Myśleliśmy, że Radomiak będzie bił rekordy, jeśli chodzi o deficyt bramkowy w swoich spotkaniach. Tendencja z ostatnich tygodni mówiła jasno – ekipa trenera Lewandowskiego polubiła wynik 0:0 i mogła chcieć go powtórzyć. Dziś jednak – wow! – Radomiak wpakował trzy gole, z czego dwa są autorstwa byłego kolegi Kyliana Mbappe.
Dobra, trochę przesadziliśmy. Leonardo Rocha po prostu miał okazję przez moment obcować z francuskim gwiazdorem w młodzieżowym zespole AS Monaco. Wtedy widział na własne oczy przyszłego mistrza świata, dziś natomiast strzela pierwsze gole w Ekstraklasie. Ależ ironia losu.
Rocha i pierwsze koty za płoty
Oczywiście nie zamierzamy się z Rochy nabijać, bo to kawał chłopa, który wie, jak trafiać do siatki. Przyjechał do Polski jako król strzelców drugiej ligi belgijskiej, nie był totalnym nołnejmem, choć w pierwszych spotkaniach specjalnie nie imponował. Portugalska, uboższa wersja Petera Croucha miała problem. Wzrost słuszny, siły dużo, technika w porządku, gra głową niezła – tak mówili ci, którzy znali go wcześniej. Tylko że goli brak. To się wreszcie zmieniło, dobre warunki fizyczne dały efekty, aczkolwiek na pełną weryfikację należy jeszcze poczekać. Na razie nowy napastnik Radomiaka się odblokował, owszem, ale to dopiero dublet z mizerną Lechią.
Było bardzo prawdopodobne, że Rocha spadnie dzisiaj z nieba do piekła. Najpierw wreszcie zrobił to, co do niego należało, ale później zszedł z boiska z kontuzją. Nadział się na Malocę, który może asem defensywy nie jest, lecz dziś – jak na siebie – nie wyglądał źle. Czyścił intensywnie, czasami niedokładnie, a w jednym momencie nawet z taką konsekwencją, że przypadkowo wykręcił wślizgiem staw skokowy Rochy. Wydawało się, że to coś groźnego, jednak już pojawiają się informacje, że Portugalczyk powinien być gotowy na następne spotkanie.
Czarne chmury nad kolejnym Kaczmarkiem?
Groźnie na pewno zrobiło się w Gdańsku. Pojawiają się informacje, że trener Kaczmarek może zostać zwolniony. Okej, ostatnie wyniki Lechii nie powalają, ale to raczej głębszy marazm, którego nie potrafi ogarnąć kolejny szkoleniowiec. Kolejny Kaczmarek zresztą. Pytanie teraz, czy następca potrafiłby zmienić na tyle dużo, żeby wyraźnie odbić się od strefy spadkowej? Szczerze? Śmiemy wątpić.
Przegrywać z Radomiakiem u siebie – to nie jest wielki wstyd. Lechia od lata jest w piątce najgorszych ekip w lidze i musiała już pogodzić się z faktem, że zdobywanie punktów przychodzi jej z ogromnym trudem. Inaczej się nie da, zwłaszcza że na najważniejszych stołkach w klubie ma się ludzi, których kibice śmiało mogliby wywieźć na taczkach. Do niczego nie namawiamy, ale uniwersum Lechii to totalny absurd. Podkreśliłby go tylko nowy trener na tonącym okręcie, trzeci w sezonie 2022/2023.
Poza tym, czy aby na pewno Marcin Kaczmarek zasługuje na zwolnienie? W 13 meczach zdobył 17 punktów. Pięć razy wygrał, dwa mecze zremisował, sześć przegrał. To nie brzmi jak mocne odbicie się od dna, ale trudno sobie takowe wyobrazić, skoro Lechia np. buja się bez poważnych wzmocnień. Gnije w tym samym sosie, który za kilka miesięcy może odbić się poważną czkawką.
Co dalej z Lechią?
Moglibyśmy być złośliwi, pytając was, kto czego będzie miał więcej po ostatniej kolejce: czy Rocha bramek w Ekstraklasie, czy Lechia trenerów. Na razie jest remis, ale chyba szykuje się zacięta rywalizacja. Ta o ligowy byt ze strony gdańszczan trwa już długo i wydaje się, że im dalej w las, tym bardziej piłkarze nie wytrzymują jej mentalnie. Taki Nalepa, który potrafi być solidnym obrońcą, robi babole niczym junior. Piłkarze ofensywni czasami chodzą po boisku jak duchy, a najważniejsze postacie w zespole zawodzą. Obecnie w Lechii po prostu nie ma potencjalnych bohaterów, którzy mogliby ciągnąć resztę drużyny za uszy.
A już wydawało się, że będzie lepiej. Przecież Lechia pod wodzą Kaczmarka nie punktowała źle. Przed porażkami z Koroną i Radomiakiem miała naprawdę niezły bilans, który w większości składał się z wyników pozytywnych. Widzimy jednak po układzie tabeli, że Lechia nie uciekła ekipom z dołu tabeli. Jak cień niezmiennie podąża za nią realna wizja spadku. Znów robi się gorąco. Helikopt… Gdańsk w ogniu.
Fot. Newspix