Nie ma co ukrywać – wczorajszy sukces Rakowa Częstochowa w starciu z Karabachem, okrutnym gnębicielem polskiego futbolu, wypełnił nasze serca sporą dawką optymizmu. Skoro reprezentantowi Ekstraklasy udało się wreszcie poskromić tego cholernego rywala, to może faktycznie tegoroczna przygoda polskich klubów w europejskich pucharach będzie wyjątkowa? Żeby tak się stało, Lech Poznań i Pogoń Szczecin muszą dzisiaj dopełnić formalności w swoich dwumeczach eliminacyjnych do Ligi Konferencji Europy, a Legia Warszawa musi koniecznie zatrzeć nie najlepsze wrażenie, pozostawione w pierwszej konfrontacji z Ordabasami Szymkent.
Komplet ekstraklasowiczów w kolejnej rundzie europejskich pucharów – taki jest cel. Inny scenariusz będzie rozczarowaniem.
Spokój w Poznaniu i Szczecinie
Jeśli chodzi o Lecha Poznań i Pogoń Szczecin, to – jako się rzekło – nie ma już specjalnych powodów do niepokoju. “Kolejorz” w pierwszym meczu pokonał u siebie 3:1 Żalgiris Kowno, natomiast “Portowcy” wygrali na wyjeździe z Linfield aż 5:2. Oba te wyniki gwarantują dziś spokój – to rywale poznaniaków i szczecinian muszą się odsłonić i szukać szans na odrobienie strat, natomiast gracze Lecha i Pogoni mogą się skoncentrować na pilnowaniu zaliczki sprzed tygodnia. Aczkolwiek bylibyśmy jednak odrobinę zawiedzeni, gdyby oba mecze nie zakończył się zwycięstwami polskich ekip. Choćby z rankingowego punktu widzenia.
Trzeba punktować, punktować i jeszcze raz punktować.
Poza tym, zarówno Lech, jak i Pogoń mają mimo wszystko coś tam jeszcze do udowodnienia. “Kolejorz” w pierwszej połowie spotkania z Żalgirisem zaprezentował się fantastycznie i zdemolował Litwinów, ale po przerwie kompletnie się rozluźnił i mało brakowało, a goście wróciliby do meczu. Ostatecznie stanęło tylko na jednej straconej bramce, lecz dziś chcielibyśmy zobaczyć podopiecznych Johna van den Broma, którzy kontrolują przebieg gry od pierwszej do ostatniej minuty. – Mamy korzystny wynik po pierwszym meczu, więc nasze położenie przed rewanżem jest komfortowe. Ostatnia wygrana z Radomiakiem Radom w Ekstraklasie dodatkowo nas zmotywowała. Przyjechaliśmy do Kowna z założeniem, że podtrzymamy naszą zwycięską passę. Zdajemy sobie sprawę, że spotkania w Europie to coś innego, lecz znamy to, zdobyliśmy doświadczenie. Dlatego poradzimy sobie z tym – zapewnił szkoleniowiec poznańskiej drużyny.
Z kolei w przypadku “Portowców” po pierwszym meczu z Linfield można było mówić o wyniku lepszym od gry. Naturalnie Pogoń udowodniła swoją wyższość nad przeciwnikiem, ale nie zdołała całkowicie go zdominować. – Jesteśmy w połowie drogi do awansu – stwierdził kurtuazyjnie trener Jens Gustafsson. – Mamy dobry wynik, ale ciągle musimy zrobić absolutnie wszystko, aby przejść dalej. Nikt nie może dać z siebie 99,9 procent, każdy musi dać z siebie 100 procent, pokazać najlepszą wersję siebie. Musimy grać z pełną energią, pełnym zaangażowaniem i zrobić wszystko, aby awansować.
Legia wciąż niepewna swego
Dużo ciekawiej zapowiada się drugie starcie Legii Warszawa z Ordabasami Szymkent.
W pierwszym spotkaniu “Wojskowi” znaleźli się w potężnych tarapatach – po 48 minutach Kazachowie prowadzili przed własną publicznością 2:0, a niewiele brakowało, by kilka chwil później zanotowali jeszcze jedno trafienie, już zupełnie pogrążając zdobywców Pucharu Polski w bagnie. Tak się jednak nie stało i zawodnicy Kosty Runjaica ostatecznie zdołali uniknąć porażki. Przy odrobinie szczęścia, to fakt, ponieważ gol na 2:2 padł z ewidentnego spalonego, choć trzeba też zaznaczyć, z Legia generalnie na baty w Kazachstanie nie zasługiwała. Ekipa z Łazienkowskiej nie była może od Ordabasów o klasę lepsza, ale stworzyła sobie mnóstwo sytuacji bramkowych. Do pełni szczęścia brakowało zatem przede wszystkim skuteczności oraz lepszej postawy Kacpra Tobiasza między słupkami.
Dzisiaj podobnych niedociągnięć “Wojskowi” muszą już uniknąć. Trener Runjaic zwrócił zresztą uwagę na przedmeczowej konferencji prasowej, że jego podopieczni nie mogą aż tak łatwo dawać się zaskoczyć. – Nie możemy oddawać rywalowi tak łatwych goli. Trafiliśmy na bardzo niewygodnego przeciwnika, który grał tak, jak się spodziewaliśmy. Spotkanie było agresywne, tempo było wysokie. Kazachska drużyna jest w środku sezonu. Z kolejnymi meczami nabierają pewności siebie, są waleczni. Przegrywaliśmy 0:2, ale wróciliśmy do gry. Nie chcemy, żeby jutrzejszy mecz był tak chaotyczny – ocenił Runjaic. – Jeżeli ktoś zakładał, że po siedmiogodzinnym locie, przy 35-stopniowym upale, mecz w Kazachstanie okaże się spacerkiem, to się zdecydowanie pomylił. Teraz też nie będzie łatwo. Musimy być skoncentrowani, pokazać maksimum umiejętności. Wtedy osiągniemy oczekiwany wynik.
Cóż, trudno się nie zgodzić – mecz w Kazachstanie faktycznie był dość chaotyczny, na boisku nie brakowało wolnych przestrzeni. U siebie “Wojskowi” muszą zawiesić oponentom poprzeczkę zdecydowanie wyżej, ograniczyć ich ofensywne zapędy poprzez lepszą organizację gry w defensywie.
***
Summa summarum – jesteśmy optymistami. Raków już przyklepał awans, Lech i Pogoń są tego bliskie, sytuacja wyjściowa Legii także nie jest najgorsza. Przed tygodniem zastanawialiśmy się, czy to może być polskie lato w europejskich pucharach. Szansa na taki scenariusz pozostaje aktualna.
ŻALIGIRIS – LECH 18:00
POGOŃ – LINFIELD 18:00
LEGIA – ORDOBASY 21:00
CZYTAJ WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Numer 10 naszych serc. Jak Wolfsburg zapamiętał Krzysztofa Nowaka
- Nawrocik: Depresja to ból, mrok i pasożyt. Myślałem tylko o końcu
- O śmierci, która ratuje życia. Reportaż o Robecie Enke
- Trudno wstać z łóżka, gdy ciąży plecak z toną kamieni
- Głowa jest dżunglą. O chorobie Josipa Ilicicia
- Depresja piłkarza. Przypadki Sebastiana Deislera
- Ja prosty człowiek jestem. Dramat Igora Sypniewskiego
fot. FotoPyk