Reklama

Czy Edward Iordanescu nie chciał Urbańskiego? Żewłakow tłumaczy

Paweł Paczul

28 września 2025, 15:41 • 2 min czytania 5 komentarzy

Przed transferem Kacpra Urbańskiego do Legii Warszawa krążyła w mediach narracja, że trener Edward Iordanescu wcale nie tak bardzo chce tego piłkarza w zespole. Michał Żewłakow w rozmowie na WeszłoTV tłumaczył, jak było naprawdę.

Czy Edward Iordanescu nie chciał Urbańskiego? Żewłakow tłumaczy

Dyrektor sportowy Legii zaznaczył, że Iordanescu nie miał żadnych wątpliwości co do Urbańskiego jako piłkarza, chodziło o dynamikę w drużynie: – Percepcja Iordanescu była taka, że jak będzie miał Urbańskiego, to przyjście piłkarza na tę pozycję spowoduje, że Goncalves, Kapustka, Augustyniak czy Elitim mogą mieć do niego pretensje, bo oni dali awans do pucharów, oni walczyli o Puchar Polski. I jak będzie trzeba wstawić Urbańskiego, to jednego z tych piłkarzy będzie musiał odstawić. To były dylematy, o których mówił trener, bo z jednej strony przyjdzie tak dużo jakości, ale z drugiej może to spowodować dużo problemów w drużynie.

Reklama

Edward Iordanescu miał wątpliwości w sprawie Kacpra Urbańskiego

Jak więc zostało to rozwiązane? Żewłakow stwierdził: – Powiedziałem, że wolę, żeby były takie problemy, że ktoś będzie miał pretensje, o brak gry, bo ktoś jest od niego lepszy, niż żebyśmy nie mieli piłkarzy.

No i Urbański ostatecznie do Legii trafił za – jak się okazało – 700 tysięcy euro. Swoją drogą Żewłakow nie planuje powtórzyć historii z ujawnianiem kwot transferowych.

Przekonywał w naszej rozmowie: – Powiedziałem o kwotach w Canal Plus, zrobiłem to raz i więcej czegoś takiego nie zrobię. To są informację poufne. Ja nie muszę, nie mam prawa informować opinii publicznej, jakie transfery my robimy. Dotarły do mnie informacje, że są tacy w klubie, którzy nie są do końca zadowoleni z tamtego wywiadu.

CAŁĄ ROZMOWĘ ZOBACZYCIE TUTAJ:

Fot. Newspix

5 komentarzy

Na Weszło pisze głównie o polskiej piłce, na WeszłoTV opowiada też głównie o polskiej piłce, co może być odebrane jako skrajny masochizm, ale cóż poradzić, że bardziej interesują go występy Dadoka niż Haalanda. Zresztą wydaje się to uczciwsze niż recenzowanie jednocześnie – na przykład - pięciu lig świata, bo jeśli ktoś przekonuje, że jest w stanie kontrolować i rzetelnie się wypowiedzieć na tyle tematów, to okłamuje i odbiorców, i siebie. Ponadto unika nadmiaru statystyk, bo niespecjalnie ciekawi go xG, półprzestrzenie czy rajdy progresywne. Nad tymi ostatnimi będzie się w stanie pochylić, gdy ktoś opowie mu o rajdach degresywnych.

Rozwiń

Najnowsze

Reklama

Ekstraklasa

Reklama
Reklama