Nie Marcin Brosz, nie Dariusz Wdowczyk, nie Jan Kocian, a Dariusz Kubicki zajmie miejsce Leszka Ojrzyńskiego i poprowadzi Podbeskidzie Bielsko-Biała w siedmiu spotkaniach, które pozostały do końca sezonu. Przez kilka dni pod Klimczokiem trwało lekkie zamieszanie. Władze klubu najpierw podjęły decyzję o rozstaniu z dotychczasowym trenerem, a dopiero później zaczęły rozglądać się na jego następcą. Negocjacje z fawotytami nie wypaliły, stąd nazwisko trenera prowadzącego ostatnio Olimpię Grudziądz.
Kubicki pracował już w Podbeskidziu w sezonie 2012/13. Drużynę przejął w czasie przerwy zimowej, w momencie gdy jej sytuacja w tabeli była beznadziejna, nieźle zaczął rundę rewanżową, lecz po zaledwie czterech spotkaniach (i pięciu zdobytych punktach) postanowił skorzystać z oferty rosyjskiego Sybiru Nowosybirsk.
– Musimy pamiętać, że nieczęsto się zdarza się, że polski trener otrzymuje ofertę pracy z zagranicznego klubu. Jestem dorosłym facetem i doszedłem do wniosku, że chcę z tej oferty skorzystać. Być może to była moja ostatnia taka szansa i potem mógłbym tylko żałować. Decyzję podjąłem bez wahania – mówił później w wywiadzie z Weszło! (całość TUTAJ ).
Syberia okazała się jednak niezbyt przyjaznym miejscem. Jego przygoda z rosyjskim drugoligowcem trwała zaledwie siedem miesięcy. Bilans? 24 spotkania ligowe, 6 zwycięstw, 8 remisów i 10 porażek. 26 punktów w 24 meczach, to musiało skończyć się zwolnieniem. Po powrocie do Polski zastąpił Tomasza Kafarskiego na stanowisku trenera pierwszoligowej Olimpii Grudziądz. W kujawsko-pomorskim głośno mówili o dużych ambicjach i liczyli na to, że doświadczony szkoleniowiec będzie w stanie w bieżących rozgrywkach poprowadzić drużynę do awansu do Ekstraklasy. Jak się jednak okazało, w najwyższej klasie rozgrywkowej zamelduje się tylko trener i to jeszcze przed startem nowego sezonu.
Fot. FotoPyK