Reklama

Tyle jakości, co przy ostatnim starciu Legii z Rakowem. I będzie piękny finał

Paweł Paczul

Autor:Paweł Paczul

02 maja 2023, 10:11 • 3 min czytania 47 komentarzy

Bardzo możliwe, że to dziś poznamy ostatnie ważne rozstrzygnięcie tego sezonu. Mistrzostwo? No Raków. Spadkowicze? Na pewno Miedź, na 99% Lechia, nieco mniej, ale wciąż dość pewne, że Śląsk. W lidze pozostaną nam więc emocje, kto będzie trzeci – Pogoń czy Lech – natomiast dla neutralnego obserwatora to ten sam poziom wrażeń, co wyścig kropel po szybie. Dlatego Puchar Polski jawi się podwójnie ciekawie.

Tyle jakości, co przy ostatnim starciu Legii z Rakowem. I będzie piękny finał

Mind games zaczęły się już wczoraj. Marek Papszun stwierdził, że nie rozumie, dlaczego na takie spotkanie nie jest delegowany najlepszy polski sędzia, czyli Szymon Marciniak, a ledwie Piotr Lasyk. Po co to zrobił, to dość oczywiste. Szkoleniowiec Rakowa liczy, że wywrze presję i w paru stykowych sytuacjach Lasyk puści grę dla Rakowa, chcąc się przypodobać trenerowi, by ten był dla niego milszy. Zresztą to nie jest piewszy raz, kiedy Papszun negatywnie wypowiada się o Lasyku, wciąż ma mu też za złe, że nie dał karnego w Warszawie (jakby nie chcąc zrozumieć, że gdyby dał, to popełniłby błąd).

Pewnie ta próba wpływu jest trochę naiwna, ponieważ Lasyk notuje bardzo porządny sezon i jest zbyt doświadczony, by się na coś takiego złapać. Z kolei Runjaić wcielił się więc w rolę dobrego policjanta i sprawiał wrażenie ucieszonego z takiej, a nie innej obsady sędziowskiej.

Małe rzeczy, lecz pokazujące, że to nie jest kolejny zwykły mecz – podobnych tańców raczej nie obserwuje się przed starciem w sobotę o 15. Jak się krytykuje arbitrów, to po fakcie, a nie przed.

canal

Reklama

A sportowo kibice jednych i drugich mogą szukać punktów zaczepienia dla optymizmu w różnych miejscach. Legioniści stwierdzą – już raz Raków w tym sezonie pokonali i to bez większego problemu, łamiąc świetną serię przeciwnika. Ten przechwalał się, że broni pola karnego najlepiej w Europie, a Paweł Wszołek miał tam tyle miejsca przy trzeciej bramce, że mógłby lądować w szesnastce helikopterem.

A fani Rakowa? Mogą stwierdzić, że presja jest po stronie Legii, a nie ich zawodników. Raków ma mistrzostwo, zdobył dwa poprzednie Puchary Polski, jeśli dziś by nie wygrał – nic wielkiego tak naprawdę by się nie stało. A w takich warunkach dość łatwo o luzik (którego częstochowianom brakuje nieco w lidze) i dobry mecz. Natomiast porażka Legii oznacza sezon bez trofeum tego klubu, ponadto Kosta Runjaić jakoś nie słynie z udanych finiszów. Jego półka z trofeami to najmniej potrzebny mebel w mieszkaniu. Mógł dołożyć coś z Pogonią – nie dołożył, teraz też mógł wywrzeć ogromną presję na Rakowie, który spokojnie dałby radę się jeszcze pogubić, ale jego Legia zaczęła seryjnie tracić punkty – czy to z Miedzią (większy wstyd), czy to z Wartą i Lechem (mniejszy, ale wciąż).

Będzie tak czy tak, zawsze się dorobi do tego teorię, postronnych widzów może cieszyć, że znów w finale zmierzą się najlepsze drużyny w kraju. Rok temu był to Raków z Lechem, teraz poznaniaków podmienili warszawiacy i patrząc na tabelę Ekstraklasy – pod względem sportowym lepiej być nie mogło. Ten duet punktował naprawdę świetnie, częstochowianie przechodzą samych siebie, ale i Wojskowi nie mają się z czym kryć, przecież powstawały wyliczenia, że bez takiego Rakowa mogliby liczyć w „normalnym” sezonie na mistrzostwo Polski.

Naprawdę fajna to odskocznia od czasów, kiedy o tytuł rywalizował mniej kulawy z bardziej kulawym.

No i liczymy na potwierdzenie tego dzisiaj na boisku. Ostatnie starcie ligowe tych zespołów było świetne, jakościowe, wręcz takie, że nie byłoby obciachu puścić go koledze zza granicy, który na co dzień emocjonuje się lepszymi rozgrywkami niż Ekstraklasa. Pewnie – po golu Wszołka kwestie dotyczące rozstrzygnięcia się skończyły, ale piłki w piłce mieliśmy naprawdę dużo.

Tego samego chcemy dziś. Nie szachów, nie kopaniny, tylko dobrego i elektryzującego spotkania. Zagrajcie to pięknie, panowie.

Reklama

Czytaj więcej o polskiej piłce:

Fot. FotoPyk

Na Weszło pisze głównie o polskiej piłce, na WeszłoTV opowiada też głównie o polskiej piłce, co może być odebrane jako skrajny masochizm, ale cóż poradzić, że bardziej interesują go występy Dadoka niż Haalanda. Zresztą wydaje się to uczciwsze niż recenzowanie jednocześnie – na przykład - pięciu lig świata, bo jeśli ktoś przekonuje, że jest w stanie kontrolować i rzetelnie się wypowiedzieć na tyle tematów, to okłamuje i odbiorców, i siebie. Ponadto unika nadmiaru statystyk, bo niespecjalnie ciekawi go xG, półprzestrzenie czy rajdy progresywne. Nad tymi ostatnimi będzie się w stanie pochylić, gdy ktoś opowie mu o rajdach degresywnych.

Rozwiń

Najnowsze

Komentarze

47 komentarzy

Loading...