Nienajgorsze sobotnie zawody, zwycięska rywalizacja duetów i wygrane przez Dawida Kubackiego kwalifikacje – wiele wskazywało na to, że Polacy będą mogli w niedzielę powalczyć w Lake Placid o miejsca w ścisłej czołówce. Ale niestety – dziś w konkursie oglądaliśmy tylko jeden naprawdę udany skok reprezentanta Biało-Czerwonych, który oddał w drugiej serii wicelider Pucharu Świata. To jednak nie wystarczyło Kubackiemu do podium. Na nim znaleźli się za to Stefan Kraft, Andreas Wellinger oraz – znowu najlepszy – Halvor Egner Granerud.
Sporo skakania w ciągu kilku dni w Stanach Zjednoczonych mieli zawodnicy Pucharu Świata. Wszelkich serii było na tyle dużo, że kadra Thomasa Thurnbichlera zrezygnowała z udziału w paru treningach. To być może miało na celu oszczędzanie sił na niedzielę – szczególnie że ostatnio utrzymywała się tendencja, w której drugi dzień weekendu wychodził polskim skoczkom nieco gorzej niż pierwszy.
Trzeba przyznać, że dzisiejsze kwalifikacje były naprawdę pozytywne. Nie najlepiej poradził sobie w nich co prawda Piotr Żyła (26. miejsce), ale to akurat norma, że “Wiewiór” lepiej skacze w konkursach niż seriach poprzedzających. Świetnie zaprezentował się za to Olek Zniszczoł (8. miejsce!) i Dawid Kubacki, który nie tylko oddał lepszy skok od Graneruda, ale w ogóle wygrał całe kwalifikacje.
Optymiści mogli wówczas spekulować, że Dawid (który miał też najlepszą indywidualną notę zawodów duetów) wraca do najwyższej formy, którą prezentował w grudniu zeszłego roku. Ale niestety – w samym niedzielnym konkursie zabrakło mu nieco regularności.
Halvor znowu na szczycie
Mówiąc wprost: Kubacki zepsuł skok w pierwszej serii, co też potem przyznał. Odległość 118 m (13. miejsce) odbierała mu praktycznie szansę na walkę o podium, bo do trzeciego Andreasa Wellingera tracił niemal piętnaście punktów. Słabo skoczyli też Żyła (115.5 m, 18. miejsce) oraz Zniszczoł (też 115.5 m, ale w lepszych warunkach niż Piotrek, 25. miejsce). No i co tu dużo gadać: nie spodziewaliśmy się już po rywalizacji w Lake Placid za wiele. Na domiar złego – po pierwszej odsłonie konkursu prowadził Granerud (125 m). A więc znowu miał okazję odskoczyć Dawidowi w generalce.
Tak też się zresztą stało, Halvor wygrał zawody (aż 134 m w drugiej serii!) i ma już 293 oczka przewagi nad Kubackim. Inna sprawa, że Polak zrobił co mógł. Jego ostatni skok w Lake Placid był naprawdę dobry. Zanotował 129 m, do których dołożył jeszcze świetny telemark. Przewaga pozostałych zawodników w stawce była jednak za duża (a warunki zbyt korzystne), aby Polak był w stanie wspiąć się specjalnie wysoko w klasyfikacji konkursu. Ostatecznie był siódmy. Wyprzedzili go Timi Zajc, Ryoyu Kobayashi, Karl Geiger, Kraft, Wellinger i Granerud.
No i jeszcze słowem o pozostałych Polakach: Zniszczoł skoczył w drugiej serii tylko 114.5 m, ale to i tak pozwoliło mu awansować na 21. pozycję. Znowu rozczarował za to Żyła (110 m i spadek na 25. lokatę). Nie punktowali Jan Habdas, Paweł Wąsek i Tomasz Pilch.
Rasnov da nadzieję?
– Jak bardzo szkoda mi pierwszego skoku? 12 w skali do 10. Zepsułem go. Wyciągnę jednak z tego weekendu dużo pozytywów. Po pierwsze, publiczność i atmosfera były niesamowite. Zapamiętam to na długo. A ze sportowej strony – było sporo dobrych skoków. Dzisiaj akurat nie do końca wyszło, ale tendencja jest fajna. Coraz więcej wychodzi. Czy jestem już myślami na mistrzostwach świata? Najpierw trzeba wrócić do domu i trochę odpocząć. Wczorajszy dzień był bardzo męczący – od 6:30 do gdzieś 9 wieczorem skakaliśmy – mówił po dzisiejszym konkursie Dawid Kubacki przed kamerą Eurosportu.
Za tydzień skoczkowie pojawią się w Rasnovie, gdzie rywalizacja zostanie przeprowadzona na skoczni normalnej. Co ciekawe – do Rumunii nie wybiera się Halvor Egner Granerud, który będzie chciał trochę odpocząć i szlifować formę pod mistrzostwa świata. To wiemy już od paru dni. Teraz się jednak okazało, że najbliższe zawody też ominą – za decyzją Thurnbichlera – najlepsi Polacy. Nici zatem z odrabiania punktów i rywalizacji w Pucharze Świata. Teraz liczą się już tylko mistrzostwa globu.
Fot. Newspix.pl