W środowisku znany jest jako trener z żelaznymi, nieprzekraczalnymi zasadami. Twardy, sztywny, ale wyłącznie w kontekście odnoszonych wyników. Jeden z niewielu włoskich trenerów, który autentycznie potrafi zaszczepić w swoich piłkarzach mentalność zwycięzcy. Prywatnie jednak to ponoć wyrozumiały facet. I ze świetnym podejściem do młodych mistrzów. Wystarczy wspomnieć o Francesco Tottim i Antonio Cassano. Dziś 69. urodziny obchodzi Fabio Capello.
Akurat w tym momencie – mówiąc delikatnie – nie znajduje się w najlepszym momencie kariery. Z jednej strony są beznadziejne wyniki prowadzonej przez niego reprezentacji Rosji. Z drugiej bajeczny kontrakt, który bajeczny jest tylko z nazwy. Rosyjska federacja od miesięcy nie wypłaca mu pensji. W przypadku zwolnienia są zobowiązani sięgnąć do kieszeni wyjątkowo głęboko. Mówi się nawet o 20 milionach odszkodowania, których nie są w stanie zapłacić. W przeciwnym razie wyrzuciliby go już dawno. Sytuacja jest więc patowa i bez wyjścia, bo nikt nie ma zamiaru ustąpić.
Aż trudno uwierzyć, że słynny włoski trener dobija już do siedemdziesiątki, chociaż kiedy prześledzimy jego karierę, to rzeczywiście. Jest wiekowy. Jako piłkarz debiutował w połowie lat 60-tych. Potem został kupiony do Romy, gdzie jego droga przecięła się z trenerską ścieżką słynnego Helenio Herrery, który zrobił z niego czołowego piłkarza drużyny. Później Capello przyznał, że to od niego nauczył się trenerskiego rzemiosła. Roma raczej nie liczyła się w walce o mistrzostwo Włoch, ale zdobyła krajowy puchar. W Rzymie kiełkowała niezła drużyna, ale z uwagi na beznadziejną sytuację finansową, musieli sprzedać kilku czołowych graczy, w tym Capello. Później przez lata grał w Juventusie, a karierę kończył w Milanie. Z sukcesami. Co ciekawe, jako trener odwiedził wszystkie wielkie kluby, w których występował jako zawodnik – kolejno Milan, Romę i Juventus.
Do Milanu trafił zastępując Arrigo Sacchiego, którego wezwała reprezentacja Włoch. Kontynuował dzieło i wywalczył cztery mistrzostwa oraz Ligę Mistrzów. Pobił też niewiarygodny rekord 58 meczów w Serie A bez porażki. W 1996 roku na pomoc wezwał go Real Madryt, który sezon wcześniej zajął odległe miejsce w lidze i nie zakwalifikował się do europejskich pucharów. Ostatecznie zdobył mistrzostwo, ale w Madrycie nie został. Wrócił do Milanu, który sezon skończył na katastrofalnym, jedenastym miejscu. Sytuacja powtórzyła się dziesięć lat później, kiedy Capello ponownie objął Real, ponownie zdobył mistrzostwo i ponownie opuścił madrycki klub. Wtedy poszło ponoć o mdły, mało ofensywny styl.
Sukcesy odnosił też w Romie. Z tymi pierwszymi zdobył ostatnie dla nich mistrzostwo Włoch, w 2001 roku. Jego przygoda z Juventusem zbiegła się z aferą Calciopoli. Zdobył mistrzostwo, które zostało im odebrane. W kolejnym sezonie został karnie zdegradowany do Serie B. Potem przyszedł wspomniany wcześniej Real Madryt, a następnie kontynuowana do dziś praca z reprezentacjami – Anglią i Rosją. 1/8 finału mundialu z Synami Albionu i trzecie miejsce w grupie na kolejnym ze Sborną nie przynoszą jednak wielkiej chwały.