Wczoraj upadł pod koniec etapu, ale szybko ogłosił w social mediach, że obyło się bez urazów. Nie wiedział jednak, jak zareaguje ciało. Dziś jednak dostaliśmy wizualne potwierdzenie, że wszystko u niego w porzadku. Tadej Pogačar na jednym z trudniejszych etapów tegorocznego Tour de France – kończącym się stosunkowo długim podjazdem pod Hautacam, odsadził konkurencję. Czy to już koniec emocji na tegorocznej Wielkiej Pętli?

Tadej Pogačar rozniósł konkurencję. Wielki etap Słoweńca
Hautacam to 13,5 kilometra jazdy pod górę, o średnim nachyleniu 7,8%. To tam w 2022 roku Jonas Vingegaard odczepił Tadeja i pojechał po zwycięstwo, które właściwie dało mu triumf i w całym wyścigu. Przy okazji to pierwszy prawdziwie górski etap i finisz tegorocznego Touru, który dziś wjechał na 1520 m nad poziomem morza. Innymi słowy – etap, na którym atakować miał właśnie Pogačar. Słoweniec wygrał już wcześniej dwa razy w tej Wielkiej Pętli i to zyskiwał, to tracił (czy raczej – oddawał) żółtą koszulkę lidera. Dziś znów ją założył. A przy okazji odsadził konkurentów w klasyfikacji generalnej.
CZYTAJ TEŻ: ZŁAP MNIE, JEŚLI POTRAFISZ. TADEJ POGACAR I PODBÓJ TOUR DE FRANCE
Przed tegorocznym Tour de France faworyt był jeden i był nim właśnie Tadej. Jonas Vingegaard – zwycięzca dwóch z trzech ostatnich edycji francuskiego wyścigu – miał problemy zdrowotne związane z upadkiem na wiosnę, a przez to zakłócone przygotowania. Wydawało się, że jest w formie, która może wystarczyć na każdego… ale nie Pogačara. Żeby jednak dostać tego pełne potwierdzenie – trzeba było poczekać na etapy górskie, czyli tam, gdzie Tadej króluje.
No i poczekaliśmy. A potwierdzenie przyszło.
Pogačar zaatakował właściwie już na pierwszych kilometrach finalnego podjazdu. I z miejsca zaczął gubić wszystkich. Jakiś czas w zasięgu wzroku miał go jeszcze Vingegaard, który początkowo tracił 15 sekund. Ale im kilometrów więcej, im dalej pod górę, tym strata Duńczyka się powiększała. 30 sekund. 45. Minuta. Półtorej minuty. A na finiszu – 2 minuty i 10 sekund. W klasyfikacji generalnej tym samym Jonas ma już 3 i pół minuty straty, a to przewaga, którą – o ile Słoweniec nie przeżyje kryzysu lub nie stanie się coś nieprzewidzianego – Tadej powinien spokojnie obronić.
Choć przed kolarzami jeszcze naprawdę dużo. Jutro trudna czasówka, wiodąca cały czas pod górę. Pojutrze z kolei kolejne góry i dopiero wtedy nieco odpoczynku dla liderów. A wiele będzie się dziać w kolejnym tygodniu, gdy kolarze przejadą przez etapy 18. i 19., dwa „najwyższe” w tegorocznym Tourze, które pokażą, kto zachował jeszcze nieco sił w nogach. Na dziś – Pogačar już po 12. etapie jest bliski triumfu. Ale jeszcze musi to potwierdzić.
🏆 3rd win on the #TDF2025
🏆 20th stage win on the Tour de France !🏆 3ème victoire sur le #TDF2025
🏆20ème victoire d’étape sur le Tour de France ! pic.twitter.com/dm82Gvu7vT— Tour de France™ (@LeTour) July 17, 2025
Przy okazji – jego dzisiejszy triumf to 20. etapowe zwycięstwo na trasach Tour de France. Rekordzista, Mark Cavendish, ma takich wygranych 35. Kto wie, czy za kilka lat nie nastąpi zmiana lidera. A jeśli Tadej dalej będzie jeździć tak znakomicie – to tych lat wcale nie musi być tak dużo.
Fot. Newspix