Reklama

Pierwszy test zaliczony. Iga Świątek w drugiej rundzie Wimbledonu

Sebastian Warzecha

01 lipca 2025, 17:51 • 4 min czytania 3 komentarze

Po niedawnym występie w Bad Homburg, gdzie doszła do finału, mogliśmy nastawiać się na Wimbledon w wykonaniu Igi Świątek całkiem pozytywnie. Z drugiej strony – jej pogromczyni z niemieckiego turnieju, Jessica Pegula, w Londynie sensacyjnie odpadła już w pierwszej rundzie. Stąd do meczu Polki podchodziliśmy z lekką obawą, bo choć Polina Kudiermietowa na papierze przesadnie groźną rywalką nie jest, to jej styl gry – obfitujący w skróty – całkiem na trawę pasuje. Iga jednak zrobiła swoje – wygrała w dwóch setach i awansowała do drugiej rundy londyńskiego turnieju.

Pierwszy test zaliczony. Iga Świątek w drugiej rundzie Wimbledonu

Iga Świątek lepsza od Poliny Kudiermietowej. Jest II runda Wimbledonu

Wczoraj Wimbledon dla Polaków znakomicie otworzył Kamil Majchrzak, który niespodziewanie pokonał rozstawionego z „32” byłego finalistę Wimbledonu, Matteo Berrettiniego. Polak triumfował po pięciosetowym boju i zaliczył jedno z największych zwycięstw w karierze. Dziś do akcji wkraczały z kolei te, po których oczekiwaliśmy dobrych wyników – Magdalena Fręch, Magda Linette i Iga Świątek. Ciekawi byliśmy, rzecz jasna, szczególnie występu tej ostatniej.

Reklama

Na Wimbledonie Iga nigdy bowiem nie doszła dalej niż do ćwierćfinału – i to jedyny turniej wielkoszlemowy, gdzie nie udało jej się wyjść poza tę fazę – a do tego w zeszłym roku odpadła tam już w III rundzie. W tym sezonie nasze oczekiwania plasują się z kolei… właśnie gdzieś w okolicach 1/4 finału. Tam bowiem Świątek trafić może na Coco Gauff, a to byłby – tak się wydaje – mecz nie do przejścia na trawie. Choć wspomniany już występ w Bad Homburg nastroił nas po części pozytywnie, bo Iga po ponad roku wreszcie doszła do finału turnieju WTA.

W dodatku – na trawie. A to w jej karierze zupełna nowość. I nawet porażka z Jessicą Pegulą wiele w tym optymistycznym postrzeganiu tamtego wyniku nie zmieniła.

CZYTAJ TEŻ: IGA ŚWIĄTEK I WIMBLEDON U KOBIET, CZYLI SAME NIEWIADOME

Dzisiejszy mecz z Poliną Kudiermietową pokazał jednak, że równocześnie Iga na trawie gra lepiej, niż w poprzednich latach, ale też nadal ma swoje problemy. Momentami brakuje jej czucia nawierzchni, trochę nie nadąża z forehandem po szybkim odbiciu się piłki, wydaje się też, że – o czym wspominała – jeszcze nie w pełni wyczuła tę tegoroczną wimbledońską trawę, która różni się od tej przygotowywanej w innych miejscach. Bo czasu na aklimatyzację, przez dobry występ w Niemczech, miała stosunkowo niewiele.

Stąd pierwszy set był trudny. Kudiermietowa potrafiła zaskoczyć Igę czy to skrótami – które grała naprawdę często – czy backhandem po linii, czyli chyba jej najlepszym zagraniem z głębi kortu. Polka kilkukrotnie musiała się mieć na baczności, bo Rosjanka była w stanie urwać jej punkt czy dwa przy serwisie, a raz nawet – doprowadzić do break pointa. Szybko go jednak oddała, własnym błędem. Iga za to przy serwisie rywalki niespecjalnie zaczepiała się na większe punktowanie, stąd aż do stanu 6:5 dla niej, nie wypracowała sobie nawet jednej szansy na przełamanie.

Ale Kudiermietowa pokazała wtedy, czemu nie jest tenisistką ze ścisłej światowej czołówki, a zamiast tego zajmuje 64. miejsce w rankingu WTA. Serwując na utrzymanie się w secie nie wytrzymała presji, popełniła kilka błędów i ostatecznie oddała gema przy pierwszym setbolu. I właściwie wtedy mecz się skończył. W drugim secie Kudiermietowa była inną zawodniczką, częściej się mylącą, mniej pewną siebie i w pewnym sensie zrezygnowaną. Nie było już po drugiej stronie siatki tej woli walki, a Iga rozkręcała się w miarę trwania meczu.

Od stanu 1:1 w drugiej partii nie oddała już rywalce gema. Wygrała pięć kolejnych małych partii i zamknęła cały mecz.

Choć więc pierwszy set był zaskakująco wyrównany, to cały występ Igi należy ocenić jako „na miarę oczekiwań”. Polka dość pewnie przebrnęła przez pierwszą przeszkodę w tegorocznym Wimbledonie i jest już tylko o jedną wygraną od tego, by obronić zeszłoroczne punkty z Londynu. Choć, oczywiście, na pewno liczy na więcej. I my też. W drugiej rundzie Iga zagra za starą znajomą – Caty McNally. Amerykanka jest aktualnie 208. w rankingu WTA, ale w 2018 roku na Roland Garros pokonała Igę w półfinale singla dziewcząt, a wspólnie… triumfowały w tej imprezie w deblu.

W seniorskim tourze grały za to raz – trzy lata temu w Ostrawie. Świątek wygrała wtedy w dwóch setach. Na Wimbledonie liczymy na powtórkę.

Iga Świątek – Polina Kudiermietowa 7:5, 6:1

Fot. Newspix

Czytaj więcej o tenisie:

3 komentarze

Gdyby miał zrobić spis wszystkich sportów, o których stworzył artykuły, możliwe, że pobiłby własny rekord znaków. Pisał w końcu o paralotniarstwie, mistrzostwach świata drwali czy ekstremalnym pływaniu. Kocha spać, ale dla dobrego meczu Australian Open gotów jest zarwać nockę czy dwie, ewentualnie czternaście. Czasem wymądrza się o literaturze albo kinie, bo skończył filmoznawstwo i musi kogoś o tym poinformować. Nie płakał co prawda na Titanicu, ale nie jest bez uczuć - łzy uronił, gdy Sergio Ramos trafił w finale Ligi Mistrzów 2014. W wolnych chwilach pyka w Football Managera, grywa w squasha i szuka nagrań wideo z igrzysk w Atenach 1896. Bo sport to nie praca, a styl życia.

Rozwiń

Najnowsze

Reklama

Polecane

Reklama
Reklama