Po pierwszym secie wydawało się, że Hubert Hurkacz rozpocznie zawody ATP Masters w Paryżu od łatwego zwycięstwa. Ale Sebastian Korda miał inne plany na popołudnie w stolicy Francji. Amerykanin postawił się Polakowi i wyszarpał drugą partię, wprawiając Polaka oraz jego fanów w konsternację. Przed decydującą odsłoną Hurkacz na długo zaszył się w czeluściach hali i nikt nie wiedział, które jego tenisowe oblicze zobaczymy po powrocie. Tego, który chwilę wcześniej zrozpaczony chował twarz w koszulce, czy może zawodnika, który na początku meczu zdominował swojego rywala? Na szczęście, Hubert zdołał powrócić na właściwe tory. Ostatecznie pokonał Kordę 2:1 w setach (6:3, 6:7, 6:3) i wciąż liczy się w grze o udział w ATP Finals.
FINAŁY ATP? HUBERTA CZEKA TRUDNE ZADANIE
Przed pierwszym meczem turnieju w Paryżu Polak zajmował dziesiąte miejsce w rankingu ATP Race. Z dorobkiem 3075 punktów, do dziewiątego Taylora Fritza (Amerykanin od tego czasu wygrał już swoje spotkanie) tracił 25 oczek. Z kolei ósmy w tabeli Holger Rune miał nad Hubertem 215 punktów przewagi.
Co zatem musi się wydarzyć aby Hurkacz sezon 2023 zwieńczył grą w ATP Finals? Przede wszystkim, jego cel minimum w stolicy Francji to gra w półfinale, za którą do swojego dorobku dopisałby aż 360 oczek. Ale to nie wszystko. Aby występ w 1/2 zawodów dał naszemu tenisiście finały ATP, trzeba liczyć na to, że Duńczyk odpadnie w trzeciej rundzie paryskich zawodów, a Fritz – w ćwierćfinale.
Ranking race przed pierwszym spotkaniem Huberta Hurkacza w Paris Masters. Źródło: https://live-tennis.eu/en/atp-race
Oczywiście, to nie jedyny scenariusz zgodnie z którym Polak może awansować do czołowej ósemki rankingu Race. Jednak każdy inny przypadek zawiera założenie o którym napisaliśmy powyżej. Czyli udział Huberta co najmniej w półfinale Paris Masters.
Dziś Hurkacz nie miał przed sobą łatwego zadania z dwóch powodów. Po pierwsze, na cztery edycje francuskiego turnieju, w których brał udział, tylko w jednej udało mu się dojść do półfinału, w którym przegrał z Novakiem Djokovićem (6:3, 0:6, 6:7). Miało to miejsce w 2021 roku. Po drugie, Rune, który jest najpoważniejszym konkurentem Polaka do zgarnięcia miejsca w ATP Finals, bardzo dobrze czuje się w paryskiej hali. Triumfował w tych zawodach w ubiegłym roku. W finale pokonał wspomnianego już Serba (3:6, 6:3, 7:5), a w drugiej rundzie… Hurkacza (7:5, 6:1).
SPRAWDŹ: PROMOCJA W FUKSIARZ.PL DLA NOWYCH GRACZY. 100% BEZ RYZYKA DO 300 ZŁ
DOMINACJA W PIERWSZYM SECIE
Jednak Hubert, zamiast zaprzątać sobie głowę na temat postawy Duńczyka na korcie, przede wszystkim musiał sam pokazać, że zasługuje na tegoroczne finały ATP. A już w pierwszej rundzie trafił na niełatwego rywala – Sebastiana Kordę. Dotychczas w tourze Polak i Amerykanin zagrali ze sobą trzy razy. Dwa razy Hurkacz wychodził zwycięsko z tych starć – ostatnio w półfinale ATP Masters w Szanghaju. Lecz Korda był górą w tegorocznym Australian Open, kiedy w 1/8 drabinki pokonał naszego rodaka po wyrównanym, pięciosetowym boju.
Od początku spotkania Polak imponował swoją postawą na boisku. Widać było, że tenisista pochodzący z Wrocławia jest naładowany pozytywną energią. A ta przekładała się na wynik. Premierowego gema przy własnym podaniu Hurkacz rozstrzygnął na swoją korzyść w minutę. A następnie przełamał rywala, który – nieco zdeprymowany tak dobrą postawą Hurkacza – stracił gema przez podwójny błąd serwisowy.
Owszem, Hubertowi kilka razy pomogło szczęście. Jak wtedy, kiedy przy długiej, trwającej 27 uderzeń wymianie, Polak wywalczył punkty po uderzeniu piłką w taśmę. Podobna sztuka w dalszej części meczu nie udała się Kordzie, który starając się zagrać niską piłkę, wpakował ją w siatkę.
Ale lwia część zdobywanych przez Huberta punktów była efektem jego dobrej gry. Która ostatecznie poskutkowała setem wygranym 6:3.
NIESPODZIEWANY POWRÓT KORDY
Sebastian Korda nie zniechęcił się niepowodzeniem z pierwszego seta. Przy własnym podaniu w secie numer dwa grał bardziej agresywnie. Ale i Hubert nie zamierzał zaniżać swojego poziomu. A że pod względem skuteczności gemów serwisowych Polak jest jednym z najlepszych tenisistów w stawce, to druga partia zapowiadała się na wyrównane widowisko.
I tak było nawet wtedy, kiedy organizm Kordy zaczął odmawiać mu posłuszeństwa. Amerykanin zgłosił sędziemu, że ma problem z prawym nadgarstkiem. Fizjoterapeuta, który został oddelegowany do zbadania stanu zdrowia tenisisty, długo przyglądał się obolałej kończynie i ostatecznie postanowił ją bardzo ciasno owinąć taśmą.
Kordzie nie można było odmówić waleczności w tym spotkaniu. Zwłaszcza, że nadgarstek faktycznie mi doskwierał. Zresztą Hurkacz sprytnie wykorzystywał tę drobną niedyspozycję rywala. Zaczął grać spokojniej, doprowadzając do długich wymian. Jakby zdawał sobie sprawę z tego, że z każdym kolejnym uderzeniem piłki zwiększa się szansa na to, że Korda popełni błąd. I tak też było, a Hubi pierwszy raz w drugiej partii przełamał rywala.
Wydawało się, że dziewiątego gema Hurkacz celowo odpuścił, chcąc skupić się na swoim własnym podaniu. W końcu na tablicy wyników i tak prowadził 5:4, a że serwis go w tym meczu nie zawodził, to można było zakładać, że spotkanie za chwilę dobiegnie końca. Nic bardziej mylnego…
Wówczas Korda zaliczył pierwsze w spotkaniu przełamanie, więc Hubi dość niespodziewanie wpakował się w małe tarapaty. Zwłaszcza, że w następnym gemie – najdłuższym w całej partii – Amerykanin zdołał obronić własne podanie. Dzięki temu doprowadził do tie-breaka, co w jego sytuacji było sporym sukcesem. Ale nie ostatnim. Niestety, w tym kluczowym dla seta momencie Hurkacz zupełnie się pogubił. Trudno było stwierdzić, co konkretnie było powodem takiego stanu rzeczy. Może dał znać o sobie ból w nodze, z którym Polak zmagał się jeszcze podczas finału z Feliksem Augerem-Aliassimem w Bazylei? A może Hubert na początku tie-breaka po prostu nałożył na siebie zbyt dużą presję? Albo obserwowaliśmy połączenie obu tych rzeczy.
Przecież Hurkacz przegrywał już 0:5 i był w opłakanej sytuacji. Mimo to zdołał odrobić starty i doprowadzić do stanu 6:5 i piłki meczowej… by ostatecznie i tak przegrać 6:8. Hubert był wyraźnie załamany takim przebiegiem drugiej partii. Po porażce na długo zniknął na zapleczu hali… i chyba nikt, kto oglądał ten mecz, nie miał pojęcia, jakiego tenisistę zobaczymy po powrocie.
Na szczęście, dane nam było ujrzeć zawodnika, którego podziwialiśmy w secie numer jeden. Takiego, który przy własnym podaniu wciąż prezentował wysoką klasę. Nawet kiedy wpadał w kłopoty, z opresji skutecznie wychodził dzięki atomowym serwisom. Który w decydującym momencie potrafił przełamać przeciwnika i nie dał mu już dojść do słowa. Trzeci set był powtórką z pierwszej partii. Pod względem wyniku, nawet dosłowną, bo Hurkacz ponownie zwyciężył 6:3. Więc może i po niespodziewanych nerwach, ale dziś wykonał swoje zadanie.
Rywalem Hurkacza w następnej fazie Paris Masters będzie Hiszpan Roberto Bautista-Agut.
Hubert Hurkacz – Sebastian Korda 2:1 (6:3, 6:7, 6:3)
Fot. Newspix
Czytaj więcej o tenisie:
- Dwie twarze Igi Świątek. Najpierw kłopoty, potem demolka
- Nadal i Alcaraz zagrają razem w Paryżu? To możliwe
- Od Kłapouchego do “najlepszego trenera w historii”. Brad Gilbert wrócił i prowadzi Coco Gauff do sukcesów
- Juan Carlos Ferrero i Carlos Alcaraz. Jak były mistrz stworzył nowego geniusza
- Przekleństwa, rzucanie rakietami i wygrany Wimbledon. Jak Federer z gniewnego dziecka stał się mistrzem