Reklama

Holendrzy muszą nauczyć się wygrywania z europejską czołówką

redakcja

Autor:redakcja

18 czerwca 2023, 18:18 • 4 min czytania 9 komentarzy

Po mundialu Ronald Koeman wjechał na białym koniu i przejął ponownie reprezentację Holandii, żeby przywrócić jej dawny blask. Jednak na ten moment nie wszystko idzie zgodnie z planem doświadczonego szkoleniowca. Przed jego zespołem jeszcze mnóstwo pracy, co pokazał również dzisiejszy mecz z Włochami. Mecz przegrany i pokazujący wiele niedociągnięć w holenderskim zespole. 

Holendrzy muszą nauczyć się wygrywania z europejską czołówką

Na mistrzostwach Europy nie rozgrywa się spotkań o trzecie miejsce, ale w Lidze Narodów już tak. I o ile wiele osób uważa, że ich rozgrywanie ich nie ma najmniejszego sensu, o tyle dziś oglądaliśmy całkiem przyjemny mecz, w którym padło aż pięć bramek. Może nie było to spotkanie, od którego nie można się było oderwać, a temperatura wychodził poza skalę, ale nudno z pewnością też nie było.

Holendrzy muszą się nauczyć wygrywania z czołówką

Holandia po powrocie Ronalda Koemana rozegrała na ten moment cztery spotkania – wliczając dzisiejszy mecz. Wysoko przegrała z Francją, ograła słabiutki Gibraltar, uległa po dogrywce Chorwacji i dziś zaliczyła porażkę z Włochami. Wniosek nasuwa się oczywisty: Oranje muszą zacząć ogrywać solidne europejskie marki. Czy dziś zagrali tragicznie, źle, żenująco? Nie, tego nie można powiedzieć o holenderskim zespole, ale zanim na dobre się mecz rozpoczął, już przegrywał 0:2 i to głównie za sprawą swojego gapiostwa.

Pierwszy gol to wypadkowa dawania rywalom zbyt wielu przyzwoleń i niekasowania ich poczynań w zarodku. Włosi przerzucili jedno dośrodkowanie, drugie było nieco lepsze, po chwili futbolówkę zebrał Raspadori i przytomnie wycofał do Dimarco. Piłkarz Interu ładnie złożył się do strzału i zewnętrzną częścią stopy posłał strzał do sieci. Drugi gol również padł po zamieszaniu i wyrachowaniu gości. Włosi napierali, piłka po strzale Gnonto wpadła pod nogi Fratessiego i ten z bliska dał swojemu zespołowi dwubramkowe prowadzenie.

Na tym etapie Holendrzy próbowali rozgrywać, Włosi kontrować i kąsać. Wynik wskazywał jasno, kto lepiej realizuje swój plan. Długo rzucał się w zespole gospodarzy brak klasycznej “dziewiątki” i kilera w jednej osobie. Gakpo może i kursuje pomiędzy liniami, ale bywały chwile, gdy brakowało gościa na zgranie lub zebranie piłki już w szesnastce. Zresztą pod względem skuteczności Gakpo dziś też się nie popisał. Zmarnował dwie doskonałe sytuacje – po jednej w każdej połowie. Za pierwszym razem szukał technicznego uderzenia i kopnął obok bramki. Przy drugiej próbie mniej kombinował, ale kopnął w bramkarza. Efekt podobny, bo nie wpisał się na listę strzelców. Galowe skrzydła wyglądały jeszcze gorzej. Malen nie potrafił się urwać, a Lang niczego wielkiego wyczarować. A w środku mimo wszystko Włosi lepiej sobie radzili i byli względnie szczelni. Do pewnego momentu najlepszym piłkarzem gospodarzy był Xavi Simons, ale głównie za sprawą tego, że się nie patyczkował i starał się grać pionowo.

Reklama

Włosi nie byli dziś bezbłędni

Było oczywiste, że Holendrzy potrzebują impulsu. W przerwie Koeman dokonał trzech zmian. Na gola kontaktowego musiał trochę poczekać, ale strzelił go zawodnik wprowadzony z ławki. Bergwijn w futsalowym stylu przełożył sobie piłkę, nawinął Dimarco i przywrócił Holendrom nadzieję na dobry wynik. Sęk w tym, że jego zespół był momentami bardzo chwiejny i po chwili znów miał dwa gole do odrobienia. Tym razem Holendrów ukłuł Chiesa (kilka minut wcześniej miał dobrą sytuację, ale się zawahał), który wykorzystał, że van Dijk starał się zachować bezpieczny odstęp i dał mu za dużo przestrzeni. Holendrzy jeszcze odpowiedzieli golem Wijnalduma – również wszedł z ławki – ale wbili dziś o jednego gola mniej niż ich rywale.

Gdyby Holendrzy grali bardziej pionowo od pierwszych minut i wyszli z klasyczną „dziewiątka”, być może byłoby im łatwiej tworzyć sytuacje. Z drugiej strony dali sobie wbić aż trzy gole i nie był to przypadek. Kolejny raz zawiódł Geertruida, Van Dijk miewał drzemki, Ake brakowało niekiedy zdecydowania, a Dumfries był łatwo ogrywany przez Dimarco. Czyli co, nie dość, że gra do przodu do poprawy to i w tyłach jest co korygować. I takie rzeczy wyszły na tle przeciwnika, który też ma swoje problemy.

Włosi nie zagrali wybitnie, ale wygrali ważny z ich perspektywy mecz. Potrzebowali zwycięstwa na odtrutkę po ostatnich niepowodzeniach i to się udało. Na mundial nie pojechali, po nim przegrali z Anglią i Hiszpanią i w międzyczasie ograli tylko Maltę. Dziś pokonali mających swoje kłopoty Holendrów, ale wynik idzie świat i pewnie atmosfera po zwycięstwie nieco poprawi się we włoskiej bandzie. A czy to się przełoży na kolejne mecze, ciężko powiedzieć. Teraz Włosi już zjeżdżają na urlopy i dopiero jesienią przekonamy się, czy zwycięstwo z Holendrami da im pozytywnego kopa.

Holandia – Włochy 2:3 (0:2)

S. Bergwijn 68′, G. Wijnaldum 89′ – F. Dimarco 6′, D. Frattesi 20′. F. Chiesa 72′

CZYTAJ WIĘCEJ:

Reklama

Fot. Newspix.pl

Najnowsze

Piłka nożna

„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Jakub Radomski
7
„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Piłka nożna

Piłka nożna

„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Jakub Radomski
7
„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Komentarze

9 komentarzy

Loading...