Reklama

Brak „asa kier” w hicie i niepotrzebnie anulowana kartka | Niewydrukowana Tabela

Maciej Wąsowski

Autor:Maciej Wąsowski

10 października 2023, 15:46 • 5 min czytania 37 komentarzy

Nie była to kolejka pełna skandalicznych i błędnych decyzji sędziów. Jakieś wpadki jednak miały miejsce. Namierzyliśmy cztery spore kontrowersje, z czego w trzech przypadkach decyzje rozjemców powinny być inne.

Brak „asa kier” w hicie i niepotrzebnie anulowana kartka | Niewydrukowana Tabela

Zaczynamy od najbardziej jaskrawej sprawy. W meczu Radomiak – ŁKS (3:0) sędzia Karol Arys najpierw słusznie pokazał drugą żółtą kartkę obrońcy beniaminka – Leventowi Gülenowi, żeby po chwili… anulować napomnienie. W sumie nie wiemy, dlaczego tak się stało. W Canal+ podczas programu Liga+ Extra przekazali, że oficjalnie miała być to sugestia arbitra technicznego Karola Iwanowicza. Nieoficjalnie mogli tu zadziałać – poza protokołem VAR – asystenci z wozu: Szymon Marciniak i jego brat Tomasz. Jaka była prawda? Pewnie się nie dowiemy. Jeżeli miała to być rehabilitacja sędziów, po pamiętnej drugiej żółtej kartce „widmo” dla Josue ze spotkania 8. kolejki Piast – Legia (1:1), to chyba coś nie wyszło „zespołowi orzekającemu”. Zresztą sami zobaczcie. Jest nadmierna dynamika, jest stempel, jest kontakt. „Czyste żółtko”.

Ostatecznie nie wpłynęło to na wynik, bo gospodarze i tak wygrali 3:0. Niemniej w naszej klasyfikacji ŁKS dostaje punkt w rubryce „sędzia pomógł”, a Radomiak w „sędzia zaszkodził”. Jedziemy dalej.

Reklama

Wspomnieliśmy o Josue. Portugalczyk jest częstym bohaterem Niewydrukowanej. Tym razem upiekło mu się, ale był bliski, żeby znów wylecieć z boiska po dwóch żółtych kartkach. Jego starcie z Giannisem Papanikolaou na pierwszy rzut oka można było zaliczyć do klasycznej nakładki, co kwalifikowałby się do „kartonika”. Jeżeli jednak obejrzało się całe zdarzenie w normalnym tempie, a nie w „slow motion” na powtórce, to można było dostrzec, że kapitan Legii najpierw trącił piłkę, a później drasnął pomocnika Rakowa, który ewidentnie dodał w tej sytuacji sporo od siebie, chcąc wymusić drugie napomnienie dla rywala. Zwłaszcza że finalnie Grek też kopnął w podeszwę buta Josue, a sam kontakt z obu stron był dość nieznaczny. Sędzia Szymon Marciniak dobrze ocenił całą sytuację. Na pierwszym screenie poniżej widać moment zagrania piłki (bardziej piętą) przez legionistę.

Gospodarze hitowego spotkania Legia – Raków (1:2) powinni kończyć niedzielne zawody, grając jednego mniej. Bezpośrednią czerwoną kartkę powinien otrzymać Yuri Ribeiro. Chodzi o sytuację z początku drugiej połowy. Fran Tudor świetnie wygrał walkę o pozycję, zagrał sobie piłkę głową i wyszedłby sam na sam z Kacprem Tobiaszem. W całym faulu nie chodzi o impet, nadmierną siłę czy miejsce trafienia chorwackiego wahadłowego. Po prostu to było przewinienie taktyczne. Sędzia Marciniak powinien zakwalifikować atak portugalskiego obrońcy jako DOGSO (z ang. Denying an Obvious Goal Scoring Opportunity), czyli przerwanie oczywistej szansy bramkowej. Jego obraz i ocenę sytuacji musiało zaburzyć ustawienie jednego ze stoperów Legii – Steve’a Kapuadi’ego. Francuz jest szybki, ale tutaj musiałby interweniować Usain Bolt, będąc w swojej sztosowej formie, żeby dogonić Tudora. W zasadzie byłoby to więc niemożliwe. Nasz najlepszy arbiter uznał, że było to SPA (z ang. Stopping a Promising Attack), czyli przerwanie obiecującego ataku. Za to wykroczenie daje się maksymalnie żółtą kartką. Tutaj było to za mało. Najlepiej widać to na pierwszym screenie.

Reklama

Warto podkreślić, że Tudor świetnie zagrał sobie futbolówkę głową, bo gdyby nie przewinienie przeciwnika, to na pewno za chwilę Chorwat miałby piłkę pod pełną kontrolą. Pytanie czemu w tej sytuacji nie interweniował VAR? Piotr Lasyk i Krzysztof Myrmus powinni zawołać sędziego Marciniaka, żeby na spokojnie zobaczył całą akcję. Tego tu zabrakło. A swoją drogą, całe zdarzenie było bardzo podobne do tego z ostatniego finału Pucharu Polski. Wtedy Ribeiro też wyciął Tudora i dostał czerwoną kartkę już w 5. minucie. Co ciekawe tamto spotkanie prowadził sędzia Lasyk, który wtedy potrzebował konsultacji VAR i obejrzenia sytuacji na monitorze. To jeszcze bardziej utwierdza nas w przekonaniu, że arbiter główny powinien zobaczyć to na własne oczy i na kilku powtórkach. Goście z Częstochowy wygrali przy Łazienkowskiej, więc znów dopisujemy tylko po punkcie w „sędzia pomógł” (Legia) i „sędzia zaszkodził” (Raków).

Na koniec przenosimy się do Gliwic, gdzie Ruch przegrał z Pogonią 0:3. Wynik mógł być wyższy. Oczywiście swoje okazje mieli też gospodarze, ale nie o tym mieliśmy pisać. Otóż w naszej ocenie Portowcom należał się jeszcze jeden rzut karny. Chodzi o zagranie ręką. Po dośrodkowaniu z rożnego głową strzelał Efthymios Koulouris, a dwukrotnie piłkę ręką/przedramieniem zagrywał obrońca Niebieskich Szymon Szymański. Ten zawodnik musi popracować nad tym, żeby odpowiednio chować ramiona lub inaczej je trzymać przy wyskoku. Jego ręka w meczu z Puszczą (2:2) w podobnej sytuacji sprezentowała rywalom „jedenastkę”. Okolicznością łagodzącą nie może być tutaj bliskość Koulourisa, bo Grek oddał celny strzał głową w światło bramki. Poza tym – tak jak pisaliśmy – gracz Niebieskich dwukrotnie dotyka futbolówkę ręką, co doprowadza do tego, że piłka nie doleciała do bramki. To powinien być karny, ale sędzia Bartosz Frankowski podjął inną decyzję. Rezultat nie został wypaczony, ale trzeci raz w tej kolejce odnotujemy, komu arbiter pomógł, a komu zaszkodził.

W samej końcówce spotkania w Gliwicach była jeszcze sytuacja, w której Paweł Stolarski, wykorzystał gapiostwo Mateusza Bartolewskiego i podchodząc wysoko na pressingu, oddał groźny strzał. Gol finalnie nie padł, a obrońca Ruchu zahaczył zawodnika gości. Na stop-klatce pewnie byśmy się zastanawiali nad „wapnem”, ale na pełnym tempie widać, że kontakt był dość subtelny i raczej nie na karnego.

To tyle po ostatniej kolejce. W naszej klasyfikacji zmiany tylko kosmetyczne. Dobrze, że nie musimy poprawiać żadnego wyniku. Mamy jednak wrażenie, że władze Kolegium Sędziów PZPN powinny wykorzystać przerwę na mecze reprezentacji, żeby nieco przypomnieć, o niektórych wytycznych sędziom. W ostatnich tygodniach poszczególni arbitrzy różnie oceniają bardzo podobne sytuacje, co może frustrować piłkarzy i kibiców. Brakuje w tym wszystkim konsekwencji.

WIĘCEJ O SĘDZIOWANIU:

 

Rocznik 1987. Urodził się tego samego dnia, co Alessandro Del Piero tylko 13 lat później. Zaczynał w tygodniku „Linia Otwocka”, gdzie wnikliwie opisywał m.in. drugoligowe losy OKS Start Otwock pod rządami Dariusza Dźwigały. Od lutego 2011 roku do grudnia 2021 pracował w „Przeglądzie Sportowym”, gdzie zajmował się głównie polską piłką ligową. Lubi pogrzebać przy kontrowersjach sędziowskich, jak również przy sprawach proceduralnych i związkowych. Fan spotkań niższych klas rozgrywkowych, gdzie kibicuje warszawskiemu PKS Radość (obecnie liga okręgowa). Absolwent XXV LO im. Józefa Wybickiego w Warszawie i Wyższej Szkoły Dziennikarskiej im. Melchiora Wańkowicza.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Feio: Z pokorą przyznaję, nie stworzyliśmy nic. Wygrała drużyna lepsza

Szymon Piórek
3
Feio: Z pokorą przyznaję, nie stworzyliśmy nic. Wygrała drużyna lepsza

Ekstraklasa

Ekstraklasa

Feio: Z pokorą przyznaję, nie stworzyliśmy nic. Wygrała drużyna lepsza

Szymon Piórek
3
Feio: Z pokorą przyznaję, nie stworzyliśmy nic. Wygrała drużyna lepsza
Ekstraklasa

Kapustka: Jestem zdenerwowany i ważę słowa. Po prostu zagraliśmy słaby mecz

Szymon Piórek
2
Kapustka: Jestem zdenerwowany i ważę słowa. Po prostu zagraliśmy słaby mecz
Ekstraklasa

Legia znowu dostaje w papę. Dwóch Austriaków i Kurzawa dają Pogoni wygraną

Kamil Gapiński
30
Legia znowu dostaje w papę. Dwóch Austriaków i Kurzawa dają Pogoni wygraną

Komentarze

37 komentarzy

Loading...