Do takiej prostej konkluzji można sprowadzić wszelkie aktualne doniesienia dotyczące przyszłości trenera Legii. Edward Iordanescu ma być naprawdę łakomym kąskiem dla szefów rumuńskiej federacji, którzy chętnie zobaczyliby go znów w ojczyźnie, ale na ten moment opiekun stołecznego klubu nigdzie się nie wybiera. A przynajmniej na to wygląda.

Szczegóły całego zamieszania odsłania Piotr Koźmiński z portalu goal.pl. Zgodnie z jego informacjami, to klasyczny układ pięćdziesiąt na pięćdziesiąt – Rumuni chcą, ale Iordanescu nie. Przynajmniej na razie: – Z naszych informacji wynika, że priorytetem dla Iordanescu jest pozostanie w Legii. Mimo tego, że (czasem) lubi ponarzekać, to podoba mu się w Warszawie, w klubie i sam z siebie nie zamierza odchodzić – czytamy.
Edward Iordanescu kuszony przez Rumunów
Takie informacje powinny w trakcie tej przerwy reprezentacyjnej nieco uspokoić kibiców Legii, którzy nie są pewnie gotowi na kolejną rewolucję, szczególnie tak szybko po rozpoczęciu projektu z Rumunem u steru. Coś jednak może być na rzeczy, bo zwykle w takim morzu doniesień medialnych nie ma przypadku.
Koźmiński przekonuje, że w ojczyźnie bardzo chcieliby zatrudnić Iordanescu: – Już miesiąc temu z Rumunii do Polski przybyli emisariusze, których celem było wybadanie, czy trener chciałby wrócić do pracy z kadrą – pisze dziennikarz.
Nie zmienia to jednak faktu, że Iordanescu jest w Polsce i to tutaj przygotowuje się teraz do kolejnego meczu. Już w następną niedzielę jego Legia zagra z Zagłębiem Lubin.
CZYTAJ WIĘCEJ O LEGII WARSZAWA NA WESZŁO:
- Jan Ziółkowski powinien zostać w Legii? „Odszedł za wcześnie”
- Fredi Bobić o transferze Urbańskiego: „Mój spokój bardzo się przydał”
- Iordanescu pod presją. Rumuński dziennikarz o sytuacji trenera Legii
Fot. Newspix