Łukasz Piszczek w rozmowie z Łukaszem Olkowiczem z Przeglądu Sportowego Onet wyjaśnił, dlaczego nie przyjął oferty bycia asystentem w sztabie reprezentacji Polski. Jak tłumaczy, w jego karierze przyszedł czas na rolę pierwszego szkoleniowca. Tym został w trzecioligowych Goczałkowicach.

Nazwisko Łukasza Piszczka regularnie pojawia się w kontekście sztabu reprezentacji Polski. Były obrońca Borussii Dortmund przyznał, że ostatnio także rozmawiał na ten temat z Cezarym Kuleszą, ale musiał odmówić prezesowi PZPN.
– W reprezentacji grałem jako zawodnik i doskonale wiem, że bycie w niej to duża sprawa. Wcześniej zgodziłem się być w sztabie trenera Nawałki, później tak samo dałem słowo trenerowi Papszunowi. Prezes Kulesza wybrał wtedy innych trenerów, którzy nie brali mnie pod uwagę jako asystenta – powiedział w rozmowie z Przeglądem Sportowym Onet.
Łukasz Piszczek: To nie był moment, żebym znów szedł w rolę asystenta.
Jako powód odmowy Piszczek podał chęć bycia pierwszym trenerem. Tym został w Goczałkowicach-Zdroju, klubie z rodzinnego miasta, którego projekt prowadzi od dziesięciu lat.
– Gdybym teraz zdecydował się na reprezentację, to pewnie przez rok-półtora, może dłużej, znów byłbym asystentem. Na pewno zebrałbym doświadczenie, tylko po prostu to nie był moment, żebym znów szedł w rolę asystenta. Powiedziałem to prezesowi Kuleszy, zrozumiał. Już rok temu poświęciłem swój – że tak powiem – warsztat pierwszego trenera na bycie asystentem w Borussii – tłumaczy Piszczek.
Zaznacza też, że po zwolnieniu Sahina były reprezentant Polski mógł zostać w Dortmundzie, ale także postanowił odejść z Borussii.
– Po tym, jak zwolniono Nuriego, mogłem zostać, ale chciałem być lojalny. Odszedłem razem z nim, bo czułem się odpowiedzialny za ten projekt. Z Nurim mieliśmy umowę, że jeśli on zostaje zwolniony, to nie chciałby, by ktoś zostawał w klubie. Po pracy w Borussii i tym, co zobaczyłem w wielkiej piłce, uznałem, że chcę już pracować na swoje nazwisko jako pierwszy trener i w ten sposób przygotowywać się do pracy wyżej – zaznaczył.
Goczałkowice-Zdrój pod wodzą Piszczka zainaugurowały sezon III ligi wygraną 3:2 z LZS-em Starowice Dolne. Dziś zmierzą się z Lechią Zielona Góra.
CZYTAJ WIĘCEJ O PIŁCE NA WESZŁO:
- Trela: Ryzykowne pewniaki. Problem Rakowa z transferami wewnętrznymi
- Argument pogodowy? Edward Iordanescu niepotrzebnie o tym wspomina
- Kumpel Emre Cana, pionier dla Kosowa. Halimi: Ludzie krzyczeli “Messi, Messi!” [WYWIAD]
Fot. Newspix.pl