”, jakość strzałów rywali jest jeszcze wyższa – xG/shot wynosi wówczas 0,13; to średnia ze wszystkich dotychczasowych meczów. Średnia niechlubna dla drużyny aspirującej do dominacji w lidze i gry w europejskich pucharach. Tymczasem ostatnie mecze wykazały już ewidentną poprawę:
- GKS Tychy – xG/shot 0,04
- Radomiak Radom – xG/shot 0,09
- Zrinjski Mostar – xG/shot – 0,07
Statystyk z meczu z Lechem Poznań jeszcze nie mamy, ale Kolejorz nie stworzył sobie tak dogodnych szans, żeby ten pozytywny trend został zaburzony.
Jak Legia Warszawa rozwiązuje problemy w defensywie?
Udało się też wyeliminować największe demony, które gnębiły Legię Warszawa w zasadzie od początku sezonu. Nie tak dawno analizowaliśmy defensywne grzechy drużyny Kosty Runjaicia i lista win była długa.
- słaba komunikacja między zawodnikami
- brak koordynacji w działaniach: w tym samym momencie jedni obniżali linię obrony, drudzy wychodzili wyżej
- błędy indywidualne w ustawieniu i zachowaniu na boisku
- brak wsparcia ofensywnych zawodników w fazie obrony
“Największą zagadką w analizie defensywnej gry Legii jest zrozumienie ról poszczególnych piłkarzy. Sporo jest tu błędów w komunikacji, rzadko kiedy warszawianie potrafią też być elastyczni w wypełnianiu wolnych przestrzeni. Legia mogłaby kryć strefą, ale wzajemna asekuracja i wymienność ról wyglądają bardzo źle. Jednocześnie w kryciu 1v1 zawodnicy Runjaicia często starają się przekazać swojego zawodnika, tracąc nad nim kontrolę w kluczowym momencie” – pisaliśmy.
Czy to już kryzys? Co dzieje się z defensywą Legii? [ANALIZA]
W ostatnich spotkaniach koncentracja i wzajemne zrozumienie linii defensywnej stoi już na wyższym poziomie. Widać, że sztab Legii Warszawa wyciąga wnioski i szuka rozwiązań. W “Meczykach” mówił o tym Jacek Zieliński, dyrektor sportowy klubu:
– Przeciwnicy trochę się nas nauczyli, zaczęli wykorzystywać przestrzeń za wysoko ustawionymi obrońcami. Musieliśmy się skupić na pracy z zawodnikami, by byli mocniej zorientowani na miejsce za plecami, nawet bardziej niż na to, co przed nimi. To dla nas kolejna nauka, która – jeżeli sobie z tym poradzimy – sprawi, że dalej będziemy się rozwijać, staniemy się lepszym zespołem.
Na pewno nie jest tak, że Legia Warszawa wyleczyła się już z wszystkich problemów, natomiast poszczególni zawodnicy wyglądają coraz lepiej indywidualnie. Być może też dlatego, że Kosta Runjaić szuka stabilizacji.
Nowe twarze na bocznym torze
Jacek Zieliński akurat ten aspekt bagatelizował, wskazywał, że zmiany są konieczne, a wprowadzenie nowych stoperów wymaga czasu. To wszystko prawda, niemniej w Legii Warszawa czasami działo się zbyt wiele. Trener tego zespołu wykorzystał już dziesięć różnych zestawień trójki środkowych obrońców. Wygląda na to, że długofalowo zdecyduje się na dziewiąte z nich, w którym obok siebie występują Steve Kapuadi, Rafał Augustyniak i Artur Jędrzejczyk.
W takim składzie Legia zagrała w trzech z czterech ostatnich spotkań.
Wcześniej Kosta Runjaić tylko raz stosował taką ciągłość w doborze trójki stoperów. Pomiędzy poszczególnymi meczami wymieniał przynajmniej jeden element już dwadzieścia jeden razy. Stabilizacja na pewno może cieszyć, aczkolwiek zmartwieniem dla Legii jest to, że póki co oznacza ona odstawienie na boczny tor nowych nabytków.
Jak widać w tym składzie brak miejsca dla Radovana Pankova, który miał być pewniakiem, środkowym obrońcą, który załata dziury “na już”, tymczasem popełniał sporo błędów. Jeszcze gorzej wygląda jednak pozycja Marco Burcha, który trzykrotnie znalazł się poza kadrą meczową, a raz usiadł na ławce rezerwowych.
Być może przerwa reprezentacyjna będzie szansą na to, żeby świeży zaciąg nadrobił braki i wspiął się w hierarchii. Kosta Runjaić na pewno skorzysta też z okazji na zacementowanie pozytywnych zmian, które wprowadził w ostatnich spotkaniach. W końcu przed Legią wciąż gra o awans do wiosennej części pucharowych rozgrywek i walka o Puchar Polski – o mistrzostwie, rzecz jasna, nie zapominając.
WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE:
- „VAR oduczył sędziów zdrowego rozsądku”. Ciemne strony technologii
- Trela: Dwie różne dyscypliny sportu. Czy beniaminkowi wolno zmienić trenera?
- O trenerze, który chce zmieniać życia. Jak Siemieniec podniósł Jagę?
SZYMON JANCZYK
fot. FotoPyK