To było tak. Na zeszłorocznym Wimbledonie Hubert Hurkacz doznał kontuzji kolana i skreczował w meczu drugiej rundy. Pauzował przez nieco ponad miesiąc, ominęły go między innymi igrzyska. Wrócił do gry w sierpniu, czyli za szybko. Bo większość lekarzy mówiła mu, że powinien poczekać przynajmniej do stycznia. Nie poczekał. I teraz – rok później – wycofał się z kolejnego Wimbledonu, a powodem wciąż jest to samo kolano i ten sam uraz.
![Nie bądźcie jak Hubert Hurkacz. Ufajcie lekarzom [KOMENTARZ]](https://static.weszlo.com/cdn-cgi/image/width=1920,quality=85,format=avif/2025/06/hubert-hurkacz-6-scaled.jpg)
Hubert Hurkacz znów kontuzjowany. A mógł posłuchać lekarzy
Czy byłoby z kolanem Huberta Hurkacza lepiej, gdyby rok temu postanowił posłuchać większości lekarzy? Nie wiemy. Czy mogłoby być gorzej? Raczej nie. W każdym razie polski tenisista pospieszył się wtedy – i to znacznie – z powrotem na korty. Postanowił bowiem znaleźć się na nich ponownie jeszcze przed US Open. Po części można zrozumieć sportowe ambicje, ale też chęć obrony punktów (dużo miał pod koniec roku, gdy w 2023 wygrał turniej ATP 1000 w Szanghaju), żeby pomóc sobie w rankingu. Z drugiej strony sam Hurkacz mówił o całej sytuacji na łamach Eurosportu tak:
– Podczas meczu na Wimbledonie, przy tym, jak próbowałem wstać z rzutu, gdzie rzuciłem się do woleja, wstając miałem niestety krzywą stopę. Wstawałem tylko z samego kolana, z samego mięśnia czworogłowego i przy krzywym ustawieniu nogi, stopy, wyrwałem część łąkotki. Nie wiedzieliśmy na początku, co to było. Czułem dwa chrupnięcia. Wiedziałem, że nie jest za dobrze, tak że pojechaliśmy na prześwietlenie, na rezonans, żeby dowiedzieć się, jak to wygląda.

Nie brzmi za ciekawie, co? Tym bardziej, że kolano to akurat jedna z najbardziej wrażliwych – i najtrudniejszych do doleczenia – części ciała tenisisty. Wystarczyłoby spytać Rafę Nadala. Generalnie wszelkie stawy – kolana, nadgarstki, łokcie – narażone na przeciążenia i urazy są najbardziej. Dlatego gdy dozna się kontuzji któregoś z nich najlepiej jest poczekać do momentu, gdy lekarze zgodnie orzekną, że można bezpiecznie wrócić na kort. Bo nie w pełni zaleczony uraz może pociągnąć za sobą daleko idące konsekwencje i kolejne problemy.
Wielu tenisistów to przeżywało. Ba, kolana ostatecznie doprowadziły do tego, że karierę skończył Roger Federer. Szwajcar sam mówił, że w pewnym momencie stanął przed wyborem: może próbować wrócić na kort, ale jeśli coś się znów stanie, to nie wiadomo, czy będzie w pełni sprawnym człowiekiem i w życiu codziennym. A chciałby móc wyskoczyć na narty czy w góry z dziećmi. Więc tenis finalnie odpuścił, choć długo walczył o powrót. W końcu jednak stało się jasne, że lepiej będzie odejść.
On miał jednak niemal 40 lat, gdy ostatni raz grał na Wimbledonie. A już po czterdziestce był, kiedy rozgrywał pożegnalny mecz w Pucharze Lavera. Hurkacz miał na karku 27 lat, gdy doznał urazu. Przy wydłużającej się karierze zawodowego tenisisty – po prostu trzeba założyć, że miał przed sobą dekadę grania, jeśli zadbałby o zdrowie. Ale do tego byłaby potrzebna ot, choćby taka głupota, jak… słuchanie lekarzy. Bo przywołajmy kolejny cytat Hubiego z tego wywiadu:
– Próbujemy przygotować się na turnieje w Stanach, po kilkanaście godzin dziennie trenujemy, pracujemy, żeby znowu doprowadzić nogę do formy. Walczyliśmy o igrzyska, to się nie udało i walczymy o kolejne turnieje, by móc być zdrowym i grać. Tuż po kontuzji, rozmawiając z lekarzami, 8 na 10 lekarzy powiedziało, że realistycznie mogę grać dopiero w Australii.
Wiecie, ja rozumiem – chęć powrotu, jak najszybszego kolejnego wystąpienia w turnieju, i tak dalej, i tak dalej. To naturalne dla sportowców. Ale jeśli konsultujesz się z dziesięcioma lekarzami i ośmiu z nich mówi ci: „nie no, chłopie, odpuść, daj sobie kilka miesięcy, weź to na spokojnie”, to jednak chyba warto posłuchać tej większości, a nie pozostałej dwójki, nawet jeśli to kuszące, bo to ona mówi to, co chciałbyś usłyszeć. Owszem, może się zdarzyć tak, że będą mieli rację, ale już samo postawienie akurat na ich opinię to jak gra w ruletkę w kasynie. Może coś wygrasz, ale szanse są w tym wszystkim ustawione zdecydowanie przeciwko tobie.
Hubi stwierdził, że akurat w tym przypadku chciałby być hazardzistą. Akurat w tym, bo jego cała natura, charakter na ogół takie nie są. To spokojny gość, opanowany, który raczej stara się wszystko przemyśleć, a nie działać tak szybko, jak tylko się da. I akurat w tej najważniejszej dla siebie decyzji postawił na odwrotny schemat, za który teraz płaci (na usprawiedliwienie dodajmy, że być może nieco dał się pochłonąć presji próby powrotu na igrzyska w Paryżu, choć – gdy stało się jasne, że na nich nie wystąpi – mógł znów zwolnić i dać sobie czas). Bo rok później, na Wimbledonie, znów nie zagra. Nie zagra, bo… a zresztą, oddajmy mu głos.
“Nie jest łatwo napisać ten post. Razem z moim zespołem podjęliśmy decyzję, że w tym roku wycofam się z Wimbledonu. W trakcie przygotowań moje ciało zareagowało – pojawiło się podrażnienie błony maziowej. To część procesu rekonwalescencji po operacji. Teraz potrzebuję odpoczynku i leczenia, muszę posłuchać swojego organizmu” – poinformował w swoich mediach społecznościowych. Minął więc rok, cały sezon, a Hubi wrócił do punktu wyjścia. Kolano wciąż nie daje mu grać tak, jakby tego chciał, co najwyżej w pojedynczych meczach.
Efekt jest taki, że ominie ukochany Wimbledon. A kto wie, co będzie dalej.
Możliwe – ba, nawet całkiem prawdopodobne – że to wszystko skończy się tak, że w końcu i tak zostanie zmuszony wziąć sobie dłuższą przerwę, ale w międzyczasie straci ponad rok. Ba, tyle stracił tak naprawdę już teraz. Od Wimbledonu zaczynamy odliczanie kolejnego sezonu. Zobaczymy, jak dużo punktów dopiszemy jeszcze do tego kalendarium. Zresztą podobne przypadki znamy z historii tenisa. W 2016 i 2017 roku przed zabiegiem łokcia długo bronił się Novak Djoković i przeżywał kryzys, którego ten łokieć był składową. Gdy zabieg wykonał, jego gra nagle się „skleiła”. On opierał się samej procedurze. Hubert operację wykonał od razu.
Błędy popełnił później. I teraz za nie płaci.
SEBASTIAN WARZECHA
Fot. Newspix