Były międzynarodowy sędzia Lubos Michel wypowiedział się na łamach “Przeglądu Sportowego” o aferze związanej z Szymonem Marciniakiem.
– Wielu sędziów jak Markus Merk pracowało w biznesie i dawało wykłady dla menedżerów, jak być liderem. Bo aby być arbitrem z najwyższej półki musisz być jak menedżer. Sędziowie z samego szczytu są bardzo szanowani. To jednak błąd nie Szymona, ale organizatorów. Oni czasem są cwani i oszukują, by przyciągnąć uwagę, wykorzystują osoby o znanych nazwiskach. Idziesz gdzieś, a nie wiesz, co się stanie. Szymon nie jest członkiem ani sympatykiem skrajnej partii. Sport musi być wolny od polityki. Ja też byłem w parlamencie, przez co zainteresowanie mediów moją osobą było dwukrotnie większe. Wejście w politykę jest ryzykowane. Musisz uważać, z kim rozmawiasz. To lekcja dla niego. Musi dwa razy pomyśleć, zanim coś zrobi – powiedział na łamach “Przeglądu Sportowego” Lubos Michel.
Z powodu afery z występem na konferencji Everest Marciniak mógł stracić finał Ligi Mistrzów. Wszystko rozeszło się jednak po kościach i polski arbiter w sobotę wieczorem zagwiżdże w starciu między Manchesterem City a Interem Mediolan. Zamieszanie wokół niego nie powinno rzutować na jego formie.
– Finał Ligi Mistrzów jest najważniejszy na koniec sezonu. UEFA chce, by dobrze się to skończyło, więc wyznaczyła sędziego w dobrej formie. Szymon od pięciu – siedmiu lat jest w piątce najlepszych sędziów w Europie – dodał Michel.
WIĘCEJ O LIDZE MISTRZÓW:
- Drużyna za półdarmo. Jak Inter zbudował skład na finał po kosztach
- „Angielski futbol nabrał stylu Pepa”. Jak Guardiola zmienił Premier League?
- „Warto marzyć”. Robin Gosens – w dekadę od gry na wsi do finału Ligi Mistrzów
Fot. FotoPyk