Mieliśmy trzy zawodniczki w turnieju singla na Wimbledonie. Mieliśmy. Po pierwszej rundzie została nam bowiem tylko Iga Świątek. Magdalena Fręch i Magda Linette przegrały bowiem swoje mecze I rundy, choć obie rywalizowały w niej jako zawodniczki rozstawione.

Wimbledon. Magdalena Fręch i Magda Linette odpadły w I rundzie
Iga Świątek wcześniej, po niezłym meczu, pokonała w I rundzie Wimbledonu Polinę Kudiermietową. Wczoraj triumfował z kolei Kamil Majchrzak, który sensacyjnie pokonał Matteo Berrettiniego. Dobrą passę miały kontynuować Magdalena Fręch i Magda Linette. Ale to się, niestety, nie udało. Obie bowiem przegrały swoje mecze I rundy Wimbledonu.
Pierwsza na kort wyszła Fręch. I przyznajmy, miała zadanie utrudnione. Dosłownie na dwie, może trzy godziny przed meczem nastąpiła bowiem zmiana rywalki i Anastasiję Potapową, z którą miała Polka zagrać, zastąpiła Victoria Mboko. Eksperci zgodnie wtedy stwierdzili, że… to dla Magdy gorzej. Owszem, Kanadyjka odpadła w ostatniej rundzie kwalifikacji i weszła do turnieju jako „szczęśliwa przegrana”, ale to spory talent, o czym wiadomo od dobrych kilku lat. Potrafi grać szybko, płasko, ma całkiem dobry serwis – ogółem przypomina nieco młodą Venus Williams.
W dodatku jest w najlepszej „100” rankingu WTA, choć ma tylko 18 lat, a to aktualnie udaje się ledwie trzem zawodniczkom na świecie. Victoria jest jedną z nich.
I cóż, na korcie pokazała swój talent, bo Fręch ograła gładko. Trzeba jednak dodać, że w grze Magdaleny nie było widać żadnych z jej atutów. Na co dzień Polka ma ich sporo i nawet jeśli przegrywa, to po walce. Dziś tej walki absolutnie nie było i wynik w pełni to oddaje. Magdalena była gorsza od swojej rywalki właściwie w każdej z najważniejszych statystyk. Kompletnie odstawała i nawet tym, że mogła zupełnie nie znać przeciwniczki od strony taktycznej trudno to uzasadnić. A biorąc pod uwagę, że za moment czeka ją obrona wielu punktów – w zeszłym roku końcówkę sezonu miała świetną, wygrała przecież nawet turniej rangi WTA 500 w Guadalajarze – no to nie jest to najlepszy prognostyk na jej sytuację rankingową.
Victori-ous Mboko 🇨🇦
The 18-year-old Canadian found out just three hours before she took to court that she was in as a Lucky Loser, then went on to beat No.25 seed Magdalena Frech, 6-3, 6-2
A dream #Wimbledon debut on Canada Day 🤩 pic.twitter.com/dxZnTWnbXr
— Wimbledon (@Wimbledon) July 1, 2025
Magda Linette? Ona faktycznie powalczyła. Za rywalkę miała Francuzkę Elsę Jacquemot, już raczej znaną fanom tenisa, choć aktualnie plasującą się poza setką – na 113. miejscu w rankingu WTA. Linette, co naturalne, była faworytką, ale szybko okazało się, że łatwo jej nie będzie. Pierwszy set był długi, trudny, obfitował w mnóstwo zwrotów akcji. Polka właściwie go wyszarpała, broniąc po drodze pięciu (!) piłek setowych. Ostatecznie wygrała po tie-breaku, ale straciła przy tym ewidentnie mnóstwo sił.
I mimo dość długiej przerwy toaletowej, nie odzyskała ich od razu. W drugiej partii właściwie nie istniała, ugrała tylko jednego gema, a rywalka była po prostu znacznie lepsza. Dopiero w trzecim secie Linette na powrót grała swoje… a być może nawet pierwszy raz w meczu grała swoje, bo tak chyba trzeba by napisać. Nagle atakowała, skracała nieco wymiany, była odważniejsza. Nie udało jej się przełamać rywalki, ale Jacquemot ewidentnie miała z tą grą problemy.
Tyle że Linette kojarzy nam się z jednym – pomyłkami w kluczowych momentach. I te pomyłki przyszły przy stanie 4:4. Kilka błędów własnych, kilka dobrych zagrań rywalki i gem poszedł na konto Francuzki. Polka próbowała jeszcze powalczyć przy serwisie Jacquemot – tak jak pod koniec pierwszego seta, gdy stratę przełamania faktycznie odrobiła – ale to nic nie dało. Jacquemot ostatecznie zamknęła gema, set i mecz. Mecz, który, dodajmy, długimi fragmentami nie stał na wysokim poziomie.
W efekcie w turnieju singlistek została nam już tylko Iga Świątek, która swój mecz II rundy zagra pojutrze.
Magdalena Fręch – Victoria Mboko 3:6, 2:6
Magda Linette – Elsa Jacquemot 7:6 (7), 1:6, 4:6
Fot. Newspix