Reklama

Przełamanie! Iga Świątek w finale turnieju WTA i to… na trawie!

Sebastian Warzecha

27 czerwca 2025, 14:41 • 4 min czytania 12 komentarzy

Gdyby ktoś przed sezonem gry na ukochanej przez Igę Świątek mączce powiedział nam, że nie dojdzie na tej nawierzchni do żadnego finału, niekoniecznie byśmy uwierzyli. Gdyby dodał, że zrobi to w pierwszym turnieju po Roland Garros – na trawie w Bad Homburg – tym bardziej. Przecież Iga w swojej karierze jeszcze nie grała o tytuł na kortach trawiastych! A zrobi to teraz, gdy była w największym kryzysie od kilku lat. Przewrotne są sportowe losy.

Przełamanie! Iga Świątek w finale turnieju WTA i to… na trawie!

Znakomita Iga Świątek! Paolini bez szans

W Bad Homburg Polka od początku jednak prezentowała się z naprawdę dobrej strony. Turniej otworzyła solidnym meczem z Wiktorią Azarenką (6:4, 6:4), który może idealny nie był, ale w kluczowych momentach to nasza tenisistka nie pozostawiała byłej liderce rankingu wątpliwości co do tego, kto jest lepszym. Skutecznie zignorowała też narzekania rywalki i jej dyskusje z sędzią, nie wdając się w żadne słowne utarczki. Nie dała się wybić z rytmu, robiła swoje. A to – biorąc pod uwagę, jak często w ostatnich miesiącach miała problemy z koncentracją i utrzymaniem nerwów na wodzy – też było ważne.

Reklama

Potem przyszło starcie z Jekatieriną Aleksandrową, a więc rywalką już dużo groźniejsza. Rosjanka zresztą dwukrotnie Igę w przeszłości pokonała (przy czterech wygranych Polki), w tym ich w ostatnim starciu – w Miami przed rokiem. Ale w Bad Homburg to Świątek była lepsza i tę przeszkodę też przeszła bez straty seta, choć musiała się nieco namęczyć – w drugiej partii triumfowała w tie-breaku, znów w najważniejszych punktach grając swój tenis i nie dając się wybić przeciwniczce z rytmu. A ostatnią piłkę wygrała po fantastycznej pracy w defensywie.

W końcu przyszedł mecz z Jasmine Paolini, czyli tenisistką – co może dla niektórych brzmieć dziwnie – notowaną w rankingu WTA wyżej od Igi. Włoszka jest aktualnie 4. na świecie, a Polka przed turniejem w Niemczech zajmowała 8. miejsce. Pewnym było, że jeśli Iga wygra dzisiejsze starcie, to sytuacja się zmieni i w kolejnym notowaniu Polka przeskoczy na powrót Jasmine. Ale właśnie – potrzebne było do tego zwycięstwo.

I po to zwycięstwo Iga ruszyła od samego początku. Pierwszy set toczył się absolutnie pod jej dyktando. Nie było w tej partii nawet gema, w którym Iga byłaby zagrożona – swoje serwisy wygrywała odpowiednio do 3o, 0 i 15 punktów. Z kolei przy podaniu Paolini Włoszka ani razu nie triumfowała gładko. Pierwszego gema przegrała. W drugim wygrała, ale broniąc dwóch break pointów. A dwa kolejne znów oddała Idze. Polka grała świetnie, popełniała mało niewymuszonych błędów, bardzo dobrze kontrolowała forehand (z którym miała nieco problemów wczoraj), świetnie się też – i to może najważniejsze – poruszała. Bo na trawie to podstawa, trzeba wyczuć to, jak stawiać na tej nawierzchni stopy, a specjalistki i specjaliści od mączki czasem mają z tym problemy.

Iga też miewała. Ale w poprzednich latach. W tym sezonie na razie tego nie widać. Dużo lepiej czuje też to, jak od kortu odbije się piłka i sama jest w stanie świetnie skontrolować swoje zagrania. Stąd efekt taki, że pierwszego seta wygrała 6:1.

CZYTAJ TEŻ: WIEMY, Z KIM ZAGRAJĄ POLACY NA WIMBLEDONIE. ŚWIĄTEK UNIKNĘŁA PUŁAPEK

W drugim Jasmine nieco podniosła poziom swojej gry. Ba, na otwarcie partii zdołała nawet przełamać Igę, ale co z tego, skoro Polka od razu jej się zrewanżowała? A potem to ona poszła za ciosem – po kilku wygranych przez serwujące gemach ponownie przełamała Paolini przy stanie 3:2. Wypracowanej przewagi już nie oddała, a Jasmine jeszcze jeden lepszy moment zaliczyła dopiero na sam koniec spotkania, gdy obroniła dwie piłki meczowe i faktycznie z Igą powalczyła. Ale po chwili Świątek wypracowała sobie trzeciego match pointa i jego już nie zmarnowała.

Skończyło się 6:1, 6:3 po meczu, który stał pod znakiem dominacji Igi. A przecież Jasmine grać na trawie potrafi – w zeszłym roku zawitała nawet w finale Wimbledonu. Dziś jednak to Iga była górą i to w imponującym stylu. Tym samym się przełamała, po raz pierwszy od ponad roku doszła do finału turnieju rangi WTA. Rywalkę pozna później – będzie to albo Jessica Pegula, albo Linda Noskova. Z oboma w przeszłości Polka miała problemy, wiec czeka ją trudny sprawdzian.

Ale skoro jedno przełamanie już jest, to może od razu warto by zrobić kolejny krok i zgarnąć tytuł?

Iga Świątek – Jasmine Paolini 6:1, 6:3

Fot. Newspix

Czytaj więcej o tenisie na Weszło:

12 komentarzy

Gdyby miał zrobić spis wszystkich sportów, o których stworzył artykuły, możliwe, że pobiłby własny rekord znaków. Pisał w końcu o paralotniarstwie, mistrzostwach świata drwali czy ekstremalnym pływaniu. Kocha spać, ale dla dobrego meczu Australian Open gotów jest zarwać nockę czy dwie, ewentualnie czternaście. Czasem wymądrza się o literaturze albo kinie, bo skończył filmoznawstwo i musi kogoś o tym poinformować. Nie płakał co prawda na Titanicu, ale nie jest bez uczuć - łzy uronił, gdy Sergio Ramos trafił w finale Ligi Mistrzów 2014. W wolnych chwilach pyka w Football Managera, grywa w squasha i szuka nagrań wideo z igrzysk w Atenach 1896. Bo sport to nie praca, a styl życia.

Rozwiń

Najnowsze

Reklama

Polecane

Reklama
Reklama