Sędzia Marcin Kochanek w ostatnim czasie nie może się pochwalić świetną passą. W poprzedni weekend arbiter podjął kontrowersyjną decyzję o wyrzuceniu z boiska Michała Nalepy. Teraz Kochanek zszedł szczebel niżej i znów zamieszał, dokładając cegiełkę do szalonego spotkania Lechii Gdańsk z GKS-em Katowice.
– Mógłbym powiedzieć dużo o sędziowaniu, to skandal. Powinna się tym zająć Komisja Ligi – powiedział w pomeczowym wywiadzie Sebastian Bergier, napastnik GieKSy.
Co tak wzburzyło zawodnika drużyny gości? Decyzje Marcina Kochanka, którego w Gdańsku próbował ratować VAR, ale nawet wideoweryfikacja nie uchroniła arbitra przed kłopotami.
1. liga. Kontrowersje w meczu Lechia – GKS Katowice. Bergier: Sędziowanie to skandal
Weźmy bramkę na 1:0 dla Lechii Gdańsk. Zanim Luis Fernandez wygrał pojedynek powietrzny po rzucie rożnym, sędzia mógł odgwizdać faul w akcji poprzedzającej stały fragment gry. Sebastian Bergier stracił piłkę po ataku rywala, który wzbudzał kontrowersje. Arbiter grę puścił, Lechia wywalczyła korner i trafiła do siatki.
– Sędzia do mnie podchodzi, mówi: masz rację, był faul, powinienem to gwizdnąć. Ale nie gwizdnął — tłumaczył piłkarz GieKSy.
Im dalej w las, tym dla Kochanka gorzej. Kuriozalna była sytuacja, w której Marcin Wasielewski padł jak rażony piorunem w polu karnym. Obrońca zespołu z Katowic najpierw rywala ograł, potem się przewrócił, licząc na naiwność sędziego. Nie przeliczył się – mimo braku kontaktu Kochanek podyktował “jedenastkę”. Naprawił to dopiero VAR, który przywołał go do monitora, po czym sędzia główny zmienił swoją decyzję.
Słuszne w tym meczu były czerwone kartki dla zawodników GKS-u Katowice. Aż dwie, bo goście polowali na Luisa Fernandeza tak, jak w poprzednim sezonie często robili to rywale Wisły Kraków. Pod koniec spotkania arbiter znów jednak podjął przedziwną decyzję. Dawid Brzozowski zaatakował Davida Bugaja w polu karnym od tyłu, powtórki pokazały, że był to raczej atak w nogi, a nie w piłkę.
Marcin Kochanek stwierdził, że wręcz odwrotnie, czyściutko. Znów zawołano go do VAR-u, ale tym razem decyzji nie zmienił.
Koniec końców Lechia Gdańsk i tak wygrała wysoko, pewnie. Korzystając z przewagi dwóch zawodników, podopieczni Szymona Grabowskiego rozbili GKS Katowice, strzelając mu pięć bramek. Błyszczał Luis Fernandez, który zanotował dublet – gola numer dwa zdobył po strzale pod poprzeczkę, przy czym lekko pomógł rykoszet. Dwukrotnie do siatki trafiał również nowy nabytek klubu z Trójmiasta – Tomas Bobcek. Słowak miał kosztować Lechię 600 tysięcy euro i szybko postanowił zacząć się spłacać.
Lechia Gdańsk – GKS Katowice 5:1 (1:1)
Luis Fernandez 9′, 55′, Bobcek 65′, 84′, Olsson 77′ – Bergier 13′
fot. Newspix