Lider i wicelider rankingu FIVB. Grali ze sobą w ostatnich finałach mistrzostw świata oraz Europy i w tegorocznej Lidze Narodów. W ostatnich latach – choć żadna nie zdobyła olimpijskiego złota – to dwie zdecydowanie najlepsze ekipy na świecie. Polacy z Włochami spotkają się jednak już w półfinale trwających mistrzostw świata. I jedna z tych drużyn tym razem o złoty medal nie zagra. Która? Kto ma przewagę przed tym meczem? I czemu to „jedyne poważne spotkanie Polaków w turnieju”?

Polska – Włochy, czyli znakomita rywalizacja wielkich ekip
Wyliczankę z początku tekstu można ciągnąć dalej. Polska i włoska to aktualnie dwie najmocniejsze ligi w Europie i na świecie. To Polacy i Włosi produkują najlepszych siatkarzy i wygrywają Ligę Mistrzów. Inna sprawa, że w siatkówce reprezentacyjnej zdecydowanie dłużej na topie utrzymują się Biało-Czerwoni. Bo Włosi – fantastyczni w latach 90. XX wieku – mieli przerwę w swojej wielkości. W latach 1990-1998 zdobywali złoty medal mistrzostw świata trzy razy z rzędu. A potem nie stali na podium ani razu przez pięć kolejnych edycji tej imprezy.
Aż do roku 2022 i mistrzostw, które organizowała Polska. Wtedy, w katowickim Spodku, Włosi byli naszymi rywalami w finale.
Można się było zresztą spodziewać, że do tego dojdzie. Rok wcześniej reprezentanci Italii zdobyli mistrzostwo Europy, też przełamując niemoc – na tytuł czekali 16 lat. Widać było, że rosną. Rozbłysła wówczas gwiazda młodego i genialnego Alessandro Michieletto, który okazał się nową gwiazdą siatkówki. Polacy po kolejnym rozczarowaniu na igrzyskach w Tokio, pocieszyli się tylko brązowym medalem. Włosi zgarnęli złoto. A rok później kolejne – już w światowej stawce – powstrzymując marzenia o hat-tricku tytułów, który mogli zdobyć Biało-Czerwoni.
Ci jednak zrewanżowali się ledwie rok później. Mistrzostwa Europy, tytułu sprzed dwóch lat bronili Włosi. A finał w dodatku odbywał się w Rzymie. Więc okazja do rewanżu – idealna. I Polacy z niej skorzystali. W trzech setach ograli gospodarzy, grając wielką, doskonałą wręcz siatkówkę. MVP mistrzostw został potem, w pełni zasłużenie, Wilfredo Leon, który nie grał na mistrzostwach świata rok wcześniej przez uraz, mógł udowodnić swoje. Pokazując w pełni, jak wartościowym graczem dla naszej kadry może być, a nawet już jest.
Kolejna odsłona tej rywalizacji przyszła na igrzyskach olimpijskich, ale tylko w grupie. Tam Włosi odprawili nas łatwo – urwaliśmy im tylko trzeciego seta, ale w pozostałych dostaliśmy baty: do 15, 18 i 20. Tyle że zawodnicy z Półwyspu Apenińskiego ostatecznie nie zdobyli medalu – najpierw przegrali w półfinale z Francją, a potem w meczu o brąz z USA. Polacy za to dotarli do finału i dopiero tam okazali się gorsi od gospodarzy. W korespondencyjnym pojedynku ostatecznie byli więc górą.
Ale żadna z tych dwóch reprezentacji nie była zadowolona.
Po tegorocznej Lidze Narodów zadowoleni nie mogli być za to Włosi, których w finale odprawiliśmy 3:0… nie grając tak naprawdę naszej najlepszej siatkówki. Gdzieś między wierszami w wypowiedziach Włochów – Michielleto mówił na przykład już przed 1/8, że chciałby znów zagrać z Polakami – można usłyszeć, że chcieliby rewanżu za tamto spotkanie. A Biało-Czerwoni? Wiadomo, oni chcą dojść po raz czwarty z rzędu do finału, a potem go wygrać.
Komu jednak uda się zagrać o złoto?
Starcie najsilniejszych. Polska – Włochy to już mecz o złoto?
– Polska i Włochy to zdecydowanie najsilniejsze zespoły na tej imprezie. To, że spotykają się w półfinale, zabiera nam trochę emocji w niedzielę, przy okazji meczu o złoto. Ale z drugiej strony już w sobotę ktoś z tej dwójki straci szansę na zostanie mistrzem świata. Druga połówka drabinki ułożyła się tak, że będziemy mieć niespodziewanego finalistę turnieju – mówił Weszło Oskar Kaczmarczyk, wieloletni statystyk kadry Polski, który jest na mistrzostwach świata, ale już w innej roli.
CZYTAJ TEŻ: SIATKARZE IDĄ PO ZŁOTO? „NIEREGULARNOŚĆ POLAKÓW DAJE DO MYŚLENIA” [WYWIAD]
Jego zdaniem Polacy mają 55 procent szans na zwycięstwo. Innymi słowy: będzie to mecz bliski, z minimalnym wskazaniem na Biało-Czerwonych. Podopieczni Nikoli Grbicia na ten status uczciwie jednak zapracowali fantastyczną postawą w fazie finałowej Ligi Narodów i dobrymi występami na filipińskim turnieju… choć czy to z Holandią, czy z Kanadą ewidentnie nie grali najlepszej siatkówki. Dopiero z Turcją, w ćwierćfinale, pewnie doprowadzili sprawę do końca, zamykając mecz w trzech setach.
Ale i Włosi mieli swoje problemy i to większe. W fazie grupowej sensacyjnie ograła ich Belgia, przez co do ostatniej kolejki obrońcy tytułu nie byli pewni wyjścia z grupy – dopiero zwycięstwo z Ukrainą (komfortowe) dało im 1/8 finału. Wydaje się jednak, że wpadka w grupie nieco ich otrzeźwiła – w fazie pucharowej bowiem najpierw w trzech setach pokonali dobrze dysponowanych Argentyńczyków, a potem zrewanżowali się Belgom i to kompletnie tę ekipę rozbijając – sety wygrywali do 13, 18 i 18 punktów.
Obie ekipy nieco się w stosunku do poprzednich lat zmieniły. Mniej Włosi. To nadal zespół oparty na geniuszu Michieletto, ale mają też Simone Gianellego, doświadczonego rozgrywającego. Tak naprawdę Włochom wypadł tylko Daniele Lavia, ale dobrze spisuje się zastępujący go Mattia Bottolo. Polacy osłabień mieli więcej. Jeszcze przed turniejem kontuzji doznał Aleksander Śliwka. Nie mamy w tym sezonie Pawła Zatorskiego, na rozegraniu brakuje Marcina Janusza, a i na środku pojawiły się braki. Ale Kuba Popiwczak gra znakomicie jako libero, Marcin Komenda radzi sobie w roli pierwszego rozgrywającego, a na środku doszedł wyciągnięty z zaplecza PlusLigi Jakub Nowak.
A gdy na turnieju urazu doznał Tomasz Fornal, to okazało się, że Kamil Semeniuk jest w wielkiej formie, a Maksymilian Granieczny – drugi libero – w razie potrzeby może występować na przyjęciu, wzmacniając nas w tym aspekcie, gdy jest taka potrzeba.
I wszystko gra. Polacy wciąż są wielcy. Dlatego Fabian Drzyzga mówił na łamach Weszło, że zdecydowanie stawia na Polaków, choć nie przekreśla naszych rywali.
– W sobotę kluczowa będzie dyspozycja dnia, forma takich zawodników, jak rozgrywający Simone Giannelli, przyjmujący Alessandro Michieletto czy atakujący Yuri Romano. Ale uważam, że jesteśmy dużo lepszym zespołem. Według mnie Polska ma w tym meczu 70 procent szans na wygraną, a Włochy 30. Życzę chłopakom złota: to byłaby piękna historia, jakby reprezentacja Polski wygrała trzy z czterech kolejnych edycji mistrzostw świata – twierdził, dodając przy okazji, że jego zdaniem to półfinałowe starcie to jedyny poważny mecz Polaków na drodze do złota.
Reszta? Sparingi.
***
Obejrzyj zapowiedź półfinału Polska – Włochy. O meczu opowiada Kuba Radomski:
Poprawić zagrywkę. A poza tym – grać jak do tej pory
Polacy, owszem, mieli na tych mistrzostwach momenty przespanych punktów, straconych serii oczek z rzędu. Ale to tylko momenty. Zdarzało się, że kosztowały ich sety, jednak i w meczu z Holandią, i w starciu z Kanadą znakomicie na to reagowali, szybko przechodząc znów do dominacji i ofensywy. To oni byli stroną wiodącą we wszystkich swoich meczach, ich dyspozycja decydowała o tym, co działo się na parkiecie – rywale łapali się na grę tylko wtedy, gdy Biało-Czerwoni spuszczali z tonu.
Z Włochami będzie, oczywiście, inaczej. To ekipa, która jest w stanie narzucić nam swoją grę i dominować. Ale Polacy, tak się wydaje, mają jednak więcej narzędzi, by to zrobić. Kamil Semeniuk i Wilfredo Leon to dwie strzelby przy siatce, choć ten pierwszy potrafi też doskonale grać technicznie. Jeśli Tomasz Fornal wyzdrowieje, dostaniemy sporo charakteru. Mamy znakomitych środkowych, a Marcin Komenda nie jest jeszcze przez rywali tak dobrze rozczytany. Bardzo dobrze na tym turnieju grają też nasi libero.
Choć niektórzy mówią, że Polacy przyjmują zbyt słabo. Ale Oskar Kaczmarczyk się z tym nie zgadzał:
– Ja tu nie widzę problemu. Ono w liczbach może nie wygląda imponująco, piłki nie są dogrywane idealnie do siatki, ale jednocześnie jest stabilna parabola. Poza tym weźmy pod uwagę, że ten turniej pokazuje, że wzrosła siła wielu drużyn na zagrywce. Zespoły są generalnie lepiej przygotowane w tym elemencie, a to ma wpływ na przyjęcie u przeciwnika.
Inna sprawa, że tak naprawdę niczym Włochów nie zaskoczymy. Oni doskonale znają polskich siatkarzy, a ci wiedzą, na co stać ich dzisiejszych rywali. To pojedynek ekip, które są najlepsze na świecie, ale skoro tak – to też spotykały się wiele razy. Tak wiele, że niektórzy z zawodników cieszą się na kolejne starcie (bo mogą zagrać z najlepszymi na świecie), a inni… są znudzeni. Jak mówił portalowi Strefa Siatkówki Kamil Semeniuk:
– Ja już mam naprawdę serdecznie dość grania przeciwko reprezentacji Włoch. Jeśli jednak dochodzi się do ostatniego etapu turnieju, to prędzej czy później trzeba się skonfrontować z takim zespołem. Z Italią zawsze ciężko się gra. Mimo tego, że ostatni finał był dość łatwy, to przeważnie takie pojedynki są dość wymagające. Włosi grają naprawdę dobrze, mają wysokich zawodników, grają bardzo dobrze w systemie blok-obrona. Jest to kompletny zespół, nie mają słabszego punktu, o który moglibyśmy się zaczepić.
Innymi słowy: żeby wygrać, trzeba po prostu zagrać swoją najlepszą siatkówkę. Lepszą niż w poprzednich meczach. Bez momentów przestoju, cały czas na pełnej koncentracji. A najlepiej – z lepszą zagrywką, bo to element, który we współczesnej siatkówce u mężczyzn jest kluczowy. A Polacy na tych mistrzostwach mają z tym problemy.
– Jest jedna rzecz [w grze Polaków], która daje do myślenia – nieregularność w zagrywce i błędach własnych. Widać to dobrze na przykładzie Wilfredo Leona. Z Kanadą serwował fenomenalnie: 19 zagrywek, prawie wszystkie bardzo mocne, i za każdym razem trafiał w boisko. Zagrał trzy asy. A w ćwierćfinale z Turcją na 10 serwisów popsuł aż siedem. I miał tylko jednego asa. To dwóch różnych Leonów na zagrywce. Widać też po naszej drużynie, że w jednym secie prawie nie popełnia ogólnie błędów własnych, by w kolejnym mieć ich sporo więcej i podawać rękę rywalowi. Przeciwko Włochom takie falowanie może być dużym problemem. Przed półfinałem zastanawiam się, która Polska wylosuje nam się na zagrywce – mówił Kaczmarczyk.
My liczymy, że będzie to Polska zagrywająca doskonale. Bo jeśli tak, to nasze szanse na finał i kolejny medal mistrzostw świata – co najmniej srebrny, najpewniej złoty – znacząco wzrosną.
***
Mecz Polska – Włochy rozpocznie się o 12:30.
Fot. Newspix