W minionym sezonie Wojciecha Szczęsnego spotkały przykre problemy zdrowotne. W meczu Ligi Europy ze Sportingiem Lizbona miał problemy z sercem, o czym ze szczegółami opowiedział w programie “Foot Truck”.
– Był rzut rożny ze dwie minuty wcześniej, kiedy nie miałem jeszcze ataku paniki. Powiedziałem Arkowi: “Zawołaj mi doktora, bo jest mi coś z sercem”. Arek się na mnie spojrzał i oni w tym momencie wykonali rzut rożny. Trochę za późno. Potem minęły ze trzy, cztery minuty i piłka znowu wyszła na rzut rożny i już wtedy miałem zupełnie biało przed oczami. Powiedziałem chyba Locatelliemu, że potrzebuję doktora. Mówił mi potem, że spojrzał na mnie i widział, że mam łzy w oczach. Już nawet nie pytał, tylko jak go zawołałem, od razu zawołał doktora, bo wiedział, że jest źle – powiedział w programie “Foot Truck” Wojciech Szczęsny.
Polski golkiper natychmiastowo opuścił boisko w meczu Ligi Europy ze Sportingiem Lizbona. Przewieziono go do szpitala, gdzie przeszedł szczegółowe badania. Nie wykazały one jednak żadnych poważnych problemów z sercem. Niedługo później powrócił na boisko, wystąpił m.in. w rewanżowym starciu z portugalskim zespołem, mimo tego, że w pierwszej chwili Szczęsny myślał, że umiera.
– W najprostszy sposób mogę to opisać to tak: myślałem, że umieram na boisku. Poczułem bardzo mocne bicie serca. Nie szybkie, nie czułem jakiejś arytmii, ale bardzo mocne bicie. To trwało parę minut. Miałem wrażenie, jakby serce miało mi za chwilę wyjść przez klatkę piersiową – dodał zawodnik Juventusu.
WIĘCEJ O WŁOSKIM FUTBOLU:
- Ojciec chrzestny współczesnego futbolu
- Wyspa duchów i skazańców wraca na salony. Cagliari w Serie A
- Włosi to rasiści i nie zmienia się nic. Absolutnie nic
Fot. Newspix