Puszcza Niepołomice mogła przejąć Kraków. Tu stop, spokojnie, nie trzeba jeszcze planować odsieczy i ustawiać armii po dwóch stronach Błoń, ale istotnie bolesna dla Cracovii, aktualnie najwyżej usytuowanego ligowo klubu z tego miasta, byłaby porażka w „wyjazdowym” meczu na własnym stadionie z beniaminkiem Ekstraklasy.
Najgoręcej w obozie Pasów zrobiło się chyba, kiedy Artur Siemaszko obił nogę Kamila Glika i pokonał Sebastiana Madejskiego. Była 42. minuta, 1:0 (albo 0:1, jak kto woli), a na twarzy Jacka Zielińskiego rysowało się całkowicie uzasadnione rozdrażenienie. Po całkiem udanym początku sezonu nastąpiło załamanie, od połowy września pokonać udało się tylko beznadziejny ŁKS i z problemami przejść Górnik Łęczna w Pucharze Polski. Poza tym: 0:2 z Widzewem, 1:5 z Pogonią, 2:4 z Jagiellonią…
Puszcza ma nowego sprzymierzeńca
No i teraz remis 1:1 z Puszczą, która przecież powinna zamknąć to spotkanie wcześniej, okazji jej nie brakowało: z rzutu wolnego ładnie przymierzył Jakub Serafin, dośrodkowania szukały Łukasza Sołowieja, ciągle szum wokół siebie robił wybiegany Siemaszko, a co i rusz swoją niepewnością oliwy do ognia dolewała obrona „gości” z Glikiem i Andreasem Skovgaardem na czele. Mało tego, po drugiej stronie boiska Oliwer Zych spokojnie mógł sobie zakładać i zdejmować czapkę z daszkiem (stara szkoła!), bo o jego spokój doskonale dbał choćby Jani Atanasov, który w jednej akcji potrafił zaliczyć dwie straty, obie przedniej urody: zupełnie jakby pierwszy raz kopał futbolówkę.
Problem Puszczy jest jednak prosty: tam brakuje jakości piłkarskiej. Gdy tylko obiektywnie kiepsko dysponowana Cracovia nieco podkręciła tempo, piłkarze Tomasza Tułacza w dziesięć minut stracili trzy bramki. Ich szczęście, że tylko tej Karola Knapa po doskonałej centrze Skovgaarda nie analizował VAR. Bo tak, oficjalnie można już ogłosić, że wideoweryfikacja to nowy (i jeden z nielicznych) sprzymierzeniec beniaminka w walce o utrzymanie w Ekstraklasie.
Pali się w Cracovii
Zawodnicy Cracovii nie mogli uwierzyć, że sędzia Jakubik aż dwukrotnie odbierał im radość ze strzelonych goli. W obu przypadkach konsultacja zajmowała mu długo, bardzo długo, pewnie za długo, ale ostatecznie ratowała mu tyłek przed wypaczeniem wyniku. Zarówno przy trafieniu Skovgaarda, który robił wszystko, żeby aktywnością w ofensywie odpłacić się za gówniarskie błędy w defensywie, jak i tym Kacpra Śmiglewskiego, który wniósł dużo świeżości po wejściu z ławki, sprawa rozbijała się o początkowo niewychwyconego spalonego.
Wtedy już trener Zieliński wyglądał na naprawdę rozwścieczonego. Niewykluczone nawet, że w głowie zrodziła mu się ciut bardziej nieparlamentarna wersja tej frazy: „Gdyby nie ten VAR…”. Po prawdzie jednak: Pasy nie zasługiwały na zwycięstwo. W starciu dwóch reaktywnych zespołów, bazujących na kontrach, dośrodkowaniach i lagach, Cracovia nie była lepsza od Puszczy. Niezbyt to dla niej optymistyczne w kontekście zagęszczającego się klimatu dołu tabeli po jednej trzecie sezonu Ekstraklasy.
Czytaj więcej o Ekstraklasie:
- Dominguez, Amaral, Destan, Mladenović i reszta. Odeszli z Ekstraklasy i jak sobie radzą?
- Kacper Kostorz: Liczę na dłuższy pobyt w Holandii, ale już w Eredivisie
- Moskal i ŁKS. Czy warto zwolnić trenera, który na to nie zasługuje?
- Podstawski: – Gdybym wiedział, co mnie czeka, zostałbym w Ekstraklasie
Fot. Canal+Sport