Copa America to turniej dla wybranych i wytrwałych zarazem. Bo kto o zdrowych zmysłach, pracując i zrywając się rano z łóżka, zarywa nocki dla mistrzostw Ameryki Południowej? No właśnie. Ale jeśli oglądacie mecze i śledzicie wieści, to wiecie, że w Chile nudno nie jest. Sam bilans pozaboiskowy to: dwa wypadki samochodowe, jedna ofiara śmiertelna, kilka wyzwisk pod adresem policji i sędziego. A to dopiero połowa turnieju…
Postaw w BET-AT-HOME na Chile (1.73) lub Urugwaj (5.16)
Tylko jeden taki dzień
Przyszło nam właśnie do głowy, że kiedy spodziewaliśmy się wysokiej wygranej Argentyńczyków z Jamajczykami, to ci szybko strzelili jednego gola i przez kolejne 80 minut tylko delikatnie straszyli. Kiedy Kolumbia miała walczyć na noże z Peru, bo była krok od kompromitacji i odpadnięcia z grupy, przez 90 minut nie zdobyła nawet bramki. Na murawie przeważnie dominował minimalizm, jedynie Chile naprawdę porządnie rozprawiło się ze swoim przeciwnikiem i nastukało piątkę Boliwijczykom. Zdarzył się jednak jeden taki dzień, w którym nie mogliśmy nadążyć za boiskowymi wydarzeniami.
23:00. Ekwador – Boliwia 2:3
1:30. Chile – Meksyk 3:3
Ale dlaczego taki wieczór był tylko jeden?
Chile i… No właśnie, kto?
Oj, mocno nas na tym turnieju zawodzą faworyci. Kolumbia na dzień dobry przegrywa z Wenezuelą, a w trzeciej serii gier – kiedy potrzebuje wygranej, by zyskać spokój – remisuje. I co? I w nerwowej atmosferze czeka na wynik drugiego z meczów swojej grupy. Zadowoli ich wszystko oprócz podziału punktów, a w 84. minucie Wenezuela strzela kontaktowego gola Brazylijczykom i w doliczonym czasie Miku w dogodnej sytuacji mija się z piłką… Upiekło się Kolumbii, choć za ten bezbramkowy remis i żenująco niski poziom zaangażowania w meczu o wszystko należał im się powrót do domu.
Kolumbia, ćwierćfinalista zeszłorocznego mundialu, wcale nie przypomina tamtej drużyny. Brazylijczycy nadal nie są takim zespołem, jakim się oczekuje, że będą, a przecież teraz stracili jeszcze Neymara. Argentyna – lepiej, ale niewiele lepiej. Podpisujemy się pod słowami Marcelo Diaza, reprezentanta Chile, że to jego reprezentacja była w fazie grupowej najlepsza. Najwięcej zdobytych punktów (siedem), najwięcej strzelonych goli (dziesięć) i naprawdę sensowna gra.
Trudne sprawy
Brazylia na turnieju Copa America jest już bez Neymara. Piłkarz wyznał przed kamerami, że trenowanie bez możliwości gry jest dla niego zbyt wyniszczające. Jeszcze podczas meczu z Wenezuelą Thiago Silva zdobytego gola dedykował napastnik Barcelony, siedzącemu na trybunach, ale teraz Neymara nie będzie już nawet tam. A wszystko to dlatego, że trafił piłką cieszącego się Pablo Armero, próbował uderzyć głową Jeisona Murillo, zaś w tunelu zaatakował sędziego głównego. Złapał go ponoć za szyję i dorzucił: Chcesz stać się sławny moim kosztem, skurwysynu.
– Nic nie zrobiłem arbitrowi. Chciałem zaczekać na sędziego w tunelu, żeby spokojnie wyjaśnić mu zajście. Gdy się zbliżał, chciałem podejść, ale od razu zatrzymali mnie ochroniarze, myśląc, że jestem agresywny – tłumaczył potem.
Błysnęli też Kolumbijczycy. W tym meczu o życie z Peruwiańczykami, o którym już wspominaliśmy, James Rodriguez chciał takiego urlopu, jak Neymar, mierząc łokciem w twarz rywala, a Cuadrado – wbijał pięść w plecy. Natomiast na początku meczu na deski padł Falcao. Przez chwilę myśleliśmy, że oberwał niczym Penne od naszej Joanny Jędrzejczyk, tymczasem…
Postaw w BET-AT-HOME na Argentynę (1.81) lub Kolumbię (4.85)
Jeszcze trudniejsze sprawy
Niektórzy dobrymi wynikami Chile zbyt mocno się zachłysnęli. Arturo Vidal po tym, jak zdobył dwie bramki i dorzucił asystę z Meksykiem, skoczył do kasyna, trochę wypił, wsiadł za kółko i wjechał swoim ferrari w dwa inne auta. Jako że został zatrzymany przez policję, to pożegnał się z prawem jazdy, a przy okazji miał obrazić i uderzyć w klatkę piersiową policjanta. Aresztujcie mnie, ale załatwicie tym całe Chile! – dorzucał Vidal. W kolejnym meczu rzecz jasna zagrał.
Mało wam wypadków? Oto kolejny, który burzy harmonię podczas Copa America – tym razem nie piłkarz, a ojciec piłkarza. Luis Cavani, tata Edinsona, śmiertelnie potrącił 19-letniego motocyklistę. Jak informują zagraniczne media, piłkarz poważnie zastanawia się nad powrotem do kraju. I niewykluczone, że wyjedzie jeszcze przed ćwierćfinałowym meczem… właśnie przeciwko Chile.
Zbyt wolni, zbyt zmęczeni
„Falcao? Tygrys? Raczej kotek” – piszą kibice Chelsea, którzy stają na głowie, by Falcao nie trafił do ich klubu. Ktoś nawet napisał, że woli transfer Emile’a Heskeya. Kolumbia w większości rozczarowuje, chyba tylko poza Carlosem Sanchezem. Nie błyszczą też ani Urugwajczycy, ani Argentyńczycy, choć akurat Di Maria (dwie asysty) i Aguero (dwa gole) pociągnęli ten wózek w fazie grupowej.
Najbardziej błyszczy Arturo Vidal, nie tylko poza boiskiem. Po trzech meczach ma w klasyfikacji kanadyjskiej już sześć punktów: po trzy gole i asysty. Z tej perspektywy, trudno się dziwić hasłom, które wykrzykiwał policjantom. Charles Aranguiz, który gra w brazylijskim Internacionalu, dzięki dobrym występom (2+1) już jest krok od Bayeru Leverkusen. Ale przecież w Chile pochwały zbiera właściwie każdy z osobna.
Nic więc dziwnego, że coraz częściej mówi się o Chile w kontekście zwycięstwa w całym turnieju. Tym bardziej, że to gospodarz tej edycji Copa America, który w tych mistrzostwach nigdy nie zdobył złota. Raz, 28 lat temu, przegrał w finale z Urugwajem. Teraz, jeśli rozprawi się w ćwierćfinale z niezbyt przekonującym Cavanim i spółką (bez Suareza to nie ten sam zespół), trafi albo na Boliwię, albo na Peru. To droga znacznie łatwiejsza, niż z tej drugiej strony drabinki, gdzie grają Argentyna z Kolumbią i Brazylia z Paragwajem.
– W drugiej połowie z Jamajką straciliśmy tempo i zaczęliśmy grać znacznie wolniej. To samo z Paragwajem, kiedy nie mogliśmy znaleźć sobie wolnej przestrzeni. Nie wiem, dlaczego, ale biegamy wolniej, niż powinniśmy. Nie możemy tak dłużej grać i takie mecze nie mogą mieć miejsca w fazie pucharowej – próbuje wstrząsnąć kolegami Leo Messi. Gerardo Martino z tym brakiem świeżości nie próbuje nawet dyskutować. Wylicza, ile meczów w tym sezonie rozegrali już jego piłkarze, ile włożyli w nie sił.
Messi akurat w meczu z Jamajką wystąpił po raz setny w reprezentacji Argentyny. Już wcześniej mówił, że chciałby sięgnąć z nią w końcu po jakieś trofeum. Ale podobny plan ma choćby najbardziej zmotywowany ze zmotywowanych, czyli Vidal. Piłkarz zdążył obiecać, że premię za udział w turnieju przeznaczy na cele charytatywne, a jego już szuka odpowiedniej organizacji. Pierwszy w historii triumf i duża kasa w imię wyższych idei to byłoby coś, dzięki czemu Chile wybaczy.