Korty ziemne w Rzymie są być może ulubionymi Igi Świątek w całym Tourze. Polka w stolicy Włoch triumfowała już w 2021 i 2022 roku, a teraz jest na najlepszej drodze, aby zaliczyć “hat-tricka’. Podobnie jak przedwczoraj, dziś odniosła dziecinnie łatwą wygraną. Tym razem jej ofiarą padła Łesia Curenko, którą Polka pokonała 6:2, 6:0 i awansowała do 1/8 zawodów.
To był kolejny pojedynek, który tak naprawdę nie miał większej historii. I trudno się temu dziwić: Świątek mierzyła się z tenisistką, która może i jest doświadczona, a w przeszłości wygrała nawet parę turniejów rangi WTA, ale na ten moment zajmuje dopiero 68. miejsce w światowym rankingu. Łesia Curenko nie jest też uważana za specjalistkę od gry na mączce. Na papierze nie miała więc z Igą szans. Jak się okazało – na korcie również.
Choć trzeba przyznać, że początek, nieoczekiwanie, należał do Curenko, która wygrała dwa pierwsze gemy. Potem miał miejsce jeszcze jeden moment, w którym tenisistki wymieniały się wygranymi punktami. Przy stanie 5:2 dla Igi Ukrainka nie chciała dać za wygraną i dzielnie broniła swojego serwisu. Ale ostatecznie i tak została przełamana. No i na tym możemy skończyć. Bo w innych częściach spotkania oglądaliśmy po prostu pełną dominację Igi, która na rzymskiej nawierzchni czuje się jak ryba w wodzie. Aby to potwierdzić, możemy przytoczyć parę liczb. Po pierwsze, Polka wygrała dwanaście gemów z rzędu. Po drugie, zaliczyła 22 winnery, przy… ledwie dwóch Curenko. Po trzecie, to już jej trzynasta wygrana z rzędu w stolicy Włoch.
Kim będzie kolejna rywalka naszej tenisistki? Okaże się dzisiaj wieczorem, bo w meczu 1/8 zmierzą się Donna Vekić (24. WTA) oraz Ludmiła Samsonowa (16. WTA). A więc zawodniczki, która znajdują się już zdecydowanie bliżej światowej czołówki, aniżeli Curenko.
Trudno się jednak spodziewać, żeby i z nimi Iga miała problemy. Z Chorwatką w przeszłości mierzyła się trzykrotnie – wygrywała za każdym razem. Natomiast z Rosjanką stoczyła dwa pojedynki – i również w nich triumfowała. Ba, w styczniowym meczu w Dubaju Samsonowa zdołała urwać Świątek… zaledwie jednego gema. Otrzymała zatem większy “łomot” niż dzisiaj Curenko.
Oczywiście, nie ukrywajmy: największe wyzwania w Rzymie jeszcze przed Igą Świątek. Niewykluczone, że choćby na fazie półfinału Polka trafi na naprawdę godną rywalkę. Pocieszające jest jednak to, że w turnieju nie ma już (o czym pewnie słyszeliście) Aryny Sabalenki – która doznała szokującej porażki z rąk Sofii Kenin. Na dodatek z drabinki wypadły też Jessica Pegula, Caroline Garcia, Ons Jabeur czy Maria Sakkari, odpowiednio trzecia, czwarta, siódma i ósma rakieta świata.
Reasumując: rywalek ubywa, a Iga jest w naprawdę świetnej formie. Jak zakończy się rzymska rywalizacja? Przekonamy się w najbliższych dniach.
Fot. Newspix.pl