TVP w likwidacji być może weźmie sobie do serca swoją nazwę i zacznie likwidować coś innego niż oglądalność – mianowicie chodzi o stanowisko drugiego wicedyrektora w TVP Sport. W telewizji rozważają, czy faktycznie co dwie głowy, to nie jedna i czy jakoś sobie bez dwóch wicedyrektorów poradzą.

Było tak: po odejściu Marka Szkolnikowskiego stery w TVP Sport objął Krzysztof Zieliński i wówczas – dla Sebastiana Staszewskiego – stworzono drugą wicedyrektorską posadę. Zmieniła się jednak władza i Staszewski musiał odejść, choć trzeba przyznać, że długo walczył o swoje, choćby za pomocą L4. Niemniej był skazany na porażkę, no i zmienił go Kuba Polkowski, ale jego z kolei utrąciła afera z Przemysławem Babiarzem, gdy wstawił się za uznanym komentatorem (kto to widział!). Polkowskiego zmieniła więc Agnieszka Prachniak, pracująca wcześniej w Kanale Sportowym, ale zdecydowała się odejść.
Można się tylko zastanawiać, co by się zmieniło w TVP Sport, gdyby to stanowisko nigdy nie powstało – prawdopodobnie nic szczególnego. Wydaje się, że telewizja poradziłaby sobie bez drugiego wicedyrektora, tak jak działa obecnie bez trzeciego, czwartego i piątego, no i tak jak radziła sobie przez lata bez drugiego.
Na pewno likwidacja tej roli byłaby oszczędnością – pensja wynosi mniej więcej 25 tysięcy złotych miesięcznie, więc skoro da się zaoszczędzić prawie 300 tysięcy złotych rocznie, to oczywiście warto, choć wiadomo: publiczną kasę wydaje się dużo łatwiej niż prywatną, w końcu od czegoś jest publiczna. Ale skoro TVP Sport tak bardzo nie ma pieniędzy na to i tamto, choćby na prawa, które są dość ważne w telewizji, warto gdzieś tych oszczędności poszukać.
Pewności nie ma, że TVP to stanowisko faktycznie zlikwiduje, ale według kilku źródeł tak ostatecznie ma się stać.
I dobrze – refleksja, choć przyszłaby późno, to jednak by przyszła, natomiast ze względu na swoje finanse TVP jest do niej w zasadzie zmuszona.
CZYTAJ WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Bartosz Nowak jest za dobry na GKS Katowice
- Żewłakow, Bobic i Herra o przebudowanej Legii – transfery, finanse i przyszłość klubu
- Jarosław Jach o Marku Papszunie. „To było śmieszne, ale w taki prosty sposób tłumaczył futbol”
- Adrian Siemieniec: Powtarzam zespołowi słowa Roberta Lewandowskiego
Fot. FotoPyk